•Rozdział 3•

34 5 1
                                    


• Pov Aether •

Był to dźwięk rzucania czymś. Wyciągnęłam miecz a Paimon poleciała za mnie. Nagle przeleciał koło nas sztylet. Zacząłem iść w stronę miejsca gdzie wyleciała broń. Złapano mnie za ręce nagle i próbowałem się wyrwać. Wyszło mi to i odwróciłem się. Lecz... nikogo już nie było. Zaskoczony sytuacją wróciłem do Paimon.


- I co widziałeś coś?

- Nie...

- No to wracajmy. Paimon chce już być bezpieczna.

Wzięliśmy kwiaty i wróciliśmy do miasta. Było tam już pełno girland i miejsc na kwiaty. Widziałem że właśnie venti podlatywać aby taka jedna zawiesić. 

- O macie kwiaty. Bardzo wam dziękuję.

- Nie ma za co.

Zaczęliśmy iść przez miasto. Było tam pełno ludzi. Doszliśmy po chwili do sprzedawcy jedzenia i usłyszeliśmy ciekawa rozmowę.

- Słyszałeś że znów ten porywacz przychodzi?

- Tak ciągle coś kradnie. Ale to chyba dziewczyna.

- A ja nie wiem . Te dzieci to już w głowie mają poprzewracane.  Chłopcy w długich a dziewczyny w krótkich.

- Masz rację ro już jest ciężkie w odróżnieniu. 

Kupiłem potrzebne jedzenie i wróciłem do archona dendro i Ventiego.

- Masz Aether jabłka. 

- Pewnie że mam. Łap. 

Żucilem jednym jabłkiem w stronę barba. On zwinnie złapał je i zaczął jeść z apetytem.

- Um archonie dendro.

- Tak?

- Wiesz może coś o tym złodzieju?

- Mówisz o tej osobie która kradnie jedzienie i znika bez żadnego śladu?

- Tak.

- to i ja nic nie wiem. Przykro mi.

- Nie no okej.


▪︎ Time skip▪︎ 3 godziny później.


Szłam właśnie z Ventim beż Paimon na tą łąkę bo okazało się że zabrakło pary kwiatków.

- Czyli mówisz że ktoś cie złapał po czym jak się wyrwałeś nie było już tej osoby.

- Mhm.

Zaczęliśmy zbierać kwiaty gdy znów usłyszałem ten dźwięk.

- Stój za mną traveler. 

Poszłam za Ventiego i nagle zobaczyłem lecące w znaczącej stronę sztylety. Nagle poczułem że unosimy się w górę. Venti użył swojej mocy abyśmy uniknęli krzywdy. Po chwili lekko opadliśmy na dół I zaczęliśmy biec w stronę z której poleciała broń. 

Po chwili zatrzymaliśmy się i rozglądaliśmy. Nagle Venti krzyknął.

- Wyjć proszę. Nic ci nie zrobimy.

Nagle usłyszałem kroki. Zaczeła ta postać zbliżać do nas. I wtedy go? Nie nią ujrzałem. 

Była to wysoką dziewczyna. Miała kitkę a bardziej rozczochranego koczka na sobie. We włosach miała wpięte kwiaty koloru ciemnego czerwonego.  Oczy koloru takiego samego co kwiaty.

Ubrana była w białą bluzkę do brzucha a u góry kiala białe futro. Spodnie były tego samego koloru co kwiatki. Miała na sobie też pasek u którego dało się widzieć nóż.  Stylu jej były widoczne coś podobnego co ma moja siostra. Posiadała ona uszy elfa co mnie trochę zaskoczyło. Miała no sobie też rękawiczki koloru białego.

 Miała no sobie też rękawiczki koloru białego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( u góry wygląd w gacha club)

 Dziewczyna stała nieruchomo że sztywna miną. 

- Umm witaj.

- Czego chcecie?

Zaczęła nam się dokładnie przyglądać. Lecz nagle jej oczy zrobiły się większe i bardziej szkliste. Venti to zovaczyl i się spytał.

- Wszystko ok? Wyglądasz jakbyś chciała się popłakać. 

- T-To ty?

Staliśmy z minami niezrozumienia. Dziewczyna nagle podbiegła do nas i przytuliła Ventiego.

- To ty Venti?

- Tak jestem Venti a czemu tak nagle zrobiłaś.

Dziewczyna się odsunęła i zaczęła tłumaczyć.

- Otóż znasz pewnie Xiangling co nie? Jestem jej stara przyjaciółką. Jestem od niej starsza o 3 lata. Kiedy "zaginełam miała ona 10 lat a ja 13. 

- Naprawdę jesteś ta zaginiona dziewczynką?!

- Tak ale nie zaginioną. Otóż... W wieku 11 lat zobaczyłam swoją wizję i mam moc dendro. Moi rodzice nie byli z tego szczęśliwi i kazali mi to ukrywać. Dwa lata potem Nastał dzień kiedy z nimi się pokłóciłam. Użyłam wtedy mojej mocy która polega na zrobięniu pnączy którymi mogę katrolować. Złapałam ich tak że złości a potem padłam. Jak się obudziłam zobaczyłam ich mówiących że mam tu zostać i nigdy więcej się mam niepokazac w Mondstadt. 

- O ja tego się nie spodziewałem. Teoi rodzice mówili że pewnego dnia zostawiłaś im kartkę że uciekasz bo nie umiesz kontrolować swoich mocy.

- Oni zawsze kłamali... niestety.

- Najważniejsze że się znalazłaś co nie Venti?

- Aether ma rację jak hedziemy wracać to zabierzemy cie razem ze sobą.

- Naprawdę?! A zobacze Xiangling?

- Myślę że tak. Bynajmniej się powtaram abyście się spotkały.

- Dziękuję Venti.

Dziewczyna podbiegła I przytuliła barba. Po chwili zaczęliśmy iść do jej " Domu" . Zebrała że sobą wszystkie jej potrzebne rzeczy i zaczęliśmy wracać. 

■■■■■■■■■■■■■■■

No witanko. Ej bo ja nie mam pomysłu na imię dla niej to może napiszecie i wtedy te które najbardziej mi się spodoba to wybiorę. Liczę że się podoba książką.  Oczywiście uciesze się nawet za jedno słowo w komentarzu. 750 słów. Papa wszystkim.

Historia się nie skończyła...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz