#15

13 1 0
                                    

Dzisiaj był ten dzień, kiedy miałam w końcu wydostać się od Victora. Zachowywałam się jak zwykle, żeby nie nabrał żadnych podejrzeń,  a w południe wyszłam na ogród i siadłam na leżaku  z książką którą znalazłam na półce w salonie. Dzisiaj wybrałam lekki strój, ubrałam letnią, przewiewną żółtą sukienkę w stokrotki. Bardzo mi się podobała ale przez ostatnią pogodę, nie mogłam pozwolić sobie na ubranie jej, jeżeli nie chciałam się przeziębić. Zaczęłam czytać a książka mnie tak wciągnęła że nie zorientowałam się, kiedy zaczęło się powoli ściemniać. Poczułam chłodny, lekki wiatr który muskał delikatnie moją twarz. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zamknęłam oczy.

-Jedziemy zaraz na wyścigi -odezwał się za mną niski głos który wprawiał mnie zawsze w dreszcze. Obróciłam się gwałtownie w stronę Victora który ewidentnie był usatysfakcjonowany moją reakcją.

-Musisz mnie tak straszyć? -westchnęłam i popatrzyłam w jego ciemne tęczówki. On tylko na to wzruszył ramionami.

-Zbieraj się, zaraz będziemy jechać -wyciągnął z kieszeni kluczyki do samochodu -No na co czekasz? Na księcia z bajki?

-Muszę? -westchnęłam aktorsko -Nie czuję się tam komfortowo, wolałabym zostać -Pochwaliłam siebie w myślach za to perfekcyjne kłamstwo.

-W sumie nawet lepiej, nie narobisz mi żadnych problemów -stwierdził, odwrócił się i poszedł w stronę domu -A i jeszcze jedno, wracaj do domu bo będziesz chora a ja cię leczyć nie będę -powiedział na odchodne i zniknął mi z pola widzenia.  Nie myślałam że pójdzie aż tak łatwo. Posiedziałam przez chwilę z zamkniętymi oczami rozmyślając nad przyszłością, zastanawiając się jak to wszystko będzie wyglądało, czy sobie poradzimy? Kiedy faktycznie zrobiło się już zimno wróciłam do willi żaby sprawdzić która jest godzina.



Zrobiło się już całkowicie ciemno, wybiła godzina dwudziesta druga, a ja w cieplutkim sweterku i dżinsach wyszłam na dwór. Ruszyłam w stronę końca ogrodu, był strasznie duży i piękny, przez całą jego długość rosły rozmaite kwiaty lub krzewy które były przystrzyżone w różne kształty, było dużo miejsc do siedzenia oraz pięknych fontann. Gdy doszłam na sam koniec, zaczęłam szukać wyjścia, chwile mi zajęło odnalezienie furtki, z dudniącym sercem opuściłam posesje i wyszłam na opuszczoną kamienistą drogę. Zobaczyłam w oddali zgaszony samochód w którym siedzieli moi wybawcy, ruszyłam do nich biegiem a kiedy wsiadłam i zamknęłam drzwi, Andre który prowadził samochód włączył silnik i odjechał. Uśmiechnęłam się szczerze do Maggie która miała łzy w oczach, objęła mnie i zaszlochała.

-Boże, udało nam się! -krzyknęła.

-Zobaczymy, nic nie jest pewne -mruknął Andre, który zgasił entuzjazm Maggie. Przyjrzałam mu się w odbiciu lusterka. Miał ściągnięte brwi i zaciskał dłonie na kierownicy, skupiając się na drodze. Jego włosy były w nieładzie, jakby dopiero co wstał. Był ubrany w czarny podkoszulek i szare dresy. O Boże  

Wyglądał nieziemsko w takim wydaniu..

-Zatrzymujemy się dopiero na promie, nie możemy ryzykować że nas namierzy i dogoni -poinformował mój brat.

-A jak zachce mi się do toalety? -zapytała oburzona Maggie

-To trzymaj albo nie wiem, wymyślisz coś, przecież jesteś taka mądra.. -powiedział i odwrócił się do nas.

-Pierdol się Olivier -mruknęła pokazując mu środkowy palec.

Patrzyłam przez okno na mijający nas widok, miejskie lampy oświetlały rozmaite budynki. W samochodzie była kompletna cisza, nikt się do siebie nie odzywał a radio z niewiadomych przyczyn było wyłączone. Poczułam się zobligowana do tego żeby podziękować im za to co dla mnie zrobili, nie była to jakaś tam pożyczka pieniędzy lub zmiana miasta chociaż to też duża rzecz, jednak oni zmienili dla mnie kontynent i zostawili swoje ówczesne życie.

-Dziękuje.. -przerwałam krępującą ciszę -nie musieliście robić tego wszystkiego dla mnie, jestem waszą dłużniczką i.. -Nie dane było mi dokończyć bo mój wywód przerwał mi brat.

-Daj spokój -machnął ręką – jesteśmy rodziną tak? Wole być z tobą gdziekolwiek nawet na księżycu, niż patrzeć jak jesteś nieszczęśliwa -powiedział.

-Ale Andre.. -gdy powiedziałam jego imię podniósł brwi zaciekawiony i spojrzał na mnie w lusterku -Praktycznie się nie znamy a i tak mi pomaga -stwierdziłam -dziękuje Ci też bardzo

-Przyjaźnie się z Olivierem od paru lat, jest dla mnie jak brat z innej matki -zaśmiali się obaj po czym kontynuował -Głupio by było mu nie pomóc i tak miałem w planach wrócić do ojczystego kraju, muszę naprawić relacje rodzinne, które ucierpiały przez moją wyprowadzkę, praktycznie straciłem z nimi kontakt -westchnął i skupił się znowu na drodze.

-Ej włączcie radio, straszna stypa -skomentowała Maggie.

Olivier zaczął skakać ze stacji na stację a kiedy znalazł odpowiednią pogłośnił lekko i zajął się swoim telefonem. Wsłuchałam się w powolną melodię a po chwili moje powieki zrobiły się ciężkie, a ja odpłynęłam do krainy snów.



Obudziłam się gdy było już jasno, siedziałam w samochodzie przykryta grubym szarym kocem. Rozglądnęłam się po pojeździe i zdałam sobie sprawę że nikogo w nim oprócz mnie nie było. Kiedy chciałam wyjść z auta i zacząć szukać pozostałych osób do samochodu wrócił Andre z dwoma rogalikami. Na widok słodkiego poczęstunku odezwał się mój brzuch.

-Widzę że się obudziłaś -uśmiechnął się -chcesz jednego? -zapytał pokazując na trzymane przez niego jedzenie. Od razu pokiwałam głową i zabrałam od niego rogalika.

- Tak w ogóle, gdzie jesteśmy? -zapytałam przeżuwając posiłek.

-Na promie, za dwie godziny dopłyniemy do Europy -poinformował mnie.

-A gdzie Maggie i mój brat? -poprawiłam się na siedzeniu spoglądając na mężczyznę.

-Maggie wyciągnęła Oliviera na pokład żeby porobić zdjęcia, kiedy poszedłem po jakiś prowiant kłócili się jak stare dobre małżeństwo -zaśmiał się przegryzając rogalika. Uśmiechnęłam się do niego i odwróciłam wzrok, jak można tak ładnie się śmiać? Spróbowałam zapomnieć o obecności Andre'go i zająć się czymś innym.  Zaczęłam nowy rozdział w życiu, nie boję się aż tak bardzo ponieważ mam przy sobie wspaniałych ludzi którzy mnie zawsze wspierają. Mam nadzieję że wszystko wróci na właściwe tory a ja zacznę wieść normalne, spokojne życie. 

Kolejny rozdział za nami 😎😎
Jest chyba najdłuższy ze wszystkich, które do tej pory się ukazały. Za wszelkie literówki lub błędy przecinkowe przepraszam.
Oczywiście czekam na waszą opinie ❤️❤️
Buziaki M.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 05, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The love that destroysWhere stories live. Discover now