✮3✮

2.5K 119 128
                                    

Trwa właśnie ostatnia lekcja i będę mógł wreszcie iść do domu! Nie mogę się już doczekać, bo jestem okropnie zmęczony po dzisiejszym dniu.

Dzisiaj przez jakieś 3 godziny wzmacnialiśmy nasze quirki i zwiększaliśmy wytrzymałość naszych ciał poprzez wysiłek.

Usłyszałem dźwięk dzwonka, więc zacząłem pakować książki.

- Pa, Midoriya!

- Tak, do zobaczenia jutro- odpowiedziałem z szerokim uśmiechem mojej paczce.

Zanim się zorientowałem wszyscy wyszli już z sali. No może poza jedną osobą... Kacchan. On został...

- DEKUU! Miłe spotkanie, nieprawdaż? Oh... nie chcesz nic mówić, w porządku. Może to cię skłoni do otwarcia swojej pryszczatej mordy!- mówiąc to, wstał z ławki, na której jeszcze chwilę temu siedział i podszedł do mnie.

Chwycił mnie za mundurek i przyparł do ściany.

- Zrezygnuj z tego pierdolonego bohaterstwa, bo i tak ci się nie uda! JESTEŚ PIERDOLONYM ŚMIECIEM, ROZUMIESZ?!- kiedy wycedził te słowa przez zęby, dał mi mocno z liścia w twarz.

- JESTEŚ NIKIM! NIGDY NIE ZOSTANIESZ BOHATEREM, TAKA PIZDA JAK TY NAWET NIE POTRAFI MI SIĘ PRZECIWSTAWIĆ! A CO DOPIERO BRONIĆ INNYCH, HAHAHA!

Chwycił mnie za kołnierz i rzucił mnie na ziemię, usiadł z powrotem na ławkę naprzeciwko mnie i znowu zaczął coś mówić.

Chwycił mnie za kołnierz i rzucił mnie na ziemię, usiadł z powrotem na ławkę naprzeciwko mnie i znowu zaczął coś mówić

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

- Wiesz, Deku... czemu ty się jeszcze nie zabiłeś? Jesteś pierdoloną porażką. Nikt cię tu nie chce, wszyscy mają cię już dosyć! Tego twojego pierdolenia! Jesteś wkurwiający! Idź się zabij! Jak to zrobisz nikogo to nawet nie ruszy, ludzie będą się cieszyć, że cię wreszcie tutaj nie ma. A najbardziej zadowolony będę ja.

Kopnął mnie w brzuch jeszcze raz, odwrócił się i zmierzał w kierunku drzwi.

- ZABIJ SIĘ, DEKUUU!- powiedział jeszcze, stojąc w drzwiach.

Kiedy zniknął z moich oczu, wreszcie się rozpłakałem i dałem ponieść się emocjom, które skrywałem cały dzień.

Może naprawdę powinienem się zabić?

Kacchan ma rację.. nikomu nie jestem potrzebny.

A tym bardziej, że powiedział mi to prosto w twarz mój najlepszy przyjaciel...

Albo dawny przyjaciel...

Nie mam już siły dłużej udawać, że jest okej.

Nie chcę już. Jestem zmęczony życiem.

Mam dosyć.

Zabiję się. Tak. Zrobię to.

Dla Kacchana. Skoro tego chce, zrobię to, żeby go uszczęśliwić.

Wreszcie będzie miał ode mnie spokój. A ja nie będę musiał już udawać.

Szkoda tylko, że nie zdążyłem się z nikim pożegnać. Trudno... i tak zaraz mnie tu nie będzie.

Zniszczyłem go..Donde viven las historias. Descúbrelo ahora