Mingyu wzdycha głośno, kiedy drzwi od windy zamykają się. Mężczyzna obraca się w stronę lustra, a wtedy wbija wzrok w swoją białą koszulę. Odpięte ma trzy guziki pod szyją, a rękawy podwinięte do łokci. Wsuwa dłonie w ciemne, granatowe spodnie i zaciska mocno wargi, powtarzając sobie w myślach, że to tylko kilka dni.
Musi przetrwać tydzień, góra dwa i będzie mógł z powrotem zacząć zakładać ulubione, kolorowe koszule. Do tego czasu musi jednak robić wszystko, aby się nie wychylać i jak najbardziej zadowolić ojca.
Winda zatrzymuje się na piętrze, na którym Mingyu ma swoje biuro, a wtedy wychodzi na korytarz, nie chcąc się spóźnić. Odgłos jego kroków odbija się echem, a wtedy dociera do niego, że jest tu jakoś cicho.
Mężczyzna marszczy brwi, przypominając sobie, że dzisiaj pani na recepcji nie powitała go uśmiechem, jak to miała w zwyczaju. Sekretarki, które zawsze chichoczą na jego widok, tym razem czmychnęły prędko, udając, że wcale nie jadą na te samo piętro, co on i specjalnie czekały na drugą windę. Na początku go to ucieszyło, ponieważ nie znosi ich przesłodzonych komplementów. Teraz jednak wydaje się to być dziwnie podejrzane.
— Założyłem białą koszulę i mnie nie poznały? — mruczy sam do siebie, nie mając zamiaru długo się nad tym zastanawiać.
Mingyu uśmiecha się, widząc Wonwoo, który właśnie wychodzi z biura. Chce się z nim przywitać, ale kiedy tylko stają przed sobą, na twarzy Wonwoo widoczna jest dziwna emocja. Jego brwi są ściągnięte i co chwila poprawia okulary na nosie, zupełnie, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić.
— Coś się stało? — pyta Mingyu, mrużąc oczy.
Wzrok Wonwoo błądzi po ścianie za Mingyu, jakby wstydził się spojrzeć mu w oczy. Kolejną dziwną rzeczą jest fakt, że pod pachą mężczyzny znajdują się kserówki, które każdego ranka przynosi sekretarka Kang.
— Gdzie Kang Junghae? Wyręczasz ją? — pyta Mingyu, próbując jakoś rozluźnić tę napiętą atmosferę.
To pytanie ma jednak odwrotny efekt, ponieważ Wonwoo spina się jeszcze bardziej. Zaciska palce na kartkach i cicho chrząka, biorąc się w końcu w garść.
— Kang Junghae już tu nie pracuje. Prezes właśnie ją zwolnił — odpowiada, na co Mingyu cały sztywnieje, nie mogąc w to uwierzyć.
Czy do jego ojca doszły słuchy o namolności sekretarki? Czy dowiedział się, że Junghae za dużo sobie pozwala i molestuje jego syna? To brzmi zbyt pięknie. Czy naprawdę prezes Kim nie jest taki bezduszny i dba o swojego syna? Wygląda na to, że te tydzień minie znacznie szybciej niż mu się zdawało.
— Och i prezes Kim... Chciałby się też z tobą widzieć. To ma związek z sekretarką — dodaje nagle Wonwoo, na co Mingyu od razu kiwa głową.
Nic dziwnego, że prezes chce z nim porozmawiać. To nawet szokujące, że zwolnił Kang Junghae zanim w ogóle zamienił słowo z synem. W końcu to Mingyu jest pokrzywdzony i to on jest tutaj ofiarą.
Teraz wszystko się ułoży, a przynajmniej mężczyzna ma taką nadzieję. Zwolnienie sekretarki, która przekracza swoje granice w pracy jest bardzo satysfakcjonujący i Mingyu aż nie może się doczekać, kiedy zadzwoni do Seungcheola i mu o tym powie. Ucisk, jaki czuł w trzewiach od wczoraj tak nagle znika i jest to bardzo kojące uczucie.
Biuro prezesa Kima, mimo iż jest bardzo schludne, zawsze napawało Mingyu negatywnymi emocjami. Znajduje się tam wygodna, skórzana kanapa, przy biurku stoją duże donice z roślinami i w całym pomieszczeniu unosi się aromat kawy, a czasem melisy, w zależności od humoru prezesa Kima. Każdy, kto tam wchodzi tylko marzy o tym, by zająć miejsce na miękkiej kanapie, ale prawda jest taka, że w ciągu siedmiu lat pracy w tej firmie, Mingyu tylko dwa razy było dane poczuć jej wygodę i to wtedy, kiedy czekał na ojca, który po zjawieniu się, od razu postawił go na nogi.
YOU ARE READING
Yuanfen
RomanceOn, syn prezesa, kochający dobrą zabawę, pstrokate koszule, słodycze oraz swojego buldoga. Ona, córka biznesmena, mająca na koncie 5 porzuconych kierunków studiów i nienawidząca, jak ktoś jej rozkazuje. Jak dwójka drastycznie różniących się młodych...