•Rozdział 8•

22 4 0
                                    


•Pov Aether •


Wracaliśmy do miasta aby dalej świętować. Droga była długa lecz my już od wyjścia z miejsca walki słyszeliśmy muzykę. To wprawiało w nas nadzieję że wrócimy. A więc. Szliśmy już taką 20 minute w ciszy. Dosłownej ciszy! Nic wokół nas się nie działo. Byliśmy tylko my i otacajaca nas natura. Wkońcu Akira się odezwała.


- Możemy usiąść?

- Pewnie.

Przycapneliśmy przy pobliskich kamieniach. Koło nas płynęła rzeka więc wziołem łyka aby zaspokoić pragnienie.  Akira była strasznie blada. Nigdy nie widziałem oby ktoś tak wyglądał. 

- Może napijesz się wody Akira? Jesteś strasznie blada.

- Właśnie Aether ma rację. Powinnaś się czegoś napić.

- Nie - nie ja dobrze się czuje.

- Martwimy się poprostu. Dla dobra napij się.

- Ale ja dobrze się czuje!

Dziewczyna gwałtownie wstała I zaczęła się chwiać. Po chwili jej oczy zaczęły się zamykać a jej ciało opadać na ziemię. Venti szybko wytworzył powiew wiatru który ja złapał po czym potrzedł do niej I ja wziął na ręce.

- Oddycha. Padła z wycieczenia.

- To powinniśmy wracać prędko do miasta.

Wstaliśmy i zaczęliśmy iść do miasta. Byliśmy już coraz bliżej. Z każdą minutą było lepiej słyszeć muzykę. Z każdym krokiem czuło się że zaraz usiądziesz i odpoczniesz. Zaczęło się robić ciemno. Na niebie panował zachód słońca. Ptaki zlatywały na niebo a chmury zlatywały się. 

Po dłuższym czasie widzieliśmy już miasto więc nie traciliśmy nadziei. Zaczęliśmy nawet biec z śpiącą Akira która hyla na baranach Ventiego. Biegliśmy już. Czuliśmy że zarz będziemy lecz... nagle przed nami obraz się rozmazał. Zobaczyliśmy że to się działo tylko w naszych głowach. Znajdowaliśmy się na środku pustyni. Sami. Bez jedzenia, picia, śpiącą Akira brakiem wiedzy.


■■■■■■■■■

Witam życzę miłego czytania. 269 słów

Historia się nie skończyła...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz