CHAPTER XIII

41 5 12
                                    

Zeszliśmy z plaży dopiero po zachodzie słońca. Przez moment martwiłam się, że będę musiała wracać rowerem po ciemku. Polne drogi były urocze, gdy jechało się nimi w dzień, ale nocą — nawet buszujący w trawach zając potrafił przyprawić o palpitacje serca.

— Wrzucimy twój rower do bagażnika — oznajmił Marco, zanim w ogóle podjęłam temat i od razu przejął go ode mnie.

Odetchnęłam z ulgą i przez chwilę przyglądałam się, jak Marco studiuje przestrzeń bagażnika, by po chwili idealnie dopasować do niej pozycję dla mojego zielonego, nieco poobijanego roweru.

— Masz ochotę coś zjeść? — spytał, zamykając bagażnik.

— Szczerze? Umieram z głodu!

— Wspaniale, po drodze, w Penzance jest knajpa, w której serwują obłędne owoce morza — powiedział, podkreślając słowo "obłędne". 

Otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do samochodu. Wnętrze pachniało skórą i nowością. Zanim ruszyliśmy, Marco otworzył szyberdach i włączył muzykę. Pierwszy raz jechałam z nim jako pasażer i było to na swój sposób ekscytujące. Szczególnie gdy zerkał na mnie ukradkiem i uśmiechał się, ledwie zauważalnie. 

— Bardzo wygodne auto — pokiwałam głową z uznaniem. 

— Mam je tylko do jutra, wybrał je mój tata — wytłumaczył. — Jeep, którego chciałem, był zarezerwowany w terminie, kiedy przylatywałem z chłopakami, więc odbierze go tata i zrobimy zamianę. Dam głowę, że tamten spodoba ci się jeszcze bardziej — dodał i uśmiechnął się szeroko.  

— Ups, muszę napisać mamie, że będę później — przypomniałam sobie i od razu wyjęłam telefon. 

— Koniecznie napisz jej, że cię odwiozę. Nie chcę, żeby pomyślała, że jestem niepoważny. 

Spojrzałam na niego, marszcząc brwi, ale ostatecznie dopisałam na końcu, że Marco mnie podrzuci. 

— Skąd wiesz, że nie planowałam oszukać mojej mamy i napisać, że jestem u koleżanki?  

— Nie wiem, po prostu założyłem, że nie musisz jej okłamywać i możesz jej powiedzieć, że jesteś ze mną. Czy to było błędne myślenie? — spytał zupełnie poważnie. 

Przecząco pokiwałam głową, ukrywając swoje zakłopotanie. 

— Droczyłam się tylko, nie mam powodu, żeby ją okłamywać. Nie ma nic przeciwko tobie. 

— Cieszę się — przyznał, a w jego głowie przebijała nutka zadowolenia. — Jutro przyjeżdżają moi rodzice, a moja mama bywa kłopotliwa w tych kwestiach. 

— Będzie miała coś przeciwko temu, że... no wiesz? — Machnęłam ręką, jakby to miało wyjaśniać, co mam na myśli.

— Nie sądzę, chociaż zawsze mnie upomina, że powinienem się skupiać przede wszystkim na nauce i że jeszcze przyjdzie czas na... no wiesz — zrobił bliżej nieokreślony gest, naśladując mnie. — Ale przecież są wakacje! W wakacje zawsze wolno trochę więcej, poza tym, zawsze mogę się wymykać, prawda? Czy to nie byłoby romantyczne? 

— To mnie pocieszyłeś — mruknęłam.

— Daj spokój, przecież żartuję! Nie ma się czym przejmować, zaufaj mi, poradzę sobie z moją mamą. Lepiej opowiedz, jak było dzisiaj w pracy!

— Nic ciekawego się nie działo — wzruszyłam ramionami. — Ruch był przeciętny, nie musiałam się przemęczać, ale napiwki też były raczej kiepskie. 

The Adults Are TalkingWhere stories live. Discover now