🌙rozdział dwudziesty czwarty🌙

112 2 0
                                    

Alek zaklął siarczyście podczas, gdy ja starałam się dostrzec ponad ramieniem chłopaka właściciela głosu. To co zobaczyłam, szybko wyjaśniło mi, dlaczego Alek tak bardzo nie chciał tu rozmawiać. Klęłam w myślach swoją głupotę.

Dawid stał kilka metrów za Alkiem wraz z kilkoma kolegami. Stali w pewnej odległości od latarni, więc nie byłam w stanie ich rozpoznać, zresztą wszystko przesłaniała mi wykrzywiona we wściekłości twarz Dawida.

-     Nie słyszałeś, Markowski? Puść ją.

-     Zadowolona? - wyszeptał Alek zanim puścił mnie odwracając się w kierunku chłopców. Jednocześnie przyciągnął mnie do siebie obejmując dłonią w talii - Nie masz co robić, Wolski?

-     Mam dość patrzenia jak Hania wiecznie przez Ciebie cierpi! Zostaw ją w tym momencie!

-     Może byś jednak ją zapytał o zdanie? - ton Alka na pozór był nonszalancki, jednak czułam jaki jest napięty. Mogłam tylko domyślać się, że wyczytał z aury Dawida coś, co bardzo mu się nie spodobało. Dopiero po chwili dostrzegłam otwartą i niemal opróżnioną butelkę taniej wódki, którą blondyn trzymał w dłoni.

-     Dawid, wszystko w porządku... - zaczęłam, ale już zrobił krok w naszą stronę.

-     Mam dość tego, że ciągle panoszysz się w naszej szkole i w tym mieście.

-     A ja mam dość tego, że ciągle się do mnie przypierdalasz - warknął Alek przybierając taki wyraz twarzy, że byłam niemal pewna, że Dawid odpuści. Niestety zarówno on jak i jego koledzy byli pijani i najwyraźniej odebrali to jako zachętę. Niemal niezauważalnie Alek przeciągnął mnie za swoje plecy, jednak Dawid to wyłapał.

-     Próbujesz ją bronić przede mną? To nie ja jestem członkiem gangu, który wymordował swoją rodzinę!

Nie widziałam oczu Alka, ale byłam pewna, że źrenice rozszerzyły mu się znacząco, a mój klasowy kolega za chwilę padnie rażony mocą videns. Nic takiego się jednak nie stało. Chłopak stał niewzruszony. Jedynie napięte mięśnie zdradzały gniew czający się pod jego skórą. 

-     Ubzdurałeś sobie, że zdobędziesz nową dziewczynę, a kiedy związała się ze mną postanowiłeś mnie o to obwinić. Ogarnij się człowieku, to doprawdy żałosne. 

Dawid nie wytrzymał. Skoczył do przodu z wściekłym okrzykiem. Widziałam pięść lecącą w stronę twarzy Alka, od której uchylił się w ostatniej chwili ciągnąc mnie za sobą.

-     Uspokój się Wolski! - krzyknął Alek, ale te słowa jeszcze bardziej rozjuszyły pijanego chłopaka.

Alek odepchnął mnie od siebie, a już w następnej sekundzie Dawid ponowił swój atak. I tym razem spudłował.

-     Dawid przestań! - krzyknęłam chcąc podejść do przyjaciela.

-     Nie, zostań tam! - zawołał Alek. Ta sekunda, którą poświęcił na zapewnienie mi bezpieczeństwa kosztowała go utratą koncentracji. Kolejny cios spadł prosto na jego szczękę. Jego głowa odskoczyła, a Dawid znów natarł. Alek uchylił się i niemal w tej samej chwili odepchnął Dawida. Dotychczas przyglądający się koledzy blondyna z okrzykiem rzucili się w kierunku chłopców. Butelka wódki z głośnym trzaskiem rozbiła się na chodniku.

-     Przestańcie! - zawołałam widząc, jak czterech chłopców rzuciło się na Alka. Z przerażeniem obserwowałam, jak udaje im się go przewrócić i zaczynają kopać go po żebrach i okładać pięściami po głowie.

Doskoczyłam do Dawida, który przyglądał się temu ze stoickim spokojem. Wręcz nienormalnym spokojem.

-     Co Ty wyprawiasz? - potrząsnęłam nim - Niech oni przestaną!

Magnis NoscutWhere stories live. Discover now