CHAPTER XVIII

31 4 31
                                    

Mama zaskoczyła mnie po raz kolejny tego dnia. Gdy wreszcie oboje wrócili do salonu, była cicha i odzywała się jeszcze rzadziej. Byłam pewna, że Tony i ja wrócimy dzisiaj do domu. Jednak gdy przyszedł wieczór, mama oznajmiła, że czas się pożegnać i bez większych oporów oddała ojcu moje rzeczy. Pomyślałam, że chyba postradała zmysły, być może pod wpływem jakichś magicznych słów, które mój ojciec wypowiedział, gdy opuściłam kuchnię. Postąpiła wbrew temu, co ja uważałam za słuszne i choć może nie było to do końca w porządku, pożegnałam się z nią raczej oschle. 

Okazało się, że ojciec i Tony przyszli pieszo. Pożegnaliśmy się z babcią i we troje ruszyliśmy w głąb osiedla identycznych domków, stojących jeden przy drugim. Dobrze znałam okolicę, wielokrotnie tędy spacerowałam, a mimo to, cały czas byłam poddenerwowana. 

— To niedaleko, wynajmuje mieszkanie w tym bloku, gdzie jest market. 

— Zawsze masz blisko po bułki — rzuciłam niby dla żartu. 

— Ja czasami rano zbiegam na dół, żeby kupić świeże! — pochwalił się Tony. 

Był z siebie taki dumny, gdy ojciec pogładził go po głowie, a ja robiłam wszystko, by nie psuć jego entuzjazmu. Odkąd mama pojechała, jego nastrój znacznie się polepszył. Niewykluczone, że gdy ja po cichu liczyłam, że mama zabierze nas ze sobą, on się tego bał. 

Szybko znaleźliśmy się przy wspomnianym bloku. Odnowili go od czasu, gdy ostatni raz tamtędy przechodziłam. Niski prostokątny budynek był odmalowany białą farbą, dzięki czemu wyglądał czysto i schludnie. Przyłapałam się na tym, że lustrowałam wszystko z dokładnością — drzwi wejściowe, klatkę, schody. Tak, jak to zwykle robiła mama, testowałam wybór mojego ojca, by wydać osąd na temat tego, czy sobie poradził, czy jednak znowu oblał. Gdy weszliśmy do mieszkania, przeszłam na jeszcze wyższy tryb i starannie skanowałam pomieszczenia, jedno po drugim. 

— Tu jest łazienka, po lewej moja sypialnia i pokój Tony'ego — opowiadał ojciec. 

Przeszliśmy do salonu. Naprzeciwko telewizora stała zwyczajna kanapa, w rogu był niewielki stół z czterema krzesłami, a po lewej stronie znajdowała się wnęka kuchenna. Pomieszczenie było jasne, a ostateczny werdykt wypadł na korzyść mojego ojca. Wynajął mieszkanie, w którym dało się mieszkać i które uznałam za odpowiednie dla mojego brata. 

***

Szybko przekonałam się, że ojciec nie miał żadnej koncepcji na mój pobyt u niego poza tym, że zamiast babci, to ja miałam się zająć Tonym pod jego nieobecność. Tak, jak ustaliliśmy, spałam na kanapie w dużym pokoju i około ósmej rano następnego dnia, obudziło mnie lekkie szturchnięcie. 

— Kinsley, ja wychodzę do pracy — oznajmił mój tata. — Poradzicie sobie, prawda?

Automatycznie pokiwałam głową i wróciłam do spania. 

— Klucze są na komodzie, w razie czego, dzwońcie do babci. 

Sądziłam, że uda mi się jeszcze zasnąć, bo kanapa nie była specjalnie wygodna i w nocy strasznie się wierciłam, ale świadomość tego, że wczoraj ojciec nawet nie zająknął się na temat tego, że zostaniemy z Tonym sami, zwaliła się na mnie z całym impetem. Była niedziela, nie sądziłam, że będzie tego dnia pracował. Naiwnie myślałam, że weźmie sobie wolne na czas mojego przyjazdu, skoro miałam zostać tylko kilka dni. Wstałam i zajrzałam do lodówki, była niemal pusta. Nie było żadnego obiadu, ani nawet produktów na śniadanie. Żadnej kartki, ani pieniędzy na zakupy nigdzie nie znalazłam. 

Podminowana, ale zdeterminowana do działania, ubrałam się i nieco ogarnęłam, po czym zeszłam do sklepu po zakupy, za które zapłaciłam z własnych pieniędzy. Nie zamierzałam tak tego zostawić, wzięłam paragon i starannie ułożyłam go na blacie w kuchni, żeby ojciec na pewno go nie przeoczył. 

The Adults Are TalkingWhere stories live. Discover now