14 | wielka ucieczka

128 7 4
                                    

☆★☆

— Okej, Jack. Udało ci się opanować ten ruch. Teraz skup się na miejscu i przebij go. — Powiedział Rudy. Jack przygotował się i kopnął automat, powodując, że coś spadło. — Haha, zrobiłeś to! Mam swoje bryłki nacho!

— Ludzie! Nie uwierzycie w to. Mój tata i cała gromada mojej rodziny przyjedzie oglądać mnie na turnieju w tę sobotę. — Jerry powiedział im podekscytowany. — Będę trenować bardzo ciężko. Mój tata nigdy nie widział jak walczę. — Dodał, zanim jego twarz stała się poważna. — Z wyjątkiem tego jednego razu w zoo. Ta gęś ciągle chciała moich klapek i stało się, yo!

Jerry zaczął odtwarzać scenę walki, krzycząc i udając, że dusi gęś. Jack odwrócił się i spojrzał na Azaleę dziwnie.

— Przynajmniej twój ojciec nie będzie miał wysokich oczekiwań. — Azalea wzruszyła ramionami. Po tym, jak zobaczyła, jak ktoś walczy z gęsią, wszystko jakby się poprawiło.

☆★☆

— Więc, jak się miewa moja ulubiona dziewczyna? — Zapytał Jack podchodząc do Azalei, która była zajęta umieszczaniem książek w swojej szafce. Większość ludzi wróciła już do domów, pozostali tylko ci, którzy mieli przebywać w areszcie i nieliczni, którzy mieli długi dzień.

— Ze względu na ciebie mam nadzieję, że jestem twoją jedyną dziewczyną. — Powiedziała Azalea, zamykając swoją szafkę i odwracając się, by spojrzeć na Jacka, stwierdzając, że korytarz był zupełnie pusty, z wyjątkiem pary. — W przyszłym tygodniu mam trzy testy, więc wpadam w panikę.

— Nie masz planu nauki? Jak możesz się stresować, kiedy masz wszystko zaplanowane? — Zapytał Jack, owijając ramiona wokół jej talii.

— Ponieważ w tym tygodniu miałam dwa eseje i jeden test gramatyczny, więc nie mogłam się uczyć do sprawdzianów w przyszłym tygodniu. Co jest również powodem, że będę się stresować w następnym tygodniu, ponieważ…

— Czy to możliwe, że bierzesz udział w tak wielu zajęciach? — Jack zapytał trochę zaniepokojony. — Nie byłoby dobrze, gdybyś była tak zestresowana. Nikt by cię nie osądzał, gdybyś nie była cały czas na szczycie.

— Jackie, urodziłam się zestresowana. — Azalea powiedziała mu poważnie, zanim uśmiechnęła się łagodnie. — Ale dziękuję za troskę. — Pochyliła się, by go pocałować, ale kiedy zaczął odwzajemniać pocałunek, odsunęła się i postawiła szybki krok do tyłu.

— Co... — Jack zaczął.

— Co słychać? — Powiedział Jerry idąc w ich stronę, nieświadomy tego, co wydarzyło się kilka sekund wcześniej

— Jerry, powinieneś być w areszcie. — Stwierdziła Azalea jak besztająca matka.

— Tak, ale załatwiłem to. Dogadałem się z Eddiem. — Jerry powiedział od niechcenia. — Wiecie gdzie on jest?

— Powiedział, że jeśli ma coś z tobą załatwić, musi najpierw udać się do biblioteki. — Jack wzruszył ramionami.

— Dlaczego miałby to zrobić? — Zapytał zmieszany Jerry.

— Okej. — Odezwał się Eddie, a oni odwrócili się i zobaczyli, jak idzie w ich kierunku z kilkoma książkami przyklejonymi do niego jak zbroja. — Zróbmy to szybko. Ten alarm książkowy oszalał, kiedy wyszedłem.

— Nie potrafię sobie wyobrazić dlaczego. — Azalea spojrzała na niego, przeczesując palcami włosy z frustracją. Przez większość czasu czuła się jak matka, która musiała opiekować się i wychowywać sześcioro nastolatków, w tym Rudy'ego.

𝐤𝐢𝐜𝐤𝐢𝐧'𝐢𝐭 | 𝘧𝘦𝘮𝘪𝘯𝘢 𝘣𝘦𝘭𝘭𝘢𝘵𝘰𝘳Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz