Rozdział 9

25 3 140
                                    

Mingyu sam nie wie, co robić. Siedzi w kuchni przy stole, myśląc cały czas o Dami. Jego brwi są zmarszczone, a usta mocno zaciśnięte. Co chwila łapie się na tym, że skubie dolną wargę zębami. W końcu z jego piersi wyrywa się głośne westchnienie. Unosi wzrok na siedzącego naprzeciw niego Seungcheola, będąc gotowym na rozmowę.

Seungcheol nigdy nie naciska i czeka tyle, ile trzeba, za co Mingyu jest mu wdzięczny. Już niejednokrotnie spędzali razem czasem, czy to w domu, w gabinecie psychologa Choi czy w barze, siedząc w ciszy. To jednak nigdy nie krępowało Mingyu i nie przytłaczało, ponieważ sama obecność jego przyjaciela działała na niego kojąco. Wiedząc, że jest z nim ktoś, kto się nim przejmuje i który zawsze go słucha, czuł się znacznie lepiej.

Teraz Seungcheol również czeka i gdy widzi, że Mingyu jest gotowy, uśmiecha się delikatnie, przesuwając w jego stronę.

— Znowu czuję się zagubiony. Mam wrażenie, że wszystko dzieje się na zwiększonych obrotach — mówi, na co Seungcheol potakuje.

— Dami czuje to samo. Ona również jest zagubiona i potrzebuje czasu, by przywyknąć do nowego otoczenia — odpiera.

Mingyu wciąga powietrze nosem i opiera łokcie na stole, chowając na chwilę twarz w dłoniach. Przez jego kręgosłup przechodzi nieprzyjemny dreszcz, gdy wraca wspomnieniami do ostatnich wydarzeń.

— Zachowałem się jak dupek i kretyn — jęczy, przypominając sobie, jak na nią naskoczył, gdy weszła do mieszkania z Bellą.

Zarzucił jej kradzież, a ona tylko wyszła do apteki. Mingyu zerka na leżącą na stole portmonetkę, która brzęczy, gdy tylko weźmie się ją do ręki, a wtedy wzdycha ciężko.

— Ochłoń, daj jej czas i przeproś ją. To dobra dziewczyna, która bardzo potrzebuje twojego wsparcia — mówi łagodnie Seungcheol.

Mingyu obraca się na krześle i patrzy w stronę korytarza, który prowadzi do sypialni. Mężczyzna sam nie wie, co się z nim dzieje, ale kiedy tylko pomyśli o Dami, która leży skulona na łóżku i cicho chlipie, jego serce w piersi się kurczy i boli. Teraz zupełnie inaczej patrzy na to, co się wydarzyło i ma do siebie pretensje.

— Przeproszę ją. Muszę to zrobić — odzywa się w końcu, na co Seungcheol posyła mu pokrzepiający uśmiech.

— Muszę wracać do pracy. Miałem teraz okienko, ale niedługo przychodzi do mnie pacjent. Głowa do góry Mingyu — mówi, klepiąc przyjaciela po ramieniu.

Seungcheol podnosi się i rusza w stronę drzwi. Mingyu rusza za nim, by go odprowadzić. Po chwili psycholog Choi obraca się w stronę mężczyzny, jakby coś mu się przypomniało.

— Przyjdę jutro. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym porozmawiać z Dami — mówi, na co Mingyu kiwa głową.

Prawdopodobnie jego żona nie wyjdzie już z pokoju do wieczora. Mingyu pragnie wszystko z nią wyjaśnić, ale wie, że to będzie bardzo trudna rozmowa. Obecność Seungcheola z pewnością pomoże zarówno mu, jak i Dami. Na razie jednak mężczyzna zamierza odpuścić. I tak ten dzień dostarczył wiele wrażeń.

Czas leci jak szalony i nim Mingyu się orientuje, na zegarku wskazówki wskazują godzinę dwudziestą, a on siedzi na kanapie i patrzy się tępo przed siebie. Dami ani razu nie wyszła z pokoju i mężczyzna aż cicho wzdycha. Mimo iż jest dość wcześnie, jak na spanie, on zamierza już zakończyć ten dzień, by jak najszybciej zacząć kolejny.

Tym razem zamiast szybkiego prysznicu, Mingyu pozwala sobie na długą kąpiel, by chociaż w ten sposób zmusić swoje ciało do rozluźnienia się. Oparty plecami o tył wanny, odchyla głowę do tyłu, czując jak jego szyja wbija się w twardą i zimną krawędź. Jest to duży kontrast między ciepłą wodą i puszystą pianą, która otula jego ciało. Ta mała niewygoda przypomina mu o kłodach, które wiecznie rzucane są pod jego nogi. W takich momentach jak ten, mężczyzna tęskni najbardziej za matką.

YuanfenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz