1.27

1.9K 95 58
                                    

- No otwórz - powiedziałam patrząc jak chłopak siedzi na kuchennym krześle z kopertą w rękach. To właśnie były wyniki testu na ojcostwo.

- Zaczekaj.. - Westchnął wpatrujac się w przedmiot. Szybkim ruchem zabralam go z jego rąk, wywracajac oczami. Zergnełam szybko na zegarek.

- Siedzimy tak już piętnaście minut, stresujesz mnie tym - powiedziałam i zaczęłam otwierać kopertę, moje ręce też się trzęsły ale starałam się tego nie pokazywac. Wykonywałam szybkie i zdecydowane ruchy, aby jak najbardziej to zamaskować.

Na pierwszej stronie widniały jakieś cyfry, były one praktycznie takie same po stronie dziecka jak i ojca, więc szybko przewrócilam kartkę bojąc się najgorszego.

Interpretacja wyniku DNA:

Prawdopodobieństwo biologicznego ojcostwa wynosi powyżej 99.9999%, w związku z tym ojcostwo badanego domniemanego ojca w stosunku do badanego dziecka zostało praktycznie potwierdzone.

Widząc to łzy automatycznie napłynęły mi do oczu. Siedziałam tak wpatrujac się w kartkę, moje oczy znacznie się rozszerzyły.

- Co? - usłyszalam jego głos a zaraz potem to jak poruszył się na krześle. - Elizabeth, co sie stało? Co tam jest napisane?

Kiedy znowu mu nie odpowiedziałam a pojedyncze łzy skapnęły właśnie na kartkę, Pablo sam wyrwał mi ją z rąk a ja ukryłam twarz w dloniach.

Nie to nie może być prawda

- Kurwa! - kiedy po chwili uslyszałam jego krzyk i to jak ponownie opada na krzesło uderzajac pięścią w stół, wzdrygnęłam się ze strachu. Wciąż tępo wpatrywalam się w podłogę. Nie mogłam do siebie dopuścić wiadomości, że mój ukochany zostanie ojcem.. i to nie naszego dziecka.

Słysząc, że zaczyna płakać od razu oprzytomniałam. Znalazłam się przy nim i wtuliłam mocno w siebie.

- Spokojnie, jestem przy tobie - powiedziałam a Pablo wtulił się we mnie jak małe dziecko. Płakał tak głośno, że byłam pewna, że sąsiedzi to słyszą. Pierwszy raz w życiu widziałam go tak załamanego. Moje serce właśnie rozrywało się na kawałki.

Zanim zdążył coś powiedzieć, rozbrzmiał dzwonek telefonu. Spojrzał na wyświetlacz.

Madison

Od razu rzucił telefonem w pobliską ścianę. Kolejny raz się wzdrygnęłam, nie widziałam w nim nigdy takiej agresji, pomijajac to co się działo na boisku.

- Pablo przestań.. przerażasz mnie - szepnęłam a ten wstał z krzesła.

- Przepraszam.. Tak cholernie przepraszam, Eli - wydusił a ja znowu wtuliłam go w siebie. Głaskałam go po plecach chcąc aby się uspokoił.

- Pójdź do mojego pokoju, zrobie ci coś na uspokojenie - wyszeptałam mu do ucha a ten oderwał się niechętnie od mojego ciała i zniknął za pobliskimi drzwiami. Z moich ust wydobyło się ciężkie westchnięcie. Wstawiłam wodę i wrzucilam do jego ulubionego kubka ze spidermanem, torebkę z melissą.

Sama podeszłam na korytarz gdzie leżał jego telefon.

Madison
Jesteś ojcem, liczę że nie zostawisz mnie z tym samej. Inaczej mogłoby się zrobić nieprzyjemnie gdyby świat się dowiedział, że młody piłkarz wpadł w takim wieku

Czytając tego smsa coś się we mnie zagotowało. Odłożyłam telefon na stół z zamiarem wczesniejszego uspokojenia się. Miałam ogromną ochotę pobić tą dziewczynę, nie zważajac na jej stan błogosławieństwa, czy innego cholerstwa.

Po kolejnych kilku minutach zalałam herbatę i przemieszałam kilka razy. Potem wzięłam gorący kubek i wróciłam do pokoju, w którym przesiadywał obecnie chłopak. Z poczatku chciałam zapalić światło ale widzac jak leży, z zamkniętymi oczami oraz wtulony w mojego pluszowego misia, coś pękło we mnie kolejny raz.

Odstawiłam kubek na pobliską szafkę i usiadłam na skraju łóżka. Nakrylam go kocem licząc, że się nie obudzi.

- Nie śpię - wymruczał powoli podnosząc się do siadu. Bez słowa podałam mu kubek.

Poczekałam, aż wypije i odstawi naczynie. Wtuliłam go w siebie kolejny raz i zaczelam głaskać po plecach. Był taki zmęczony.. miał dość, nie chciałam żeby się załamał i pogorszyl w sporcie, nie chciałam żeby niszczył swoje marzenia o piłce przez jeden błąd. Będzie go to wiele kosztowało.

- Elizabeth obiecaj, że ze mną będziesz..

- Obiecuję.

Kłamstwo..

Po tej myśli coś ścisnęło mnie w środku. Jakie kłamstwo? Co ja wygaduję, nie mogę go tak zostawić. Kocham go.

A on będzie musiał pokochać kogoś innego.

Wewnętrznie biłam się z myślami. Zaczynałam przegrywać. Do tego stopnia oderwałam się od rzeczywistości, że nie zauważyłam kiedy Pablo zasnął w moich ramionach a łzy zgromadzone w moich oczach, spływały po policzkach i lądowały na jego ciemnych włosach.

- Przepraszam - wyszeptałam trzymajac go w ramionach. Położyłam go delikatnie na poduszkach, tak żeby go broń Boże nie zbudzić. Zasługiwał na odpoczynek jak nikt inny teraz.

Okryłam go kołdrą i ułożyłam obok niego. Poczułam jak mocniej mnie obejmuje.

- Podarujesz te wszystkie gwiazdy, komuś innemu - szepnęłam. - Chyba nie jesteśmy sobie w nich pisani - dodałam jeszcze ciszej i przymknęłam oczy. Jego serce biło tak spokojnie. Był taki cichy i bezbronny kiedy spał.

- Tak cholernie przepraszam - wymruczałam jeszcze chwilę gładziłam go po plecach zanim sama odpłynęłam.

Only himOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz