Rozdział czterdziesty ósmy

2.8K 107 25
                                    

9 luty

POV. Olimpii

Jutro lecimy do Paryża a ja się denerwuje. Nawet nie wiem czym. Pakuje nasze walizki zastanawiając się co mamy wziąść.

-Nicoś a coś eleganckiego brać? - stałam w garderobie szukając odpowiednich ubrań.

-Tak skarbie, mi też coś takiego spakuj - odkrzyknął chłopak z salonu.

Wyciągnęłam kilka sukienek. Z jego szafy wygrzebałam czarny garnitur. Znalazłam przy okazji bordowy garnitur z jego osiemnastych urodzin. Niestety nie pasował mu bo przypakował. Zaczęłam pakować podstawowe rzeczy. Bielizna była już w walizce więc spakowałam do walizek kilka par dresów, spodni i podkoszulek. Sobie dopakowalam jeszcze kilka dodatków.

-Wybierz które mam wziąść -podniosłam mu cztery sukienki.

-Tą czarną z rozcięciem na nodze i tą zieloną z koronką długą. I miałaś jeszcze taką jak księżniczka sukienkę

-Nie zmieści mi się do walizki bo też na nią myślałam. Tylko te dwie?

-Tak wystarczą

- A jakie buty mam wziąść? Bo te które nosiny na codzień to wiadomo. A eleganckie?

-Nie wiem. Może te co miałaś wtedy ze mną na naszej randce pierwszej i jakieś może szpilki niezbyt wysokie. Bo wiesz jakie ja mam buty do garnituru

-Tak wiem jakie masz ale dobrze myślisz - zniknęłam za drzwiami garderoby. Po chwili wróciła z dwoma parami - Takie są ładne? - pokazałam mu buty na klocku wiązane na łydce.

-Tak

Kilkanaście minut później pakowałam jeszcze kosmetyczkę, mała torebkę oraz jakieś płaszcze do walizek i mogłam je zamknąć. Chłopak je zaniósł na korytarz.

W Paryżu jeszcze nie byłam. Pojadę tam pierwszy raz i to z kimś kogo kocham. Śmiało mogę nawet powiedzieć że miłością mojego nędznego życia. Znając mnie pewnie się powtarzam. Ale te słowamogę powtarzać jak mantrę.

Podeszłam do okna obejrzeć z niego widoki. Padało. Lubiłam deszcz ale nie zawsze. Po chwili poczułam, że ktoś trzyma na mojej talii dłonie. Była tylko jedna osoba poza mną w mieszkaniu. Oboje w ciszy oglądaliśmy spadające kropelki wody, które uderzały o parapet i okno. Każde z nas potrzebowało chwili na przemyślenia. Ceniłam strasznie takie momenty.

Całą resztę dnia spędziliśmy na wygłupach. Nudziło nam się a było zbyt brzydko ma zewnątrz żeby pójść nawet na głupi spacer. Graliśmy oraz oglądaliśmy nudne seriale. Przez część tych seriali bawiłam się z Henrykiem. Ma go wziąść na te kilka dni Jessica.

•••

Rano wstałam podekscytowana ale także zestresowana. Nico odziwo też był w podobnym humorze. Poszliśmy wpakować nasze walizki do bagażnika samochodu I wróciliśmy coś zjeść. Po śniadaniu schowałam kota do transportera i wzięłam torbę z jego jedzieniem i zabawkami.

Pojechaliśmy go zawieść a Oli narzekał że się nie zobaczymy przez kilka dni. Przed wyjściem Jess wzięła Nicole jeszcze na słówko. Gdy tylko wrócił wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko.

Nadaliśmy nasze bagaże I czekaliśmy na odprawę. W samolocie oglądaliśmy coś dla zabicia czasu. Po wylądowaniu odebraliśmy bagaże I wsiedliśmy do pierwszej lepszej taksówki która nas zawiozła do hotelu. Dziś mieliśmy załatwić sprawy organizacyjne tzn. samochód wypożyczyć, zameldować się.

Właśnie wracaliśmy samochodem pod Hotel. Chłopak wiedział jaki samochód mi się podobał i wybrał go. Przed wyjazdem myślałam nad jego zakupem.

freccia d'amore• Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz