Rozdział 15

12.7K 667 374
                                    

Wiał zimny wiaterek, który smugał twarz Hermiony powodując lekkie rumieńce na jej twarzy. Szła właśnie do Trzech Mioteł gdzie była umówiona z Draconem. Myślała o wszystkim i o niczym. Była trochę zdenerwowana, to nie pierwsze jej spotkanie z Draconem sam na sam, ale nigdy nie byli jeszcze na randce. Przygładziła swoją czerwoną sukienkę gdy nagle ktoś pociągnął ją za ramię.

-Hermiona! Ja wiem, że idziesz z nim teraz na randkę, ale ty nie możesz!-usłyszała głos Rona. Zdziwiła się, czyżby był zazdrosny?

-Niby dlaczego nie mogę?!-odpowiedziała po chwili. Nic z tego nie rozumiała, przecież Ron był z Lavender i nie miał powodów do zazdrości.

-On nie jest w stosunku do ciebie całkiem szczery... Najlepiej idź do McGonagall i poproś o usunięcie waszych wspólnych zajęć, i zostaw go!

-Haha-zaśmiała się nerwowo Gryfonka.-Mówi mi to osoba która była ze mną taka szczera! Zapomniałeś chyba, że Lavender na ciebie czeka? I proszę cię Ron, nie uwierzę ci w te bzdety... Jak jesteś teraz zazdrosny to twój problem, a i jeszcze jedna uwaga. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić i z kim! Skończyłam, i czasami zastanów się. Wiem, że Lavender od ciebie tego nie wymaga, ale czasami się przyda. Żegnam!-odpowiedziała zezłoszczona dziewczyna i poszła zostawiając rudego za sobą. Hermiona nienawidziła gdy ktoś narzucał jej co ma robić a czego nie. Jednak słowa Rona dały jej trochę do myślenia, ale niby skąd on to wie? Pewnie kłamie jak zawsze... Zazdrość to okropne uczucie. Był jeszcze jeden problem, a dokładnie ich wspólne zajęcia. Kiedy ostatnio się odbyły? Chyba naprawdę będzie musiała iść do McGonagall i zapytać się co i jak dalej, bo te siedem lat już całe przelecieli. Nie widzi dalej w tym sensu.

Była już przy wejściu do baru, poprawiła trochę swoje włosy i weszła. W środku jak zawsze panował gwar. Przy jednym ze stolików zobaczyła Dracona. Siedział sam, i czekał na nią. Zamyślony patrzył się w okno. Był ubrany w czarne spodnie i błękitną koszulę która idealnie podkreślała jego oczy tego samego koloru. Blond włosy jak zawsze były pozostawione w artystycznym nieładzie.

-Cześć.-powiedziała i usiadła naprzeciwko niego.-Długo czekasz?

-Nie, nie... Ale na ciebie mógłbym czekać wieczność, zresztą już to robiłem.-odpowiedział śmiertelnie poważnie z tajemniczym wyrazem twarzy co zbiło Hermionę z tropu.

-Co masz na myśli?-zapytała się uważnie obserwując jego twarz. Na jego twarz wpłynął lekki uśmieszek, ale nie odpowiedział jej.

-Chyba nie chcesz tutaj spędzić naszej randki?-zapytał i wskazał ręką zapełnione miejsca dookoła ich stolika.-Chodź coś ci pokaże, powiedział po czym ubrani wyszli z Trzech Mioteł.

Szli powoli w stronę Wrzeszczącej Chaty i rozmawiali swobodnie. Gdy byli już przed domem w którym straszy Draco upewnił się, że nikt ich nie widzi i bez słowa złapał Gryfonkę za rękę po czym teleportował się.

Gdy wylądowali obok nich przechadzało się pełno mugoli. Hermiona zdziwiła się, że nikt z nich nie zauważył ich nagłego przybycia. Poprawili swoje ubrania i spojrzeli przed siebie. Przed nimi rozciągała się wieża Eiffla.

-Paryż? Malfoy dostaniemy szlaban!-krzyknęła Hermiona rozglądając się dookoła. Było pięknie.

-Nie, jak wrócimy na czas. No chyba, że wolisz siedzieć w Trzech Miotłach i nawet nie móc w spokoju porozmawiać. Możemy się wrócić tylko daj mi swoją rę...

-Nie! To znaczy, zostańmy już, ale mogłeś mnie uprzedzić.-odpowiedziała ciesząc się w duchu, że założyła swoją nową czerwoną sukienkę. W Paryżu wszystkie kobiety wyglądały niesamowicie pięknie. Sama nie chciała od nich odbiegać. Wiedziała, że wygląd to nie wszystko, ale w końcu to wizytówka każdego człowieka.

✔Dramione ~bez pamięci~Where stories live. Discover now