ROZDZIAŁ 4

9K 342 47
                                    

Usiedliśmy na wysokich krzesłach, naprzeciw wysokiego baru, w tle leciało standardowo Wham - Last Christmas.

– Co dla państwa?

– Dla PANI? – zapytał nieznajomy mężczyzna, uśmiechając się półgębkiem.

Pani w jego ustach, brzmiało tak seksownie, aż zacisnęłam nogi.

– Dla mnie wino białe najlepiej wytrawne.

– A dla Pana? – zapytał barman, wycierają białą ścierką kieliszki.

– Jakiekolwiek whisky – rzucił, nie odrywając ode mnie spojrzenia.

– Elena jestem. – Wyciągnęłam dłoń, a on ją ujął, zaraz po tym nachylając się, całując delikatnie wierzch dłoni.

Czy zwykły pocałunek w dłoń tak podniecał, że czułam mrowienie między udami? Przeszywający prąd przeszedł po ciele, aż zrobiło mi się ciepło. Ten zapach jego drażniących perfum był taki pociągający...

– Elliot.

Nienawidziłam tego imienia, ale dla niego to wszystko przeboleje.

– Mój szef ma tak na imię. – Zachichotałam, ale zaraz tego żałowałam, bo nie chciałam mówić o pracy. To był czas dla mnie. Nie chciałam myśleć o tym młynie.

– Tak? – Uniósł brew z zainteresowaniem. – Co o nim sądzisz?

– Serio chcesz tego słuchać? – zapytałam zaskoczona. – Wolałabym o nim nie mówić... – uśmiechnęłam się, a wtedy barman postawił przed nami alkohole.

– Chętnie posłucham.

– Jeśli chcesz... no cóż. Mojego szefa nikt nie zna w firmie. Obstawiamy, że to stary bufon, który ma koło sześćdziesiątki, cholerny perfekcjonista i podły chuj z niego jest. – Zacisnęłam zęby, bo chyba się trochę zagalopowałam. – Przepraszam, nie powinnam.

– Mów śmiało, jestem ciekawy, naprawdę. – Patrzył na mnie, a w jego oczach widziałam czystą ciekawość.

On serio bym zainteresowany tym, że mówiłam o swoim pierdolniętym szefie. Może to go kręciło? Nie wiedziałam sama...

– Co ci mogę więcej powiedzieć. Cholerny tyran, ostatnio narzucił mi tyle pracy, że nie wiem gdzie włożyć ręce. Jakąkolwiek sprawę nie można z nim załatwić w cztery oczy, tylko trzeba pisać do ekscelencji, a on nie odpisze ci w ciągu godziny. Tylko nie raz odpiszę na drugi dzień albo za dwa dni. Goguś ma naprawdę coś pod kopułą. Ostatnio tak wyprowadził mnie z równowagi, że miała ochotę iść do niego, wykrzykując mu w twarz, że tak nie traktuje się pracowników.

– Może trzeba było iść i mu powiedzieć co myślisz?– Uśmiechnął się łajdacko, a ja znów się zawstydziłam.

Cholera jasna.

– Tak sądzisz? Zapewne wyleciałabym na kopach chwilę po tym... Czasem mi się zdaje, że może ma wygląd bazyliszka i boi się wyjść z tej swojej nory, bo podobno pracuje nie raz od świtu do nocy i ma osobne wyjście z parkingiem. Nasz szef owiany jest wielką tajemnicą. Może to jakiś zombiak? – Zaśmiałam się wesoło.

– Całkiem możliwe. – Przyłożył szklankę do ust. – Może też chroni swoją prywatność? I nie chce mieć kontaktu z ludźmi, chociaż... – uśmiechnął się znów, ten cholerny drań cały czas to robił, a mi w płucach brakowało powietrza. – Może jeśli by cię zobaczył, zamknąłby cię w tej swojej „jaskini" i nie wypuścił?

– Co masz na myśli? Że ja z nim ten tego? – Skrzywiłam się, od razu się napiłam, bo jak o tym pomyślałam. Bleeeeeee!

– Głodnemu chleb na myśli. – Puścił mi oczko, a ja drętwiałam.

Halo pogotowie, przyjedźcie, bo zaraz moje serce nie wytrzyma.

– Ja bym cię nie wypuścił. – Przejechał językiem po zębach.

– Cóż ja ciebie też nie – odpowiedziałam prowokacyjnie, czekając na odpowiedź.

Wyciągnął dłoń, a zaraz po tym odsunął mały kosmyk, który błąkał się zbyt blisko oka.

–Dziękuję...

– Wigilia nie w gronie rodzinnym?

– Miałam wrócić, ale odwołali wszystkie loty ze względu na śnieżyce... Zostałam sama z przyjaciółką, miałyśmy razem spędzać wigilię, ale się upiła no i jestem sama...

– Jeśli chciałabyś, mogę ci towarzyszyć przez całą noc – powiedział ciężkim niskim głosem.

O kurwancka.

– Jeśli ci się nie spieszy do domu...

– Do domu spieszy mi się, ale tylko z tobą. – Dostawił szklankę do ust, nie spuszczając ze mnie spojrzenia, czekał na moją reakcję. – Zabiorę cię do jaskini. – Puścił do mnie oczko.

– Jeśli dasz mi później swój numer telefonu. To chętnie. – Przygryzłam wargę, żeby go sprowokować.

Dobra pierwsza kwestia, był cholerną wisienką na torcie we wigilię, ale musiałam wygrać ten głupi zakład. Musiałam. Chociaż jedna noc z tym facetem może mi zrekompensuje tym, że będę szorować podłogę na kolanach. Spodziewałam się tego, że to może być jedna noc, a numeru nie dostanę. Wiedziałam, jak to działało.

Nachylił się w moją stronę, a jego oddech zmieszany z alkoholem omiótł moją twarz. Nachylił się, pocałował mnie delikatnie zasysając moją wargę.
W tamtym momencie chciałam go całego. NAGIEGO.
Dziękuję ci Mikołaju za tak zajebisty prezent. Byłeś najlepszy w tym roku!
Odsunął się, a jego oczy pociemniały, ja pierdole, te jego pożądliwe spojrzenie, powodowało, że zrobiłam się mokra. Żaden skurczybyk tak szybko mnie nie rozpalił.

Położyłam dłoń, na jego umięśnionym udzie, a to teraz ja nachyliłam się w stronę jego ucha.

– Chcesz mnie na sobie, czy pod sobą? – zapytałam prowokacyjnie, łapiąc po tym jego płatek ucha.

– Masz dużo czasu?

– Taak.

– To będziesz w każdym pierdolonym miejscu w moim domu.

Zszedł ze stołka, pociągając mnie za dłoń, rzucając studolarówkę barmanowi na blat.

GRZESZNE ŚWIĘTA [ONE SHOT] ☑️Where stories live. Discover now