•Rozdział 2•

36 6 1
                                    

Pov Narrator

Następnego dnia Jean zamknęłam tymczasowo bar w którym Venti się uchlał. Nie chciała aby znów coś odwalił. Przecież to jeden z siedmiu bogów. 


Dzień zapowiadał się przyjemny. Słońce świeciło a na niebie nie było ani jednej chmurki. Aether z Paimon chodzili sobie tak po mieście rozmawiając o ich starych historiach. Nagle wpadł na nich barb

•Pov Aether •

- O Aether miło cue widzieć właśnie cie szukałem.

- Mnie ale po co?

- Otóż wybieram się do Sumeru( sorry jeśli źle napisałam ) I nikt nie ma czasu aby się ze mną przejść. Może pójdziesz ze mną?

Zaskoczony propozycją zacząłem myśleć czy to dobry pomysł.

- A po co tam się wybierasz Venti?

- Archon Dendro potrzebuję pomocy w przygotowaniu przyjęcia iluś tam lat czegoś. Nawet nie doczytywałem.

~ Na przyjęcie potrzebuję pomocy. Czumu by się nie wybrać. Byłem tam raz czy dwa razu u tego słodziaka.~

- Pewnie a kiedy wyruszamy?

- Zaraz!

Popatrzyłem na niego miną zabicia go ale on się tylko roześmiał.

- Hehe~ żartowałem sam dopiero co przeczytałem . Wyruszymy jutro rano. Masz tam jakiegoś teleport co ?

- Trochę daleko od głównego miejsca.

- Dobra ewentualnie przelecimy się trochę. A teraz zacznij się pakować zostaniemy tam na trochę.

Pożegnałem się z Ventim i zacząłem iść w stronę mojego domu.

- Paimon myśli że Venti taj idzie aby się napić.

- Paimon. To po co by mnie brał?

- Em... Umm... Może.

- No właśnie.  Ewentualnie go tam dopilnujemy.

▪︎Time skip ▪︎ następny dzień godzina 4.34

Spałem smacznie gdy nagle usłyszałem wielkie krzyki.

- Aether wstawaj musimy już iść!

Zdezorientowany i niewiedzący co się dzieje tylko się przekręciłem. Głos powtórzył swoje słowa jeszcze parę razy aż wkoncu wstałem. Paimon też przyleciała do mojego pokoju niewiedząca co jest. Ujrzałem wtedy barba który stał z wściekłą miną.

- Venti? Co tak do mie się drzesz?

- Wstawaj zarz idziemy.

Po tym wyszedł z pokoju biorąc za rękę Paimon i trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy mi się przypomniało. Mieliśmy przecież iść do Sumeru. Wstałem szybko i ubrałem swoje ubrania. Wyszłam z pokoju biorąc plecak i zobaczyłem w kuchni paimon która jadła czekoladę oraz Ventiego siedzącego. Miał przy sobie dwa jabłka. Jedno rzucił w moją stronę. Złapałem je w ostatniej chwili. Zaczęliśmy powoli wychodzić z domu. Zamknęłam drzwi i otworzyłem mapę. Wybrałem teleport i złapałem rękę Ventiego aby się też tepnoł. Po chwili byliśmy w Sumeru. A dokladnie gdzieś na początku. Tak zaczęliśmy iść i rozmawiać o różnych rzeczach.

▪︎Time skip▪︎ 4 godziny później

- Paimon jest zmęczona ile jeszcze zostało?

- Paimon nie jęcz mogłaś przecież zostać.

- Nie nie mogłam sama nie zostanę w domu.

- No to nie jęcz.

Wkoncu ujrzeliśmy nasz upragniony cel czyli miasto Sumeru. Odblokowałem tępa aby na przyszłość było łatwiej i zaczęliśmy szukać tego słodziaka. Po chwili znaleźliśmy ją. Siedziała sobie grzecznie na jednej z gałęzi.  Venti sprawił że mogliśmy podlecieć , używając mocy Anemo. Przysiadlismy się koło niej I zaczęliśmy rozmowę.

- Cześć Venti świetnie że jesteś. Nitk nie miał czasu  pomóc oprócz ciebie. Dziękuję Ci bardzo.

- Nie musisz mi dziękować to dla mnie przyjemność. No to co mamy zrobić?

Dziewczynka zaczęła mówić nam cały plan a my uważnie słuchaliśmy.

- Ty Aether mógłbyś pójść i zebrać te kwiaty. 

Dziewczyna pokazała mi kartkę z obrazkiem kwiata.

- Znajdziesz je idąc prosto ciągle aż nie znajdziesz wodospadu wtedy w lewo I tam mąż ich polane.

- Ok to ja już tam ide. Dozobaczenia potem.

- Papa.

Zeszlem z gałęzi i zacząłem iść w wyznaczone miejsce .

- Aether myślisz że Venti wykorzysta to i wypije?

- Paimon a co ty taka wyczulina może tak może nie nie wiem sam.

 Po dojsciu nad wodospad poszliśmy w lewo jak mówiła dendro archon. 

Zobaczyliśmy po chwili piękną polane. Była wypełniona wielokolorowymi kwiatami. Każdy był nieziemski. Zaczęliśmy je zbierać aż napotkałem jeden mu znany. Moja siostra ma taki sam. Wzięłam go I powiedziałem Paimon aby wzięła go w mój warkocz.  Ona zrobiła jak ja poprosiłem i wróciłem do zbierania kwiatów. Po chwili mieliśmy i multum. Zaczęliśmy się zbierać ale nagle usłyszeliśmy pewien drzwiek a był to....

■■■■■■■■■■■■■■■

No witam. Moja playlista to jakieś ma wyczucie bo jak pisałam to dawała takie przyjemne piosenki do pisania. 655 słów. Cieszę się że pod ostatnim rozdziałem nagle miałam gwiazdki. Dosłownie opublikowałam a wy już. Dziekuje<3. Miłego dnia/wieczoru / nocy.

Historia się nie skończyła...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz