#6

26 2 0
                                    

Eva Grey

Stałam na płycie lotniska, przede mną znajduje się czarny lakierowany samolot, z znakiem na ogonie białej róży. Victor wskazał ręką, iż mogę wchodzić do samolotu po metalowych schodkach. Wnętrze było zrobione ze skóry i ozdobione czarnym lakierem. Hayes stał za mną i czekał, kiedy wykonam kolejny ruch. Czułam na swoim karku jego ciepły oddech. Podeszłam do jednego skurzanego fotela i usiadłam, Victor wpatrywał się we mnie, dopóki pilot nie przerwał tej krępującej chwili. Oznajmił nam, że lot potrwa cztery godziny, więc będę miała dużo czasu do odpoczynku, po czym wszedł do kokpitu. Hayes siadł naprzeciwko mnie, dzielił nas tylko mały stolik kawowy postawiony między fotelami. Byłam strasznie zmęczona więc zamknęłam oczy i pozwoliłam sobie na chwile wytchnienia.

Victor Hayes

Myślałem, że spędzę z Evą dużo czasu, i porozmawiamy jednak ona od dwóch godzin śpi. Świetnie.
Czytałem wiadomości, które dostałem niedawno, było ich sporo, jednak żadne nie było zbyt ciekawe. Połowa była o skończonych pomyślnie akcjach, bardzo rzadko zdarzają się nie udane. Daje z siebie sto procent, żeby nikt nie poszedł siedzieć lub nie został zabity, a teraz będę musiał jeszcze chronić kobiety która guzik wie o takich organizacjach. W końcu moje życie nie będzie nudne, uśmiecham się sam do siebie. Z moich myśli wyrwał mnie telefon, który trzymałem w dłoni. Dzwonił do mnie Andre.
-Słucham?
-Jest problem -oznajmił.
-Jaki? -wzdycham.
-Pojechaliśmy na tory z Zackiem, żeby się po ścigać.
Czułem, że zaraz to co usłyszę będzie wisięką na torcie tego miesiąca.
-I młody pokłócił się z fagasem Tristiana, a konkretnie pobili się -usłyszałem westchnięcie w słuchawce.
-Zack żyje? -zapytałem poirytowany.
Zack nigdy nie trzymał emocji na wodzy, tłumaczyłem zawsze jego wybryki młodym wiekiem, ale tego jest za wiele.
-Z nim wszystko okej, czuje się zajebiście, ale z tamtym już nie jest tak kolorowo, pojechał na ostry dyżur z rozwaloną twarzą -odpowiedział.
-Wyjaśnię to z Tristianem -rozłączam się i położyłem telefon na stolik.
Tristian jest ostatnią osobą z którym chciałbym rozmawiać. Chłopak stworzył swoją grupę, która kradnie lub robi zamieszki. Często próbują zrabować mi coś z przemytu broni i jest to wkurwiające na dłuższą skale. Sam Tristian nie zachowuje się dojrzale na bycie szefem czego kolwiek, ma ledwo osiemnaście lat, w głowie mu tylko alkohol i panienki. Nie zliczę, ile razy ratowałem mu dupę bo wpadł w czyjeś ręce.  Spróbuje się z nim spotkać, jak wrócę do domu, nie mam zamiaru do niego dzwonić, jednak jestem zmuszony.

2 godziny później...
Eva Grey

Otworzyłam oczy szeroko, gdy mną, szarpnęło, chwyciłam się mocno podłokietników nie wiedząc co się dzieje. Uspokoił mnie głos Victora.
-Spokojnie, lądujemy -oznajmił.
Wypuściłam głośno powietrze z ust. Po chwili poczułam, jak samolot dotyka pasa. Kiedy się zatrzymaliśmy, wstałam i rozciągnęłam bolące ciało. Wyszłam z Victorem z samolotu.
-W końcu świeże powietrze -postanowiłam rozerwać ciszę.
-Nie byłbym taki pewny czy takie świeże -śmieje się cicho -chodź, na parkingu czeka mój samochód -oznajmił.
-długo będziemy jechać? -zapytałam się z ciekawości.
-Góra piętnaście minut
-Rozumiem -poszłam za Hayesem.
***
Zauważyłam przez szybę samochodu wielką ciemną willę, szczęka mi opadła, kiedy Victor wjeżdża na podjazd i parkuje samochód. Czyli teraz tak mam żyć? Świetnie.
Wzdycham i tym gestem zwracam uwagę diabła.
-Coś nie tak? -zapytał się i odwrócił do mnie głowę.
-Nie, jest świetnie -odpowiedziałam z sarkazmem.
-Co ci się nie podoba?
-Zapomniałam że ludzie bogaci muszą na każdym kroku pokazywać że posiadają pieniądze -powiedziałam zirytowana i odpinam pas bezpieczeństwa.
-Przyzwyczaisz się -podnosi lekko kącik ust i opuszcza samochód, zrobiłam to samo.
-Będziesz miała swój pokój
-Super, dziękuje za łaskę -Hayes musi poradzić sobie z moim dzisiejszym humorem, chce żeby ślub się odbył więc sprawie że mu się odechce. Uśmiechnęłam się sama do siebie chamsko.
-Jak bardzo nie chcesz to możesz spać na kanapie w salonie -wzrusza ramionami i kieruje się do dużych wejściowych drzwi. Podążałam za nim z krzyżowanymi rękoma. Dupek.

Siemaneczko, bardzo przepraszam za taką długą nie obecność, lecz byłam chora a potem szkoła i jakoś tak zeszło ~_~ Mam nadzieje że będę miała czas na pisanie kolejnych rozdziałów ^3^

The love that destroysWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu