Rozdział 5

37 3 82
                                    

Ciężar obrączki na palcu jest obcy i Dami nie potrafi się do niego przyzwyczaić. Nieważne, jak długo patrzy na swoją dłoń, nie trafia do niej, że właśnie wzięła ślub i jej mąż czeka teraz na nią w mieszkaniu. Dopiero dociera to do niej, kiedy winda zatrzymuje się na najwyższym piętrze.

Drzwi rozsuwają się i w dziewczynę od razu uderza blask bijący od zimnego światła, jakie rzucają jarzeniówki zamontowane na suficie długiego i szerokiego korytarza. Podłoga aż się mieni i Dami ma wrażenie, że uwięzione są w niej malutkie drobinki brokatu.

Rozlega się cichy sygnał, oznajmiający, że przyjechała druga winda. Dziewczyna obraca się przez ramię, a wtedy widzi portiera, który ciągnie jej dwie walizki. Mężczyzna, mimo że w średnim wieku i całkiem postawny, cicho sapie, starając się zmieścić w przejściu do windy z bagażem Dami, która sama stoi na środku korytarza, obejmując donicę, w której rośnie całkiem spora roślina o dużych liściach. W dłoni z kolei trzyma średniej wielkości słoik ze śliwkami w occie.

Portier stawia walizki pod drzwiami jednego mieszkania, a wtedy Dami zagryza policzek, orientując się, że to tu musi mieszkać Kim Mingyu. Dziewczyna kiwa tylko portierowi głową, na pożegnanie i po chwili cicho wzdycha.

Korytarz jest tak duży, że przez jej myśl przechodzi, że równie dobrze mogłaby tu zamieszkać. Nie ma tu jednak okna, a jej ukochana roślina potrzebuje słońca, więc szybko wybija to sobie z głowy.

Czy Kim Mingyu na nią czeka? Czy w ogóle przejął się tym, że Dami tutaj przyjedzie? Może nie jest na to gotowy tak jak dziewczyna, której rodzice sami spakowali walizki. W ostatniej chwili Dami chwyciła donicę, która stała na szafce pod oknem i specjalnie odwiedziła kuchnię, by zabrać z lodówki słoik ulubionej przekąski. Te dwie, mimo iż nietypowe rzeczy, wydały się dla niej najbardziej wartościowe. Kiedy już wszystko się uspokoi, zamierza wrócić po swoje ukryte obrazy.

Dłonie dziewczyny są zajęte, dlatego ma problem, by zapukać do drzwi. Po prawej stronie znajduje się dzwonek, więc wyciąga ramię w górę i naciska na niego łokciem, starając się nie wypuścić słoika i donicy. Po chwili słyszy odgłos z mieszkania i oczami wyobraźni widzi, jak Mingyu wygląda przez wizjer, jednak niczego nie jest w stanie dostrzec, ponieważ duże liście zasłaniają Dami.

Rozlega się dźwięk otwieranego zamka i po chwili drzwi uchylają się, a wtedy oczom dziewczyny ukazuje się jej mąż.

Mój mąż, jak to brzmi — myśli sobie, unosząc głowę, by spojrzeć Mingyu w oczy.

Mężczyzna wygląda zupełnie inaczej niż na przyjęciu i w urzędzie. Wtedy ubrany był w koszulę i eleganckie spodnie, a jego włosy były nienagannie ułożone, mimo iż parę kosmyków wychodziło na boki. Teraz jednak ma na sobie dresowe spodnie i białą koszulkę z uśmiechniętą cytryną.

Zapada cisza podczas której oboje patrzą na siebie i lustrują się wzrokiem. Mingyu zerka na stojące z boku dwie walizki, a potem na podręczny bagaż Dami w postaci rośliny i słoika, drapiąc się po głowie, ponieważ nie wie, co powiedzieć, aby atmosfera, która i tak jest niezręczna, nie stała się jeszcze bardziej przytłaczająca.

O dziwo to Dami pierwsza wykonuje krok, nie chcąc sterczeć na korytarzu. Sprawnie przechodzi obok Mingyu, nie zauważając nawet, jak jeden z dużych liści uderza go w policzek i staje w korytarzu, rozglądając się. Zdejmuje swoje buty, przydeptując pięty i rusza w głąb, będąc zaskoczona porządkiem jaki tu panuje.

Mieszkanie jest duże i przestronne, urządzone skromnie, ale schludnie. Dami patrzy na równo ułożone poduszki na kanapie, na szklankę postawioną na podkładce, która leży na niskiej, szklanej ławie, na której powierzchni nie ma ani jednej smugi czy odciśniętych palców. Czyżby Mingyu sprzątał na łeb na szyję przed jej przyjazdem? A może zawsze ma tak czysto?

YuanfenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz