✮2✮

2.6K 135 35
                                    

Szedłem właśnie korytarzem z lekko opuszczoną głową, kiedy mijałem jakiś uczniów, miałem wrażenia, że się ze mnie śmieją. Szedłem dalej, ktoś spojrzał na mnie z drwiącym uśmieszkiem i wybuchnął głośnym śmiechem.

Przyśpieszyłem kroku i nagle wpadłem na jakiegoś ucznia.

- DEKUU! PATRZ, JAK ŁAZISZ!- zanim zdążył wypowiedzieć dalszą część zdania, uciekłem do męskiej toalety i zatrzasnąłem się w ostatniej kabinie.

Oparłem się o drzwi plecami, zjechałem po nich, siadając na ziemi. I Znowu zacząłem płakać, a mój oddech był strasznie przyśpieszony. Słyszałem, jak moje serce odbija się w moim ciele, miałem wrażenie, że zaraz wyrwie mi klatkę piersiową.

Wziąłem dłoń i przyłożyłem ją do klatki piersiowej. Czułem, jak mocno bije. Zawsze robiłem tak, kiedy starałem się unormować swój oddech...

Ale moje zachowanie nie zawsze było takie. Kiedyś nie ruszały mnie czyjeś śmiechy albo szepty. Ale od sytuacji w stołówce... wszystko się zmieniło.

*

Stałem w kolejce po jedzenie, odebrałem swoją porcję i zacząłem iść w stronę wolnego stolika na uboczu. Usłyszałem, jak Kacchan agresywnie zawołał moje imię, więc stanąłem. A on popchnął mnie na śmietnik stojący obok, rzucił we mnie tą tacą z jedzeniem, a na koniec wziął kubek z herbatą i wylał ją całą na mnie.

Zarówno moje włosy jak i cały mundurek ( włącznie ze spodnimi) były brudne i mokre.

Zarówno moje włosy jak i cały mundurek ( włącznie ze spodnimi) były brudne i mokre

Oups ! Cette image n'est pas conforme à nos directives de contenu. Afin de continuer la publication, veuillez la retirer ou télécharger une autre image.

Wszyscy się ze mnie śmiali i robili mi zdjęcia... To było okropne uczucie. Zostałem upokorzony na oczach całej szkoły przez.. mojego przyjaciela...

Po moich oczach leciały wtedy łzy, wybiegłem ze stołówki i pognałem do łazienki, żeby się tam zamknąć z dala od wszystkich. Za sobą słyszałem jeszcze śmiech Kacchana.. Byłem przerażony, ale było mi też przykro, że mnie tak potraktował.

Od tamtego incydentu minęło w prawdzie już chyba jakieś pół roku, ale i tak doskonale to pamiętam. Za każdym razem, kiedy ktoś się śmieje, myślę, że śmieje się ze mnie i tak reaguję...

Chciałbym, żeby wrócił dawny Kacchan..

*

Usłyszałem dźwięk dzwonka, ale w takim stanie nie mogłem wrócić do klasy. Starałem się uspokoić, ale presja tego, że już dawno powinienem być na lekcji i muszę się szybko opanować, stresowała mnie jeszcze bardziej.

Tymczasem w klasie:

- Widział ktoś Midoriyę? Przecież mijałem go dzisiaj na korytarzu, lekcja trwa już dziesięć minut, a jego nadal nie ma- powiedział Aizawa swoim ponurym i zmęczonym głosem.

Po klasie rozbiegły się ciche szepty, jednak nikt nie widział chłopaka.

- Dobra, to może... Kirishima, idź go poszukaj i go tu przyprowadź, może gdzieś zasłabł, czy coś.

Zniszczyłem go..Où les histoires vivent. Découvrez maintenant