Rozdział czterdziesty piąty

2.7K 80 7
                                    

akcja dzieje się w połowie grudnia

POV. Nicoli

Malutka pakowała się i martwiła że prezenty które miała zamiar kupić się nikomu nie spodobają.

Za oknami bardzo szybko robiło się ciemno więc oznaczało że zima się zbliża. Było też już dość zimno a malutka chodziła ciągle tylko w bluzie.

-Ubierz się cieplej - odezwałem się kiedy zobaczyłem że znowu idzie tylko w spodniach i bluzie.

-Spoko nic mi nie będzie- założyła mi na głowę czapkę- no co przeziębisz się - jest niemożliwa ale za to ją uwielbiam.

-Załóż kurtkę

-Ale..

-Żadne ale już ubieraj kurtkę

-To tylko do samochodu nic mi nie będzie

-Ta, to samo w maju mówiłaś to tylko do samochodu I byłaś chora więc nie gadaj głupot - wiedziała że mam rację i już się nie kłóciła o to. Poszła po kurtkę i marudziła pod nosem.

Było coraz mniej czasu do treningu więc nawet nie myślałem o późniejszych zakupach jakie mnie czekają z Olimpią. Stwierdziła że już musi kupić prezenty. Ja może też coś kupię przy okazji.

Rozmawiałem na temat zaręczyn z siostrą. Uważa że jeszcze trochę powinienem poczekać. Chciałem to zrobić w jej urodziny ale ma rację było by to chyba za szybko.

Na parkingu zostawiłem samochód i wszedłem do ciepłego wnętrza siedziby klubu. Widząc miny chłopaków wiedziałem że każdemu z nas się nie chce dzisiaj ćwiczyć. Bez pokrzepiającej nas motywacji poszliśmy się rozgrzewać.

Wychodząc zaczęło prószyć śniegiem co we Włoszech jest raczej dziwnym zjawiskiem. Większość z nich była w delikatnym szoku. Jednak część jeździła na nartach więc zaskoczenia nie mieli co to śnieg. W czasie kiedy ekscytowali się białym puchem dostałem wiadomość od malutkiej.

,,uważaj na drodze bo masz letnie opony''

Urocza jest. Pożegnałem się z chłopakami I poszedłem do samochodu bo było mi zimno. Chyba będę musiał kupić cieplejsza kurtkę. Faktycznie trzeba było jechać powoli bo droga stawała się oblodzona.

Na parkingu zaparkowaliśmy w tym samym czasie z malutką. Wysiadła i zaczęła coś sprawdzać przy kole. Dołączyłem do niej.

-Masz dłużej z treningu i jesteś szybciej. Jakim cudem?

-Mam zawsze opony z większymi bieżnikami nie ważne czy lato czy zima. W Polsce jak śnieg był w kwietniu nie ufam już oponom więc zawsze mam "zimowe" - zrobiła palcami cudzysłów.

-No niby tak. Trzeba będzie kupić jakieś kurtki cieplejsze

-To ty musisz bo ja mam trzy

-To weź pożycz jakąś jedną

-Spoko pójdziesz do garderoby to sobie wybierzesz- no tak. Ona ma wszystko w garderobie. Zapominam że tam jest jedną wielką skarbnica - Chodź bo zmarzniesz zaraz tutaj

W mieszkaniu pokazała mi te kurtki. Dwie z nich były identyczne więc pożyczę jedną z nich. Obie daliśmy na wieszaki w przedpokoju. Poszliśmy do kuchni zrobić coś do picia. Miałem już przygotować rzeczy na herbatę ale Opi kazała mi usiąść i czekać. Zrobiła gorąco czekoladę.

Gdy miałem zamiar już się napić wydarła się że nie skończyła. Dała na nią jeszcze bitą śmietanę i posypki jakieś. Poszliśmy z nimi do salonu bo będzie nam wygodniej niż na krzesłach.

freccia d'amore• Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz