Rozdział czterdziesty pierwszy

3K 82 7
                                    

○październik 2022○

POV. Olimpii 

Następnego dnia już od samego ranka biegałam po mieszkaniu jak poparzona. Dziś było podpisanie kontraktu. Prasowałam sobie koszule a Nico wciąż spał. Kiedy tylko książę wstał śmiał się że niepotrzebnie się stroje.

-To tylko zwykły kontrakt, ja na swoje przedłużenie poszedłem w zwykłej koszulce i czarnych spodniach - zaśmiał się I dalej leżał na łóżku. 

-Tylko ze ty zawsze dobrze wyglądasz nie ważne co założysz a jak ja przyjdę ubrana w głupi dres będę wyglądać jak debil

-Poprawka debil w dresie - na co dostał po głowie poduszką którą mialam w pobliżu - no nie bij mnie 

-Tylko ja naprawdę się stresuje a ty sobie robisz żarty - podszedł i mnie przytulił. 

Trenerom powiedział że nie przyjdzie dziś na trening ponieważ podpisuje bardzo ważne dla mnie papiery i chce przy tym być. Nie wiem jakim cudem ale dostał na to zgodę.  Ale było to strasznie urocze z jego strony.

Co do ubioru to może ma rację. Chyba za bardzo przesadzam. Ubrałam koszule ale do bardziej luźniej stylizacji. Mimo że był październik było mi tu ciepło. Założyłam kolarki, top i do tego koszule. Przed samym wejściem zapaliłam. Strasznie sie stresowałam. 

-Skarbie musisz palić? - zapytał i mnie objął od tyłu.

-Kochanie to jest mój pierwszy papieros od dwóch dni. Zaczęłam to ograniczać 

-To dobrze - pocałował mnie. Wiem że nienawidzi tego jak pale więc staram się to ograniczać.

 Dla niego.

 Wiem że jest inny niż Piotrek.

 Wiem że chce dla mnie dobrze. 

Gdyby ktoś mi dwa lata temu powiedział, że w wieku osiemnastu, no prawie dziewiętnastu lat będę mieszkać we Włoszech i być w związku z kimś kto mnie kocha za to kim jestem a nie za sławne nazwisko bym nazwała go wariatem. 

Zgasiłam peta i mogliśmy iść do auta. Nico prowadził bo widział że mi ręce strasznie sie trzęsą. Wszystko spowodowane zwykłym kontraktem. Pod siedzibą federacji chłopak chwycił mnie za rękę.  Jego obecność mnie w miarę uspokajała ale gdy mnie dotknął stres wydawał się mniejszy. 

W recepcji powiedzieli nam gdzie mamy iść. W salce gdzie mieliśmy się zjawić były cztery osoby. Trzech facetów i jedna dziewczyna  na moje oko trochę starsza ode mnie. 

Podpisałam papiery i zrobiliśmy zdjęcia.  Dostałam także informacje o treningach. Były w tej samej godzinie co mojego chłopaka.  Jeden trening dziennie.  

W mieszkaniu dopiero zeszły ze mnie wszystkie emocje. Chłopak nie wiedział jak zareagować więc mnie przytulił. Wtedy przyszła Jess z małym. Obiecałam jej że pobawię sie z nim i zobaczy mojego kota. Przytułił mnie I Nico na powitanie. Wbiegł do salonu jak do siebie a po chwili wrócił z płaczem.

-Ciociu bo w salonie jest kotek ale łysy. Boję się go - Jess i Nico się zaśmiali a ja przykucnęłam by mu wytłumaczyć że to taka rasa.

-Henryk chodź proszę - kot na zawołanie przybiegł na korytarz.

-To, to jest kot czy pies że taki usłuchany? Brata też mi wytresujesz? Bo by się przydało - zaśmiała się Jess I wskazała ręką na Nico.  

-Nie wiem czy dam radę  - Nico objął mnie i narzekał że z nami więcej nie wytrzyma. 

Mały polubił kota. I odziwo Henryk jego również. Chyba woli tutaj tą rodzinę niż dzieci mojego rodzeństwa. 

Pogadaliśmy z Jess bo w końcu musiała iść.  Wyszłam na balkon oglądać widoki jakie tu miałam. Dołączył do mnie Nico. Objął moją talię a ja się w niego wtuliłam. Staliśmy tak w ciszy. Lecz była ona przyjemna. 

freccia d'amore• Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz