ROZDZIAŁ 5

9.3K 312 1
                                    

Złapaliśmy od razu taksówkę. W aucie położył szorstką dłoń na moim nagim udzie, a długimi palcami zataczał kółka, drażniąc moją skórę. Coraz bardziej go pragnęłam.
Podjechaliśmy pod apartament i trochę zostałam zaskoczona. Po ubraniach widziałam, że facet musiał mieć pieniądze, ale... mieszkał w apartamencie, gdzie były najdroższe mieszkania. Ceny biły na głowę, a żeby zdobyć jakiekolwiek mieszkanie w tym wysokim okiennym kolosie trzeba było mieć także  prestiż. Nie tylko te cholerne pieniądze. Elliot zapłacił za taksówkę, a jego dłoń splotła się z moją, wtedy nie rozmyślałam, kim mógł być ten człowiek.

– Rozmyśliłaś się? – zapytał, przyglądając mi się uważnie.

– Nie, tylko...

– Nie myśl tyle. – Pocałował mnie czule z zaskoczenia. – Jestem obrzydliwie bogatym chujem, któremu się poszczęściło, ale zapewniam cię, że nie pożałujesz spędzonej nocy ze mną.

– Sprawdźmy.

Wtedy splótł nasze dłonie, a po ciele przeszedł miły dreszcz.

Po moich słowach posłał mi ten seksowny uśmieszek, a moje serce wpadło w szał. Weszliśmy do mieszkania, a on dalej trzymał mnie za dłoń, jakbym była jego dziewczyną lub kimś innym kogo obdarzał uczuciem.
Wielkie przestronne nowoczesne mieszkanie z fikuśnymi meblami, wyglądały jak cholerne arcydzieła. Wysokie okna, ciągnące się od podłogi pod sam sufit z widokiem na piękny Nowy York. Biel przeważała z domieszką szarości, z boku była kuchnia w kolorze czerni.

– Mogę twój płaszcz? – zapytał, kiedy zawiesiłam się na ocenianiu mieszkania.

Było tu tak czysto, a zarazem wszystko na swoim miejscu, jak by tu nikt nie mieszkał. W tygodniu po ciężkiej pracy czasem nie miałam nawet siły włożyć naczynia do zmywarki. Co ja mogłam się dziwić, zapewne miał osobę od sprzątania tak ogromnego mieszkania.

– Tak. – Zesunęłam go delikatnie, a on go wziął.

Po chwili pojawił się obok mnie, także bez płaszcza i marynarki, a dłoń położył nisko na moich lędźwiach, ruszyliśmy w stronę dwóch zielonych sof, który stały pomiędzy kamiennym stolikiem kawowym, wyglądał bardziej jak rzeźba niż, jak stolik.

– Usiądź – rozkazał władczym tonem, a moja natura chciała się sprzeciwić.

– A jak nie, to? – Uniosłam brew, a na twarzy zagościł chytry uśmieszek.

– Chcesz zobaczyć?

– TAK. – Wpatrywałam się w jego zielone tęczówki, które patrzyły na mnie, jakbym była dla niego wszystkim.

Wtedy rozdzwonił się mój telefon, a ja  lekko się  rozzłościłam, bo wytrącił nas z jakiegoś transu. Nie chciałam odbierać, ale telefon nie ustępował.

– Odbierz, może to coś ważnego. Ja pójdę po coś mocniejszego do picia, jeśli chcesz.

– W porządku.

Wyciągnęłam nerwowo komórkę z mikroskopijnej torebki, a zaraz po tym spojrzałam na wyświetlacz.

MAMA

Dzisiaj była wigilia, zapewne dzwoniła z życzeniami, albo porozmawiać.

– Tak mamo?

– Dlaczego nie odbierałaś? – Ton matki brzmiał z wyrzutem.

Wywróciłam oczami, kochałam ją, ale czasem zachowywała się jak stara jędza.

– Bo nie noszę telefonu, przy tyłku – skłamałam.

Podeszłam do wysokich okien z zapierającym w piersi widokiem.

– No dobrze... Co robisz?

Nie no chyba nie chciała teraz rozmawiać, co ja robiłam.

Zaraz będę się pieprzyć z nieziemsko przystojnym bogiem.

– Miałam iść spać.

Wtedy wyczułam, że stanął za mną, a w ciele czułam pulsujący ogień.

– A Nina co robi? Zrobiliście sobie, chociaż jakąś kolację z jakąkolwiek potrawą wigilijną? – zapytała ciekawska, a ja myślałam, że zaraz się rozłączę.

GRZESZNE ŚWIĘTA [ONE SHOT] ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz