1.6

2.7K 108 33
                                    

Pov. Pablo
Kiedy dziewczyna wyszła miałem ogromną chęć zatrzymania jej, jednak jak idiota siedziałem w miejscu i przez okno widziałem jak wchodzi w tłum tańczących ludzi. Zastanawiało mnie jedno, czy to co mi mówiła to była prawda? Czy chciała się odgryźć.. zupełnie jak ja.

Nie wiem ile tak spędziłem na rozmyślaniu, wiem tylko tyle, że alkohol w szklance mi sie skończył a mi nie chciało się wstawać po nowy.

Madison nie było na imprezie, mówiła że coś jej wyskoczyło ale mam nie psuć sobie zabawy i iść. To był głupi pomysł jak dłużej o tym pomyśleć.

- Pablo? - usłyszałem głos mojego przyjaciela - Mogę cię prosić o pomoc?- zapytał wchodzac na taras.

- Co się stało?- zapytałem unoszac na niego wzrok. Był z lekka podpity ale nie bardzo.

- Jeden z chłopaków dosyć mocno się napił.. trochę nerwowo się zrobiło a wiem, że Elizabeth źle się poczuła, mialem jej pomóc ale sam tego nie ogarnę, zaglądniesz do niej i w razie czego odprowadzisz?- zapytał a ja zacisnąłem szczęke. Ile ona do cholery wypiła?

- Jasne, jest w łazience?- upewniłem się a ten przytaknął. Ruszyłem więc do środka a potem schodami na górę, wszedlem do opowiedniego pomieszczenia a brunetka akurat wymiotowała. Od razu odgarnąłem jej włosy do tyłu i przytrzymałem. Palcami odgarnialem jeszcze pojedyńcze komsyki, które się nie zebrały.

Elizabeth w końcu skończyła wymiotować i Odsuneła się pod ścianę. Kiedy mnie zobaczyła, znacznie się spięła. Oderwałem kawałek papieru i przysunałem do dziewczyny ocierajac jej usta.

- Przynieść ci wody?- zapytałem a ta pokręciła głową.

- Jest w porządku.. chyba ktoś mi czegoś dosypał - powiedziała zakładajac pasemka włosów za uszy. - Ale już mi lepiej, możesz iść - wstala powoli a ja przytrzymałem ją widzac jak się chwieje.

- Obiecalem Pedro, że odprowadzę cię do domu

- Poradzę sobie sama, dzięki za troskę - zabrała swoje ramie za które ją trzymałem i powoli ruszyła do drzwi. Westchnąłem cicho i zamknałem dziewczynie drzwi od łazienki przed nosem.

- Wiesz, że nie odpuszcze więc daj się po prostu odprowadzić - powiedziałem patrzac jej w oczy. Nic nie powiedziała tylko otworzyła drzwi. Wyszedłem razem z nią, brunetka jednak postawiła kilka kroków i oparła o pobliską ścianę. Złapałem ją za ramie i pomoglem zejść po schodach.

Potem wyszliśmy przed dom. Trochę mieliśmy do przejścia.

- Dasz rade iść?- zapytałem kiedy zaczeliśmy iść.

- Tak jest okej - powiedziała. Z racji że było późno było też zimno.

- Nie zwymiotujesz po drodze?- zaśmiałem się cicho widzac jaka jest blada. Chciałem też ruszyć tą sztywną atmosferę.

- Spierdalaj - mrukneła nawet na mnie nie patrząc.

- Tylko żartuje

- Bardzo śmieszne, Gavira - powiedziała, zaczeła delikatnie szurać nogami po ziemi podczas chodzenia.

- Dla mnie tak-powiedziałem lekko się uśmiechając.

- Dawno nie widziałam twojego uśmiechu - widziałem jej małe iskierki w oczach.

-A mecze? - zmarszczylem brwi.

- To nie to samo, tęskniłam za tym

- Ja też, powiedz mi teraz szczerze jak się czujesz?

- Jest chujowo - przyznała w końcu -a ty? - bałem się, że o to zapyta. Ale.. jest pijana może nie będzie pamietać nic jutro?

- Dokładnie tak samo - zaryzykowałem i przyznałem się.

- Tyle czasu minęło a ty dalej nie nauczyłaś się ciepło ubierać

- Bo nie było zimno - potarła ramiona. Dopiero tetaz zauważyłem, że ma na sobie tą czarną sukienkę, którą kupiłem jej bo wyglądała w niej przepięknie.

Dalej wygląda

- Masz -powiedziałem po czy zdjąłem z siebie kurtkę i założyłem dziewczynie na ramiona.

W tamtym momencie przypomniał mi się dzień w którym dałem swoją bluzę Elizabeth, tą samą którą niedawno mi zwróciła, na to wspomnienie pociekły mi łzy.

- Wszystko dobrze? - usłyszałem jej cichy niepewny głos.

- Tak - skłamałem i uśmiechnąlem się nerwowo. Jednak łzy spłyneły mi po policzkach. Powoli podeszła i zamknęła mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłem twarz w jej ramie mimo że była niższa, ale czułem się tak cholernie dobrze przy niej.

Gdy wraz z Elizabeth się od siebie odsunęliśmy na nasze twarze wpłynął uśmiech.

-Wiesz że przed nami jeszcze długa droga? - spytała.

-No cóż, ja przynajmniej tam dojdę na swoich nogach

-Aha? Coś sugerujesz? - oburzona założyła ręce na piersi

-Nie no co ty, tylko to że ledwo idziesz a jesteśmy dopiero niedaleko domu Pedro

-O ile się zakładamy że uda mi się tam dojść samej?

- O co tylko chcesz. -odpowiedziałem pewnie - choć wiem, że i tak polegniesz za pięćset metrów

- Tak? Przekonamy się - powiedziała i zaczeliśmy iść w milczeniu. Po kilku minutach dziewczyna zwolniła kroku a ja odwrócilem się w jej strone. Szła jakby jej nogi były przywiazane do ziemi.

- Co jest? Wolno ci idzie - prychnąłem widzac jaka jest blada i zmęczona.

- Nogi mi krwawią - wyjąkała. Przenioslem swój wzrok na jej buty i faktycznie tak było.

- Czyli wygrałem

- Nie, wciąż jeszcze idę - odparla pewnie.

- W takim tempie nie dojdziemy tam do jutra - mruknąłem a ta sie zatrzymała.

- Więc możesz iść do siebie a ja może kiedyś doczołgam się do domu - warknęła przyśpieszając. Widzialem jak z bólu trzęsą jej się nogi. Ruszyłem za nią i trzymajac za ramie posadzilem na pobliskiej marmurowej ławce. Kucnąłem przed nią. Nie protestowała, nie chciała iść sama. Oglądnąlem jej rany, które zrobiły jej buty, nie była w stanie dalej iść.

- Wskakuj - powiedziałem mając na myśli aby weszła mi na plecy. Kiedy tak zrobila ja złapałem ja za uda i poprawiłem aby nie spadła.

Po chwili poczułemjak wtula głowe w moją szyję.

- W porządku? - zapytałem ale milczała - Elizka?

- Jest okej - wymamrotała a ja poczułem kilka kropel spływajacych po mojej szyji. Płakała a mnie ścisnęło w środku na samą myśl o tym że dzieje jej się krzywda.

W końcy odstawiłem ją pod drzwiami mieszkania. Uśmiechneliśmy się do siebie i bez słowa rozeszliśmy. Kiedy zbiegłem po klatce schodowej dostałem wiadomość.

Promyczek :)
Wróć po kurtkę

Zatrzymaj ją sobie

Odpisałem i dopiero zauważyłem, że nie zmieniłem jej nazwy. W domu poczulem wszystkie emocje. Po tym wieczorze wiedziałem już, że na pewno za nią tęsknię, niby byliśmy blisko dzisiaj. Tyle, że za każdym razem wbijaliśmy w swoją stronę szpileczki.

Tej nocy już nie zasnąłem.

Only himOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz