Rozdział 7.

15.8K 874 359
                                    

Przyjaciółki poszły na kolację. Hermionę zżerała ciekawość przed rozmową z Ronem. Była ciekawa co Rudy ma jej do powiedzenia. Od dzisiejszej kłótni go nie widziała. Nawet nie przyszedł na kolację. To było już trochę dziwne, nawet nie było go na obiedze! A on rzadko odmawia sobie takiej przyjemności jaką jest jedzenie. Przy stole domu lwa siedział Neville a z nim Luna. Od wojny widać było, że się do siebie zbliżyli. Gdy Hermiona widziała z jaką czułością Neville spogląda na Lunę robiło jej się ciepło na sercu. Hermiona strasznie im kibicowała, zresztą tak jak wszyscy Gryfoni i Krukoni. Harry i Draco siedzieli obok siebie i na coś gorąco dyskutowali. Widać było, że bardzo się polubili. Tak naprawdę każdy lubił Dracona, (no, pomijając Rudego) ale z Harrym najlepiej się dogadywali.

-Nie widzieliście Rona?-zapytała się Ginny siadając obok Harry'ego.

-No właśnie, od naszej małej kłótni go nie widziałyśmy.-powiedziała Hermiona.

-Rona? Niee, tylko w Hogsmeade jak poszedłem do toalety widziałem go przy barze obok Lavender, ale od tamtej pory nie.

Hermionie automatycznie zrobiło się gorąco na wzmiankę o Lav. Ginny również była nieco poddenerwowana jak to usłyszała. Gdy na stole pojawiły się tace z pysznym jedzeniem, Hermiona ledwo wcisnęła w siebie jednego tosta z masłem orzechowym. Martwiła się. Miała przeczucie, że ta rozmowa z Ronem nie będzie należała do miłych. Draco co chwile na nią spoglądał, jakby widział, że coś jest nie tak. Za każdym razem gdy ich spojerzenia się krzyżowały od razu odwracał głowę. Gdy Wielka Sala trochę opustoszała, Gryfonka odważyła się i wyszła na błonia. Wiał lekki wiatr. Było chłodno, żałowała, że nie zabrała ze sobą sweterka. Już miała się po niego wrócić gdy usłyszała głos Rona. Szybko schowała się za krzakami i zaczęła podsłuchiwać.

-Nie powiem jej tego! Rozumiesz?! Nie umiem, nie dam rady!-mówił z przyciszonym głosem w stronę Lavender.

-Jeśli jej tego nie powiesz, to KONIEC Z NAMI!!!-wykrzyczała mu blondynka prosto w twarz, i odeszła.

Hermiona myślała, że śni. Ron jej chłopak, którego tak mocno pokochała... Oszukiwał ją przez ten cały czas! Nie, nie to niemożliwe... Po jej policzkach poleciały łzy. Szybko wytarła je ręką.

-Nie będe przez niego płakała!-pomyślała, i wyszła w jego stronę.

-Oooo! Hermiona, już jesteś.-powiedział, łapiąc ją za rękę.

-RONALDZIE WEASLEY, NIE DOTYKAJ MNIE!-krzyknęła.

-O co ci chodzi...?

-Miałeś mi coś do powiedzenia. Słucham?

-Dobrze! Nie będę owijał w bawełnę. NIE kocham cię. Nie wiem czy kiedykolwiek cie kochałem! Ale teraz zakochałem się. Tak, TERAZ się zakochałem.

-Lavender...-powiedziała Hermiona powstrzymując płacz.

-Tak, Lavender! Przy niej czuję, że żyje! Rozumiesz?! Ty tylko siedziałabyś przy książkach. Nie miałaś w ogóle dla mnie czasu! Tak było zawsze! Nawet gdy się przyjaźniliśmy! Zawsze tylko książki, egzaminy, biblioteka... Jesteś taka nudna, że dziwię się, że Malfoy nie zasypia na waszej wspólnej godzinie! Nie mam pojęcia co mnie podkusiło do pocałowania ciebie te trzy miesiące temu i rozpoczęcia tego fikcyjnego związku!

-Jesteś żałosny.-szepnęła Hermiona czując, że łzy spływają jej po policzku.

Uciekła. Nie mogła wysłuchiwać tego co chłopak którego darzyła ogromnym uczuciem mówił na jej temat. Pierwsze miejsce które przyszło jej na myśl by tam się skryć był pokój życzeń.

Zapłakana stanęła przed ścianą gdzie zawsze pojawiały się drzwi do pokoju o którym pomyślisz. Była taka wstrząśnięta, że nawet nie skupiała się na jakimś konkretnym miejscu. Gdy pojawiły się ogromne dzwi i przez nie weszła, oglądając się jeszcze czy nikt jej nie zauważył, znalazła się w przytulnym błękitno-białym pokoju. Stało tam ogromne pięknie zaścielone łóżko, a na szafce nocnej stało niekączące się pudełko chusteczek. Szybko wskoczyła na łoże, i zaczęła szlochać jak małe dziecko. Nie mogła uwierzyć, że Ron jej pierwsza prawdziwa miłość, chłopak którego pokochała całym sercem pomimo jego wad nigdy jej nie kochał i uważał ją za beznadziejną i nudną! Gdy zapłakana przyłożyła głowę do poduszki od razu zasnęła.

Gdy się obudziła nie wiedziała czy spała godzinę, dzień czy nawet tydzień. Nie obchodziło ją to. Jedyne o czym teraz myślała to to, że on ją zostawił. Osoba którą tak pokochała... Nigdy nie wybaczy sobie tego, że pozwoliła mu odejść. Gryfonka wstała, spojrzała w lustro wiszące na ścianie i wzdrygnęła się. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Oczy nadal były całe zapłakane, a pod nimi widniały ogromne szare cienie. Miała różdżkę pod ręką ale nawet nie pomyślała aby coś ze sobą zrobić. W takim stanie wyszła z pokoju życzeń. Na korytarzu nikogo nie było. Każdy uczeń jeszcze spał. Hermiona poszła w stronę portretu Grubej Damy, powiedziała hasło i została wpuszczona do pokoju wspólnego Gryffindoru. Tam czekała na nią (nie)miła niespodzianka.

-Hermiona! W końcu jesteś!!! Na Godryka gdzie ty byłaś?!-zaczęła wypytywać się Ginny, podbiegając do Hermiony.

-To Ron? Nie, no ja mu nie podaruje... Jak on mógł to zrobić?!-również krzyknął Harry, łapiąc się za głowę.

Jedynie Draco, siedział spokojnie w fotelu i przyglądał się całej zaistniałej sytuacji.

-Zostawcie mnie w świętym spokoju!-krzyknęła Hermiona wybiegając do swojego dormitorium aby położyć się do łóżka.

Nie chciała aby widzieli jej łzy, ani żeby jej współczuli. Nie potrzebowała tego. Może to dziwne, ale była bardzo wdzięczna Draconowi, że jako jedyny nic się jej nie wypytywał. Jedyne co zauważyła, że jak ją zobaczył znacznie się rozluźnił, jakby spadł mu kamień z serca.


Hej! A więc o to już ósmy rozdział mojego opowiadania! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Chciałabym podziękować za wszystkie ponad 300 wyświetleń, 50 gwiazdek i 22 komentarze! Naprawdę jestem szczęśliwa!

P.S. Razem z @Yukimka piszę opowiadania. Ja wcielam się w rolę Megan. Wszystkich zapraszam na: http://www.wattpad.com/story/40118156-sekretem-wolno%C5%9Bci-jest-%C5%9Bmier%C4%87

eriwle

✔Dramione ~bez pamięci~Where stories live. Discover now