9. ufam mu

182 5 1
                                    

Wstałam o 7 i by nie budząc Janka lekko wyślizgnęłam się spod kołdry. I wsadziłam swojego ukochanego misia do torebki która nosze codziennie. Może to głupie ale to jest maskotka która babcia zaniosła mi do szpitala gdy się urodziłam, był to biały miś z niebieską bandamką na szyjce. Wracając szybko wzięłam prysznic i przebrałam się dziś w krótkie spodenki pod to biły strój dwuczęściowy i na to wszystko top.

Zaczęłam budzić Janka bo trzeba iść na śniadanie, mam nadzieje, że szyman tez wstał bo pisałam tylko z Leną.

— Jasiu. - powiedziałam siadając obok chłopaka na łóżku.

— jeszcze 5 minut.

— Nie Jan.

— Oj... już wstaje jak przechodzimy do oficjalnego imienia. - zaśmiał się.

Zadziałało. Lekkie podniesienie głosu na Janka i użycie jego imienia jako „Jan" szczerze nie lubił za bardzo jak się do niego tak mówi chyba, że naprawdę już coś trzeba zrobić.

Dowiedziałam się, że Kacper tez wstał więc wyjęłam dla Janka ubrania jakieś pierwsze lepsze z walizki by go wyręczyć.

— Wiem, że jesteś fanką SB. - powiedział Jaś odwracając się do mnie.

— No jestem a coś się stało? - zapytałam

— Po części tak.

— Co jest.

— Znasz na 100% Solara.

— No Tak Karol Poziemski współzałożyciel SB.

— Dołączam po wakacjach do SB.

— Nie, Pierdolisz. Ups przepraszam.

— Spokojnie młoda ale tak, po wakacjach zostanę ogłoszony.

— Ale mam nadzieje, że nasz kontakt nie pogorszy się nie?

— Spokojnie będę najwyżej cię zabierał ze sobą do studia. - zaśmiał się

Ja tylko pogratulowałem chłopakowi i już zadzwonił do mnie szyman gdzie jesteśmy więc wyszliśmy w ich stronę. Miałam od początku dnia zły humor ale próbowałam to ukryć, czułam, że coś jest nie tak i jestem daleko od tego czegoś a to mnie pocieszało trochę.

Zjedliśmy już śniadanie które swoją drogą było przepyszne. Teraz czekaliśmy z pół godziny aż się wszystko ułoży i wyjdziemy pewnie chodzić.

— Przepraszam, że pytam, ale czy ten miś ma dla ciebie jakieś znaczenie, że masz go cały czas przy sobie, jak byliśmy na imprezie tez go miałaś w torebce chyba. - zapytał Jaś

— Wiesz, ma wielkie, dostałam go od babci jedynej która żyje i trzyma się dobrze go jak się urodziłam, czyli ten miś ma prawie 17 lat.

— Słodkie to.

____________________________________

Zjedliśmy właśnie obiad i udaliśmy sie poleżeć trochę na płazy. Był środek tygodnia więc ludzi nie ma dużo jakoś. Jakoś wstydziło mnie to, rozebrać się przed Jankiem ale to normalne. Zdjęłam
Top i zostałam w spodenkach staniku od stroju.
Położyłam się na plaży na brzuchu i oglądałam lekkie fale.

Czas leciał bardzo szybko, ponieważ był już zachód a ja poprosiłam Janka by zrobił mi zdjęcie które potem wstawię na instagrama. Słońce już zachodziło i robiło się ciemno A ja miałam głowę na brzuchu Janka i patrzyłam w pierwsze gwizdy na niebie.

— Odjebie się coś jeszcze dziś.

— Czemu, coś się stało? - zapytał zmartwiony.

— Jasiek kuje mnie serce od początku dnia, nie mam humoru i po prostu wiem, że coś jest nie tak.

— Młoda, znamy się tak krótko ale naprawdę mamy siebie nawzajem - powiedział wstając do pozycji siedzącej a moja głowa zleciała na jego nogi i popatrzył mi głęboko w oczy co wywołało u mnie szeroki uśmiech.

— Zbieramy się? - zapytałam bo robiło mi się w chuj zimno.

— Chodź.

Udaliśmy się do hotelu co wcześniej zrobił Szymański z Lena. Owinęłam swoje dwie ręce do około ręki Jasia i tak wracaliśmy do hotelu.

Była 23 ja już byłam umyta i gotowa do spania, tak samo Jasiek, ale jeszcze gadaliśmy o wszystkim. Nagle zadzwonił do mnie nieznany numer, nie chciałam odebrać więc Janek to zrobił.

Dzień dobry czy dodzwoniliśmy się do pani Igi? - zapytała osoba po drugiej stronie bo Janek dał na głośnik.

— Tak a o co chodzi? - zapytałam zdezorientowana.

Dziś stała się rzecz tragiczna... - Pani po drugiej stronie lekko się zatrzymała a ja tylko spojrzałam na Janka.

— Do rzeczy.

Pańska Babcia... - zawahała się. - odeszła na inny świat.

— Pani żartuje tak?

Niestety nie.

— Boże, dziękuje bardzo za informacje do widzenia.

Do widzenia.

Rzuciłam gdzieś telefonem i tylko chwile dochodziło do mnie to co właśnie usłyszałam, zajęło mi to z pół minuty i się po prostu odwróciłam w poduszkę i zaczęłam ryczeć, nie płakać, ryczeć. Widziałam, że Janek nie wie co zrobić więc tylko mnie przytulił a ja szybko wstałam i wzięłam do ręki Misia do którego się przytuliłam i próbowałam ogarnąć się co po chwili się udało ale łzy leciały ze mnie jak z wodospadu dosłownie.

— Podasz mi wodę? - zapytałam Janka a ten się nie odezwał tylko podał mi wodę.

Dziękowałam mu, że nie próbował jakiś tandetnych słów „wszystko będzie okej" tylko po prostu był. W tak Krótki okres czasu tak szybko przywiązałam się do niego, że ufam mu tak jak dla Michała. Czyli bardzo.

Po godzinie dosłownie lania mi się łez z oczu, miałam całe czerwone gałki i tylko zmęczona od płakania wtuliłam się w Janka jak najmocniej potrafię a on zrobił to samo bardziej przyciągając mnie do siebie, oczywiście po między nami był miś.

Ciężkie czasy || Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz