Rozdział 1.

41.7K 1.3K 1.3K
                                    

Hermionę obudziły wrzaski Pani Weasley, dochodzące z kuchni.

-To już dziś! Wracamy do Hogwartu!-pomyślała, otwierając oczy. Już nie mogła doczekać się przechadzek po błoniach, zbierania punktów dla swojego domu, herbatek u Hagrida...-rozmyślanie przerwała jej Ginny wchodząc do jej pokoju.

-Hermiona! Na co czekasz? Śniadanie już gotowe, zaraz jedziemy!- krzyknęła Ruda zrzucając pościel z łóżka Hermiony.

-Ej! Dobra już wstaję.

-Masz 10 minut!-krzyknęła Ginny zamykając za sobą drzwi.

Hermiona rozbudzona wstała i za pomocą różdżki uporządkowała swoje włosy. Ubrała się w wygodne czarne spodnie i białą bluzkę. Umyła zęby, zrobiła lekki makijaż i była już gotowa. Biorąc kufer pod rękę zeszła po schodach, do kuchni gdzie już wszyscy na nią czekali.

-Dzień dobry!

-Dzień dobry, Hermionko! Już siadaj do stołu, bo zaraz się spóźnicie!-powiedziała pani Molly krzątając się po kuchni. Hermiona posłusznie zajęła miejsce koło Ginny. Nagle obok niej usiadł Ron, i pocałował ją w policzek na przywitanie. Harry tak samo przywitał się z Ginny.

-To co jedziemy do domu, stęskniłem się już za Hogwartem!-krzyknął Harry z iskierkami w oczach, które zawsze towarzyszyły mu gdy po wakacjach wracał do szkoły. Hermiona chciała odpowiedzieć przyjacielowi, gdy nagle przerwał jej głos Pana Weasleya.

-No dzieci! Mam nadzieje, że śniadanie zjedzone bo kufry już są w tym, no...bagażlaku. Czekam na was przed domem.

-Macie 30 minut na dojazd na peron! Już wstawać ze stołu!- krzyknęła Pani Weasley całując każdego po policzku, ze łzami w oczach jak to miała w zwyczaju gdy dzieci wyruszały na kolejny rok nauki.-Uważajcie na siebie!- i tak pożegnani wyszli z Nory idąc do samochodu Pana Artura.

***

Podróż na stację minęła w pośpiechu ponieważ wyjechali trochę za późno. Gdy weszli na peron nikogo już tam nie było. Wszyscy byli już w pociągu. Nie zostało im nic innego jak również wsiąść do czerwonego expressu. Wolny przedział znaleźli szybko. Usiedli i pogrążyli się w rozmowie, wspominając ostatnie lata. Rozmowę przerwała Hermiona wstając ze swojego miejsca jak oparzona.

-Na Godryka! Zapomniałabym! Spotkanie prefektów!-i wyszła z przedziału zostawiając śmiejących się z jej rzadko spotykanego gapiostwa przyjaciół.

-Przedział numer 6, numer 6...Aha, jest!- Zapukała dwa razy i weszła do środka.

Przedział był większy niż ten w ktorym przed chwilą siedziala. Przywitał ją surowy, ale przepełniony serdeczną nutą głos pani profesor McGonagall.

-Witaj Hermiono! Zapomniałaś chyba, że jako jako prefekt naczelny powinnaś siedzieć w tym przedziale razem z nami?

-Tak oczywiście, bardzo przepraszam za spóźnienie, ale to wszys...

-Nie tłumacz się, tylko siadaj. Każdemu może się zdarzyć-powiedziała pani profesor z lekkim uśmiechem.-Hermiona szybko usiadła zajmując wolne miejsce.

Zaczęła się rozglądać. Luna siedziała obok niej z plakietką prefekta i z żąglerem w dłoni. Później jej wzrok padł na Cormaca McLaggena który ku zdziwieniu Hermiony również miał plakietkę prefekta. Jednak jej wzrok zatrzymał się na blond włosym chłopaku który na piersi miał odznakę prefekta naczelnego. Hermionę zamurowało. Przecież to był Draco Malfoy! Chłopak czując na sobie jej wzrok spojrzał się na nią i uśmiechnął arogancko. W Hermionie się zagotowało.

-Pani profesor? Mogłabym wiedzieć kto jest drugim prefektem naczelnym?-dziewczyna miała nadzieje, że prefektem okaże się ktoś inny. Tylko nie ON!

-Gdybyś się nie spóźniła to byś wiedziała.-usłyszała arogancki głos który mógł należeć tylko i wyłącznie do Malfoya.

-Drugim prefektem jest Draco. Dobrze dzieci koniec rozmów, zbliżamy się do szkoły. Ubierzcie się w szaty, a wy-zwróciła się do Hermiony i Dracona-pamiętajcie, że jako prefekci naczelni macie obowiązek zapoznać nowych uczniów ze szkołą, jej zasadami oraz zaprowadzić ich do dormitoriów. Na mnie już czas, widzimy się na kolacji.-powiedziała Pani McGonagall wychodząc z przedziału. Hermiona była przerażona i wściekła na raz. Draco widząc to po jej twarzy powiedział z podłym uśmieszkiem:

-Nie bój się Granger, nie mam zamiaru brudzić się szlamem gdy będziemy mieli wspólne obowiązki.

***

Czwórka przyjaciół siedziała już w wielkiej sali przepełnionej głośnymi rozmowami. Przed chwilą profesor McGonagall skończyła swoją przemowę którą jako dyrektor miała obowiązek powiedzieć. Wspominała o różnych zasadach obowiązujących w Hogwarcie. Takich jak zakaz wchodzenia do zakazanego lasu, chodzenie po korytarzach podczas ciszy nocnej...

Stoły jak zawsze uginały się pod ciężarem potraw. Przyjaciele właśnie już rozchodzili się do swoich dormitoriów. Po podróży byli strasznie zmęczeni, a jutro lekcje więc chcieli być wypoczęci. Gdy wchodzili już na pierwsze piętro nagle pojawił się Hagrid. Nawet teraz był od nich wszystkich o parę głów wyższy. Wszyscy zawsze czuli się przy nim jak dzieci.

-Cześć dzieciaki! Znowu w Hogwarcie, cholibka jak wy wyrośliszcie! Ale nie zabieram wam więcej czasu. Przyszłem tylko poinformować Hermionę, że profesor McGonagall prosi ją na rozmowę do jej gabinetu. Dobranoc, przyjdzcie do mnie jutro na herbatkę. Upiekę ciasteczka.

-Dobranoc Hagrid, i dzięki za zaproszenie!-krzykneli chórem.

-To ja już pójdę - oznajmiła Hermiona. Była ciekawa co chce od niej pani profesor. Chciała szybko pojawić się u niej w gabinecie, bo dzisiaj rano już raz się spóźniła.

-Poczekaj!-krzyknął Ron-Odprowadzę Cię.

Hermionie trudno było się przyzwyczaić że łączy ją inna relacja z Ronem niż przyjaźń. Owszem kochała go, on kochał ją ale musiała się z tym oswoić. Gdy skręcali w stronę gabinetu usłyszeli krzyki.

-Słyszysz? To Malfoy i McLaggen. Kłócą się.- powiedziała Hermiona dalej nasłuchując wrzasków.

-Ty podły Ślizgonie!-krzyknął McLaggen.

Nagle wrzaski ucichły. Hermionę to zaniepokoiło. McLaggen należał do bardzo porywczych chłopaków, a kłótnia takiego z młodym Malfoyem nie wróżyła nic dobrego.

-Chodź Ron, zaraz stanie się tam komuś krzywda.-powiedziała wychodząc zza ściany. Gryfoni nie musieli długo szukać. Zaraz za zakrętem stał McLaggen, a na ziemi leżał nieprzytomny Malfoy. Stanęli jak wryci.

-Co tu się dzieje?!-zapytał Ron, przerywając krępującą ciszę.
McLaggen zaczął chodzić w kółko ze spuszczoną głową. Ręce mu się trzęsły.

-No bo, bo ja z Malfoy'em poklóciliśmy się, bo dręczył jakiś młodych Gryfonów...I, i chyba usunąłem mu....pamięć!
Ron i Hermiona myśleli, że Cormac żartuje... jakoś pechowo zaczyna się ten rok.

Edit 05.01.16-wkleilam tutaj zawartość drugiego rozdziału, dlatego wszystkie rozdziały zmienią numerację:) po prostu był taki krótki, ze nie można było go nazwać rozdziałem;)

eriwle

✔Dramione ~bez pamięci~Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt