06 | droga do wasabi

157 11 2
                                    

☆★☆

Jack wszedł do dojo, gdzie inni już tam byli, a dojo było udekorowane. — Spóźniłeś się! — Powiedziała gniewnie Azalea.

— Na co? — Jack odłożył deskorolkę.

— Na co? Niespodzianka urodzinowa Rudy'ego, pamiętasz? Planował to dla siebie od dwóch tygodni, to właściwie jedyna rzecz, o której mówił. — Azalea położyła ręce na biodrach i spojrzała na Jacka, zanim od niego odeszła.

Światła w dojo zgasły, gdy Rudy wyszeptał. — Idzie. — Wszyscy przewrócili oczami, gdy wyszedł i zapalił światło.

Niespodzianka... — Wszyscy powiedzieli bez entuzjazmu, z wyjątkiem Azalei, która starała się wyglądać na tak szczęśliwą, jak to tylko możliwe, wiedząc, jak bardzo jej brat kochał swoje urodziny.

— Skąd wiedzieliście, że to moje urodziny? — Rudy zapytał z udawanym zaskoczeniem, łapiąc się za serce. — Prawie mnie zabiliście. — Powiedział po czym założył wielki urodzinowy kapelusz w formie tortu.

— Chyba nie przynieśliście prezentów?! Ale gdybyście to zrobili, teraz byłby czas, żeby mi je wręczyć. — Stwierdził Rudy z uśmiechem.

Milton podszedł, by zabrać swój prezent ze swojej szafki, a Jack podbiegł do niego. — Nic nie mam, czy mogę podpisać się pod twój prezent? — Jack go błagał.

— Absolutnie nie. — Milton powiedział, otwierając swoją szafkę. — Włożyliśmy w to dużo czasu, myśli i wysiłku. To od Jerry'ego Eddiego i ode mnie. — Podarował Rudy'emu prezent.

— Żart na każdy dzień, na papierze toaletowym! — Rudy Powiedział radośnie. — Mój kuzyn miał to w swoim domu. Dosłownie śmiałem się siedząc.

— Prawdziwa historia, niestety. — Mruknęła Azalea.

— Dziękuję wam! — Rudy powiedział. — Teraz nie chcę zamieniać tego całego prezentu w konkurs, ale Kim nadszedł czas, aby przebić ten prezent!

— Kim i ja mamy wspólny prezent. — Poinformowała Azalea, odchodząc, by przynieść prezent.

— Lea, mógłbym... — Zaczął Jack, ale przerwała mu.

— Zapomnij o tym, Jack! Nie dość, że się spóźniłeś, to jeszcze zupełnie o tym zapomniałeś!

— W przeciwieństwie do niektórych ludzi, poświęciłyśmy wiele uwagi naszemu prezentowi. — Powiedziała z zadowoleniem Kim.

— Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin starszy bracie. — Azalea przytuliła go przed wręczeniem mu prezentu, który szybko otworzył z westchnieniem.

— Podpisane zdjęcie Bobby'ego Wasabiego. Mój bohater, mój idol, człowiek, według którego wzorowałem swoje życie... — Powiedział w szoku. — Dla wspaniałego przyjaciela. Bobby Wasabi. — Przeczytał podpis. — To ja! Jestem 'wspaniałego' i 'przyjaciela'!

— W porządku Jack! — Rudy podszedł do brązowowłosego chłopca. — Zwał mnie z nóg!

Jack wyglądał jak jeleń złapany w świetle reflektorów i pozostali podeszli do niego, gdzie siedział na ławce. — Tak Jack, jestem pewien, że Rudy zachował najlepsze na koniec. — Zadrwiła Kim.

— No wiesz.. — Jack zaczął mówić powoli. — Myślałem, że wszyscy wiedzą, jak bardzo kochasz Bobby'ego Wasabiego i zadałem sobie pytanie: Co może być lepszego niż jakieś zdjęcie, prawda?

— Tylko sam człowiek. — Zażartował Rudy, zanim spoważniał. — Chwileczkę, chwileczkę. Czy mówisz to, co myślę, że mówisz? Znalazłeś sposób, żeby Bobby Wasabi przyszedł tutaj, żebym mógł się z nim spotkać?!

𝐤𝐢𝐜𝐤𝐢𝐧'𝐢𝐭 | 𝘧𝘦𝘮𝘪𝘯𝘢 𝘣𝘦𝘭𝘭𝘢𝘵𝘰𝘳Where stories live. Discover now