Rozdział 17.

10.8K 599 57
                                    

-Jak przebiegły wam wasze zajęcia?-zapytała McGonagall, siedzących na przeciwko niej uczniów.
-Raczej dobrze, bez żadnych utrudnień...-zaczęła Hermiona.-Najpierw opowiedziałam wszystko Draconowi, a później przeszliśmy do myśloodsiewni, tak jak pani profesor zaleciła. To chyba wszystko co mogę powiedzieć, starałam się to zadanie wykonać jak najlepiej.
McGonagal uśmiechnęła się.
-Tak, dziękuję Hermiono. 50 punktów dla Gryffindoru. Teraz Draco, jak wpłynęły na ciebie te zajęcia?-zapytała, a z jej twarzy znikł uśmiech...jej twarz wyrażała pogardę?
-Bardzo mi pomogły.-mruknął Draco opuszczając głowę. W pomieszczeniu wyczuwalna była napięta atmosfera.
-Nie mam wątpliwości.-odpowiedziała kręcąc głową McGonagal.-Dobrze Hermiono możesz już iść, muszę pogadać z panem Malfoyem na osobności.
Gryfonka wysłała pytające spojrzenie w stronę swojego chłopaka i opuściła gabinet. Zżerała ją ciekawość czego chciała McGonagall od Dracona. Miała nadzieję, że wyciągnie wszystko od blondyna. Naprawdę zdziwiło ją zachowanie nauczycielki... Skąd ta pogarda wymalowana na jej twarzy? Dlaczego była tak bardzo źle nastawiona w stosunku do Dracona? Czyżby go nie lubiła...? Wcześniej tego nie zauważyła. Cóż, dziwne.
Gdy wróciła do swojego dormitorium od razu ściągnęła swój mundurek i przebrała się w swoje ulubione i najwygodniejsze ubrania. Włosy spieła w luźnego koka i wzięła się za naukę rozmyślając jeszcze przez chwilę o Draconie. Bardzo ją to dziwiło, oj bardzo ale miała nadzieję, że wszystkiego się dowie.

***

Wstała i wyszła z pokoju zmierzając w stronę dormitorium szanownego pana Malfoya. Zaraz miała odbyć się kolacja a go nadal nie ma! Przecież miał jej wszystko opowiedzieć...
Zapukała- nic.
Złapała i pociągnęla za klamkę-zamknięte.
-Oo nie... Tak to bawić się nie będziemy! Alohomora!
Drzwi się otworzyły, jednak w środku nie było widać blond czupryny. Nawet łazienka w której pan arystokrata uwielbiał przebywać świeciła pustkami. Dziewczyna zmartwiła się, no bo jeśli nie ma go tutaj to gdzie jest? Ostatnią szansą był Harry.
Wyszła z dormitorium Dracona zamykając za sobą drzwi i ruszyła w stronę wierzy Gryffindoru. Po drodze spotkała gorąco szepczących Ślizgonów którymi byli Pancy i Blaise. W ich rozmowie niejednokrotnie przewinęło się imię Dracona. Czy oni coś wiedzieli o czym nie wiedziała Hermiona?
Jednak Gryfońska duma nie pozwoliła dziewczynie zapytać się dwóch znienawidzonych Ślizgonów nawet jeśli wchodził w to chłopak o którego niesamowicie się martwiła.
Weszła do pokoju wspólnego Gryffindoru.
Na Merlina jak ona tutaj dawno nie była!
Wyglądało jak zawsze, nic się nie zmieniło... No chyba, że brak trójki przyjaciół zajmujących fotele przy kominku...
-Harry! Nie było tu Dracona?-wypaliła od razu gdy zobaczyła czarne włosy swojego przyjaciela.
-Dzisiaj? Nie... Ej, przecież był z tobą mieliście iśc do McGonagall.
-Właśnie, tylko w tym problem, że McGonagall zatrzymała u siebie Dracona na chwilę a on jeszcze nie wrócił.
Harry zamyślił się.
-A sprawdzałaś u niego w dormitorium?
Hermiona kiwnęła głową.
-Hmm dziwne... Może na kolacji się pojawi? Mamy godzinę. Nie martw się, Draco to duży chłopak poradzi sobie, a ty zostaniesz może z nami? Tak dawno cię tu nie było. Zaraz zawołam Ginny...
-Dobrze, zostaje.-odpowiedziała siadając na wolnym fotelu obok Wybrańca.
Gdy Harry przyprowadził Ginny, przyjaciele pogrążyli się w rozmowie. Dawno tak ze sobą nie rozmawiali. Dużo się zmieniło od tamtego roku, trochę brakowało im Rona ale on nadal nie chciał utrzymywać kontaktu z całą trójką. Mieli nadzieję, że kiedyś mu przejdzie w końcu tyle lat się przyjaznili...
-Dobra dziewczyny zbieramy sie, zaraz kolacja.-przerwał ekscytującą rozmowę dziewczyn Harry.
Grupka czarodzieji ruszyła w stronę Wielkiej Sali. Hermiona miała nadzieję, że w końcu będzie miała okazję porozmawiać z Draconen. Juz nie mogła się doczekać aż to z niego wyciągnie. Niesamowicie ciekawiło ją o czym McGonagall chciała z nim porozmawiać na osobnosci. Wydawało jej się, że chodziło o coś poważnego.

Draco siedział juz przy stole. Niedostępnym wzrokiem wpatrywał się w jeden punkt, mianowicie przed siebie. Był jakby nieobecny. Nawet nie zauważył kiedy Harry, Ginny i Hermiona usiadli obok niego.
-Ziemia do Dracona! Halo!
Blondyn aż podskoczył. Na jego twarzy nagle pojawił się uśmiech a chyba coś co miało go naśladować.
-Cześć.-mruknął i nałożył sobie tosta na talerz.
-Gdzie byłeś tak długo?-zapytała szeptem Hermiona.
-No jak gdzie...przecież u McGonagall.
-Nie rób ze mnie idiotki Malfoy. Wiem, że by cię tak długo nie trzymała. Powiesz o co chodzi?
-Byłem w Malfoy Manor.

O to kolejny rozdział. Tak wiem dawno nie było mnie tutaj ale nie będę się znów tłumaczyć. Mam nadzieje, ze następny rozdział będzie lepszy:)
P.S. rozdział dedykowany mojej przyjaciółce która jako pierwsza go przeczytała...Meleriana

✔Dramione ~bez pamięci~Where stories live. Discover now