1.20

2.1K 98 7
                                    

Właśnie dobiegał koniec piątku, co oznaczało, że z chłopakiem mamy już wolne więc możemy się pakować bo nastepnego dnia z rana mieliśmy lot.

- Jak ci minął dzień, promyczku?- zapytał kiedy wszedł do mieszkania, akurat kończylam robić obiad.

- Wróciłam trochę wcześniej i zrobiłam nam obiad - powiedziałam - I nie uwierzysz co!- pisnęłam jak małe dziecko odwracając się do niego przodem. - Dostałam się do kolejnego etapu olimpiady! Ale muszę namalować kolejny obraz

- A co to dla ciebie moja mała malarko - przyciągnął mnie w talii i ucałował w czoło. - Wygrasz tą olimpiadę obiecuję

- Bardzo miło, że we mnie wierzysz ale raczej nie dam rady.. są lepsi odemnie.

- W tym co robisz nie ma lepszych - założył pasemko moich włosów za ucho. Uśmiechnęłam się delikatnie i założyłam dłonie na jego ramionach. - Co będziesz malować?

- Sama nie wiem.. ciężki wybór ale napewno coś wymyślę - powiedziałam i ucałowałam chłopaka delikatnie. - Kocham cie - dodałam patrząc mu w oczy. Jego ręce błądziły po moich plecach.

- Ja też cię kocham, Elizabeth - powiedział i pogłębił nasz pocałunek. - Chodź, zjemy i dokończysz się pakować

- A ty już się spakowałeś?- zapytałam podając mu talerz. Usiedliśmy do stołu.

- Powiedzmy, mialem troche do załatwienia ale już jesten bliżej końca w sprawie pakowania - prychnął. Zjedliśmy obiad i przeszliśmy do mojego pokoju. Otworzyłam walizkę która i tak leżała już pod szafą.

- Weź jakąś ładną sukienkę - powiedział - muszę w końcu zabrać cię na randkę - dodał podchodzac do mojej szafy- Albo, sam ci wybiorę.

Na jego słowa zaśmiałam się cicho. Pokręciłam lekko rozbawiona głową widząc jak Pablo przebiera w moich sukienkach. Wyciagnął dwa wieszaki, krótką krwistoczerowną sukienkę i drugą czarną.. tak tą samą, którą dał mi wtedy.

- Myśle, że i tak w tej czerwonej będzie ci najpiękniej, końcu sam ci ją kupiłem - zaśmial się podając mi ubrania.

- Skromność..- wymruczałam pod nosem składajac ubrania.

- Ile razy mam ci powtarzać, promyczku, że skromność nie jest mi do niczego potrzebna - odgarnął moje włosy do tyłu. Prychnęłam na jego słowa i wróciłam do układania rzeczy.

Kiedy w końcu dopięłam walizkę, położyliśmy się z zamiarem oglądnięcia filmu. Leżałam z głową na jego kolanach, jego ręka głaskała mnie po włosach co sprawiało, że oczy same mi się zamykały. W momencie w którym prawie zasnęłam rozbrzmiał dzwonek telefonu, Pablo. Jęknełam niezadowolona a ten od razu odrzucił połaczenie i ściszył dzwonek.

- Kto?- mruknęłam splatajac nasze dłonie.

- Madison, ale nie przejmuj się, ona nie jest ważna - powiedział - możesz spać dalej

Nic już nie powiedziałam tylko zamknęłam oczy. Mimo to byłam już trochę rozbudzona a co za tym idzie, zaczęłam się zastanawiać, po co dzwoniła? No chyba nie bez powodu.

Przed zaśnięciem poczułam jeszcze, jak chłopak delikatnie mnie podnosi i układa na poduszce. Objął mnie od tyłu i przyciągnął bliżej, okrywajac kołdrą.

Rano obudził mnie dźwięk budzika a zaraz potem poczułam usta chłopaka na swojej szyji.

- Wstajemy - wyszeptał a ja jęknełam niezadowolona z tego, że muszę wstać. - No juz kochanie, raz dwa - sam wstał a ja w tym czasie przetarłam oczy zbierajac chęci do podniesienia się.

Kiedy ja się ubierałam, Pablo zrobił nam coś do jedzenia na drogę. Po dwudziestu minutach wezwaliśmy taksówkę, która zabrała nas na lotnisko. Ciągle przypominała mi się ta katastrofa. Brunet widząc, że stresuję się przed wejściem do samolotu, złapał mnie za dłonie.

- Hej, maleńka - zaczął - Nie ma co się bać, cały czas jestem z tobą.

- Przy tobie nie ma szans, że samolot się rozbije?

- Powiedzmy, że jestem twoim aniołem stróżem - ucałował mnie w czoło - W każdym razie, nie bój się, wszystko będzie dobrze

Po chwili zajeliśmy już miejsca. On usiadł od okna a ja zaraz obok. Kiedy już samolot wzbił się w powietrze ja przymknęłam oczy kładąc głowę na jego ramieniu. Splotlam nasze dłonie czując jak strach mija. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Czując delikatne trzęsienie od razu się przebudziłam.

- Spokojnie to tylko małe turbulencje - powiedział Pablo.- Za chwilę będziemy na miejscu wiesz?- na jego słowa powoli kiwnęłam głową. Przetarłam oczy i znowu wtuliłam się w ramie mojego towarzysza.

Po dziesięciu minutach wylądowaliśmy i odebraliśmy swoje walizki. Było po trzynastej kiedy dotarliśmy do hotelu i znaleźliśmy się w hotelowym apartamencie. Od razu weszłam na mały balkonik z którego było widać wieżę Eiffla, czyli coś co tak bardzo chciałam widzieć przez okno.

Poczulam jak jego ręce oplatają mnie w talii. Oparł podbrodek na moim ramieniu i skradł buziaka.

- Marzylaś o tym, co?- zaśmiał się.

- Nawet nie wiesz jak bardzo..

- Czyli jedno marzenie można już skreślić.. jakie jest następne?- zapytał kolejny raz mnie całując.

- Pamiętasz jak powiedziałam, że nie adoptowaliśmy jeszcze kotka?- zapytałam odwracając się do niego przodem.

- Nic już więcej nie mów - ucałował moje usta.

Only himOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz