CHAPTER VI

33 5 11
                                    

Musiałam się w końcu poddać, szczególnie że Giovanni zaczął mi się przyglądać pytająco. Pewnie był przekonany, że opuszczę lodziarnię w podskokach, a tymczasem ja stałam tam przez pół godziny, czekając nie wiadomo na co. Z ciężkim sercem wmieszałam się w tłum, który wędrował po promenadzie. Stale byłam czujna i rozglądałam się dookoła, jakby w każdej chwili Marco miał mnie odnaleźć i zawołać moje imię. Tymczasem doszłam aż do strefy gastronomicznej, spotykając po drodze jedynie kilku dalekich znajomych.

Oczywiście, że mogłam zadzwonić i łatwo ich zlokalizować. Spodziewałam się, że Ellie i Gwen były z nimi i wystarczyło napisać wiadomość do jednej z nich. Byłam jednak zbyt urażona, żeby dopraszać się o ich uwagę. Gdy mijałam stoisko z fish & chips, dostrzegłam moją mamę, która siedziała z koleżankami w ogródku. Przyjęły mnie bardzo ciepło, chwaliły moje długie włosy i opaloną cerę, a mama od razu przyniosła mi jedzenie.

— Moja zapracowana córcia musi mieć dużo siły — mówiła o mnie, gładząc mnie czule po plecach, uśmiechnięta od ucha do ucha.

Miałam świadomość, że w jej dobrym humorze miało swój udział wypite do tej pory wino, ale i tak cieszyłam się, że w końcu wyglądała na bardziej rozluźnioną. Nie tak wyobrażałam sobie ten wieczór, ale tylko głupi narzekałby na darmową porcję cieplutkich, chrupiących frytek i odpowiednią dawkę uwagi. Całkiem przyjemnie spędziłam czas, mimo wcześniejszego rozgoryczenia.

— Mamo, skoczę na chwilę do domu, wezmę prysznic i pewnie spotkam się później z dziewczynami — oznajmiłam, jakbym naprawdę miała jakieś plany.

Pożegnałam się z moimi towarzyszkami i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia z festynu. Gdy przechodziłam obok namiotu, przy którym sprzedawali piwo, usłyszałam, że ktoś mnie woła.

— Hej, Kinsy! Mam nadzieję, że tym razem cię nie wystraszyłem — uśmiechnął się na powitanie Paul. — Koniec zmiany u lodziarza?

— Skończyłam już jakiś czas temu, ale nasze mamy mnie zagarnęły, żeby mnie napoić i nakarmić — ostentacyjnie poklepałam się po brzuchu. — Twoja mama wspominała, że gdzieś się tu kręcisz.

— Szukam właśnie chłopaków, gdzieś mi zginęli. A jak ty... znaczy, jak się bawiłaś w klubie? Słyszałem, że był jakiś kwas między waszymi chłopakami i ekipą ze szkoły.

Na wspomnienie tej sytuacji aż zgrzytałam zębami. Paul jednak opowiadał o tym z uśmiechem, dla niego to była anegdotka, którą można opowiadać znajomym na festynie.

— Po tym incydencie od razu wróciliśmy do Mousehole — odpowiedziałam zdawkowo.

— Aha, a teraz jakie masz plany? — spytał, przeczesując włosy, których końcówki zdążyło już rozjaśnić letnie słońce.

— Cóż, planuję doprowadzić się do ładu i wrócić tutaj, widzę się z Ellie i Gwen — skłamałam.

Nie chciałam, by Paul zaproponował mi, żebym dołączyła do nich. Przepadałam za nim, ale tego samego nie mogłam powiedzieć o jego kolegach.

— Jasne, a masz już jakieś plany na jutro? Zrobiło mi się po południu okienko i jeżeli chcesz, możemy o trzeciej popłynąć na wyspę. Oczywiście Ellie i Gwen są zaproszone — uściślił.

— Porozmawiam z nimi, ale bardzo chętnie, nie mam jutro żadnych planów — odpowiedziałam z entuzjazmem. — Nie pamiętam, kiedy ostatnio — ucięłam, bo za plecami Paula dojrzałam Marco, który stał tuż przy lodziarni i rozglądał się nerwowo.

Moje tętno przyspieszyło i choć za wszelką cenę starałam się nie zdradzać, Paul spojrzał na mnie pytająco i już miał się obrócić, gdy udało mi się opamiętać.

The Adults Are TalkingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz