#13

20 1 0
                                    

Siedziałam w kuchni Andre'go, zegar, który wisiał na ścianie wskazywał dziesiątą rano. Andre nakładał na porcelanowe talerze jajecznicę, cicho przy tym nucąc. Wykorzystując sytuację spojrzałam na niego, był tego samego wzrostu co Victor, jego mokre po porannym prysznicu włosy opadły mu na czoło. Miał na sobie T-shirt i szorty, które odsłaniały jego tatuaże na łydkach. Jeden przedstawiał serce stworzone z kości przeplatane cierniami.
-Smacznego -powiedział i położył przede mną talerz.
-Dziękuje -uśmiechnęłam się krzywo. Byłam mu wdzięczna za to, że nie zostawił mnie samą na tym zimnym chodniku w środku nocy, tylko wziął do swojego mieszkania i pozwolił, żebym u niego przenocowała. Gdyby nie on, nie wiem co by się ze mną stało, byłam wtedy przerażona, bałam się o życie mojego brata jak i o swoje. Victora jest bardzo łatwo wyprowadzić z równowagi, co dobitnie wczoraj udowodnił, Olivier owszem też nie zachował się dobrze, porwany emocjami sprowokował Hayesa.
-Victor do mnie zadzwonił -oznajmił. Podniosłam wzrok znad talerza i spojrzałam na Andre'go. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie chciałam o nim rozmawiać, wolałam zapomnieć o zaistniałej wczoraj sytuacji.
-Powiedziałeś mu, że jestem u ciebie? -zapytałam z iskierką nadziei, że okłamał Hayesa, i nic mu nie powiedział. Miałabym wtedy trochę czasu na przemyślenie pewnych rzeczy i opracowanie planu, ucieczki od narzeczonego. Dla człowieka który nigdy nie spotkał się z niebezpiecznymi ludźmi, może wydawać się to śmieszne, jednak w rzeczywistości jest to przerażające. Jeden zły krok może poprowadzić cię w stronę śmierci.
-Tak, będzie za parę minut -westchnął. Kurwa, czy chociaż raz dopisze mi szczęście? Bo jak na razie odnoszę same porażki.
-Wiesz, że nie mogłem nic zrobić, i tak by się dowiedział a wtedy mogłoby być bardzo nie ciekawie -powiedział. -Postaram się Ci pomóc, znam go i pomogę tobie od niego uciec -wziął samoprzylepną karteczkę i długopis, napisał coś i następnie mi ją podał -To jest mój numer, jeżeli będziesz potrzebować pomocy, to dzwoń - Zabrałam karteczkę i schowałam ją do tylnej kieszeni spodni.
-Dziękuję, za to co dla mnie zrobiłeś -uśmiechnęłam się słabo -Nie wiem co bym zrobiła wczoraj -westchnęłam.
-Cieszę się, że cię wtedy spotkałem -odpowiedział -Nocowanie na chodniku w Chicago, nie jest dobrym pomysłem -zaśmiał się. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spięłam się, a po mojej skroni przepłynęła stróżka potu. Nie byłam gotowa na spotkanie z Victorem, ale nie miałam innego wyjścia. Wstałam z krzesła i razem z Andre skierowaliśmy się do przedsionku. Gdy szatyn otworzył drzwi wejściowe, przede mną pojawił się Victor. Czułam, jak brunet wypala w moim czole dziurę tym przenikliwym wzrokiem. Przełknęłam głośno ślinę i odwzajemniłam spojrzenie. Był zły, dłonie zaciskał w pięści a jego szczęka była mocno zaciśnięta.
-Chodź, Eva, musimy iść, śpieszę się -powiedział i chwycił mnie za nadgarstek. -Zadzwonię do ciebie wieczorem, Andre -pociągnął mnie i zamkną drzwi. Szedł szybkim krokiem w kierunku samochodu.
-Victor, to boli -szarpnęłam dłonią, żeby poluźnił uścisk.
-Czemu uciekłaś? -stanął i zapytał. Nie odpowiedziałam mu na to pytanie, chwycił za moją brodę i nakierował ją tak żebym patrzyła mu się w oczy. -Czemu uciekłaś? -powtórzył stanowczo pytanie.
-Nie chciałam patrzeć, jak katujesz mojego brata -wysyczałam i wyrwałam się z jego uścisku. Nie miałam ochoty patrzeć się na jego okropną twarz, która kojarzyła mi się tylko z bólem.
-Sam się prosił -dodał.
-Mógłbyś wykazać się dojrzałością, której najwidoczniej jej nie posiadasz -powiedziałam nie myśląc nad wagą tych słów. Nastała krępująca cisza, Victor patrzył się w jeden punkt przez parę sekund po czym rzekł.
-Twojemu bratu się nic nie stało, oprócz małych ran
-Mam Ci podziękować za tę łaskę? -zapytałam sarkastycznie.
-Widzę, że książnice przybyło odwagi, wsiadaj do samochodu-zaśmiał się kpiąco i otworzył drzwi auta.
Nienawidziłam go całym swoim sercem, i dalej nie mogę pojąć czemu przestrzega tej głupiej umowy. Mógłby mieć każdego, a on wybrał mnie bo tak chciał jego ojciec. Nie pozwolę mu na to, żeby mnie zniszczył i zamknął w klatce.

Przepraszam że tak rzadko wrzucam rozdziały ); Aktualnie nie mam na to czasu.

The love that destroysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz