Rozdział 10.

15.9K 812 448
                                    

Hermiona szybko po kolacji poszła do swojego dormitorium. Za oknem zapadał zmierzch. Czekała na Dracona, który po treningu quidditch'a miał zjawić się na godzinę rehabilitacji. Właśnie skończyła przygotowywać myślodsiewnię którą pożyczyła od profesor McGonagall aby wspomnienia były dla Malfoya bardziej namacalne, nagle ktoś zapukał do jej pokoju.

-Otwarte!-krzyknęła.

-Hej, sorry za spóźnienie, ale obmawialiśmy z chłopakami nową taktykę... Sama rozumiesz! To co dzisiaj masz mi do powiedzenia?-zapytał się siadając na sofie.

-Dzisiaj pobawimy się razem z tym!-powiedziała Gryfonka wskazując na myślodśiewnię.

-Yyyy... Co to jest?

-Oh, Malfoy... Chodź to ci pokażę!-złapała go za rękę, i zaprowadziła go do stołu gdzie stało płytkie naczynie z metalu.

Hermiona przyłożyła sobie różdżkę do skroni. Na jej końcu pojawiło się wspomnienie w postaci srebnoszarej nici przypominającej gaz. Umieściła je w naczyniu i spojrzała na Dracona który był lekko zdziwiony.

-Zrób to co ja. Zaraz się spotkamy!-powiedziała Hermiona, zanurzając głowę w substancji.

Misa całkowicie wciągnęła ją do środka. Draco był trochę zdenerwowany ale Gryfońska odwaga nie pozwoliła mu stchórzyć. Blondyn tak jak brązowowłosa zanurzył głowę w wspomnieniach i zniknął z jej dormitorium.

-Co tak długo?-zaczęła śmiać się Gryfonka.

-O co tu chodzi?! Ale, jak my możemy tu być... Czy my podróżujemy w czasie?

Hermiona na widok zdziwienia chłopaka zaczęła się śmiać. Wyglądał tak zabawnie.

-Nie, nie. Jesteśmy w moich wspomnieniach. Dawnych wspomnieniach. Na tym to wszystko polega. Zamiast opowieści i zdjęć pokaże ci jak to wyglądało naprawdę! Nie żebym ci wcześniej kłamała, ale wiesz jest różnica.

-Oj jest...-obrócił się wokół własnej osi Draco.-Czemu jesteśmy w przedziale pociągu?

- Przenieśliśmy się do wydarzeń mających miejsce siedem lat temu. Pierwszy wrzesień... Początek naszej nauki w szkole. Wybrałam to zdarzenie bo tu jako pierwszy raz mieliśmy ze sobą stycność... Wierz mi, nie byłeś zbyt miły. Ale teraz chodź zaraz zacznie się przemowa arystokraty Malfoy'a!-krzyknęła Hermiona śmiejąc się.

Stali jeszcze chwilę w przydziale, gdy nagle drzwi do niego się otworzyły i pojawił się w nich mały blondynek- Draco.

-Harry Potter zaszczycił Hogwart! To jest Crabb, to Goyle. A ja Malfoy, Draco Malfoy.

Na tą wzmiankę mały rudy chłopiec parsknął śmiechem. Był to oczywiście Ron.

-Śmieszy cię moje imię?! Ty nie musisz się przedstawiać. Rudzielec, szata po starszym bracie... To na pewno Weasley!-prychnął z pogardą w stronę Rudego.-Nie które rodziny czarodziejów są niebo od nich lepsze. Nie warto zadawać się z tymi gorszymi. Ja cię wprowadzę.-powiedział Draco w stronę Harry'ego, podając mu rękę. Na to Harry rzekł:

-Dzięki, ale sam zdecyduję kto jest gorszy.

Wspomnienie się rozmazało, i Hermiona wraz z Draconem znowu pojawili się w dormitorium.

-To naprawdę ja?!

-To dopiero początek...-powiedziała Hermiona, zanurzając się w kolejnych myślach. Draco zrobił to samo.

Teraz pojawili się w Hogwarcie. Drugi rok. Trafili na wypowiedź Dracona, który spekulował czy Harry jest dziedzicem Slytherinu.

-Święty Potter, przyjaciel szlam. Nie ma za grosz instynktu prawdziwego czarodzieja, bo gdyby miał, to by nie chodził z tą porąbaną szlamą Granger. A ludzie myślą, że to on jest dziedzicem Slytherinu!

✔Dramione ~bez pamięci~Where stories live. Discover now