ROZDZIAŁ 6

939 48 50
                                    

#deathmatchwatt on twitter

POV HARVEY

Zaparkowałem samochód pod dobrze mi znanym klubem. Często wpadałem tam z chłopakami w sobotnie wieczory. Budynek należał do mojego starego znajomego, który miał udziały w wyścigach, więc zawsze byliśmy tam mile widziani. Dlatego zastanawiałem się, co do cholery ci idioci musieli odjebać, aby wyrzucono ich tam z przytupem.

Gasząc silnik spojrzałem na drobną dziewczynę na fotelu, która rozglądała się po miejscu, do którego dojechaliśmy.

Naprawdę nie wiedziałem co mną kierowało jadąc po tą cholerną brunetkę na komisariat policji. Nawet już nie wypominałem sobie tego całego układu. Jedynym plusem było moje bezpieczeństwo i to, że nie trafie na nagłówki gazet oraz stron internetowych w całym pierdolonym Kolorado.

Vesper spojrzała na mnie, a jej jasne, niebieskie oczy błyszczały od odbijającego się neona wiszącego nad wejściem do klubu. Blada, aksamitna cera, która była niczym porcelanowa filiżanka. Jej czarne włosy były poplątane, pewnie przez ucieczkę przed policją. Wspominając ten cholerny cyrk, miałem ochotę wywrócić oczami. Naprawdę ta dziewczyna szukała rozrywki w każdym momencie swojego życia. Co poniekąd mnie intrygowało.

— Zostań tu, pójdę znaleść tych zjebów — mruknęłam, a brunetka jedynie skinęła głową. Popatrzyła na radio pytającym wzrokiem. Dokładnie wiedziałem o co jej chodziło. Już jadąc z nią, ona chciała włączyć radio, a gdy jedna z moich ulubionych piosenek zagrała we wnętrzu samochodu musiałem przerwać tą atmosferę, bo wiedziałem, że długo cicho nie usiedzę. Niestety muzyka działała na mnie bardziej, niż kobiety. — Możesz włączyć, ale nic więcej nie dotykaj.

Wysiadłem z camaro zostawiajac Carter w środku. Zamknąłem drzwi i odszedłem w poszukiwaniu Andersona i Corslaya. Dwójka chłopaków była mi najbliższa z moich znajomych, a najbardziej Michael. Przyjaźniliśmy się od wielu lat i on jako jedyny wiedział o mojej przyszłości.

Kolejka do klubu była niemiłosiernie długa. Ludzie stali tam godzinami, aby wejść i pobawić się w jednym z bardziej luksusowych klubów w całym Denver. Rozglądałem się za chłopakami. A gdy biała czupryna mignęła mi przed oczami już wiedziałem gdzie iść.

Oliver ledwo stał na nogach pisząc coś w telefonie i uśmiechając się, a Michael siedział na krawężniku i bełkotał. Białowłosy jako pierwszy mnie zobaczył i pomachał.

— Harvey!! — wrzasnął Anderson, na co się skrzywiłem. Uwielbiałem go i traktowałem go jak brata, jednak po alkoholu był nie do zniesienia.

— Coście zrobili jełopy, że was wyjebali? — zapytałem. Oliver uniósł na mnie wzrok i się wyszczerzył. Chłopak pokazał mi swój ekran telefonu, na którym widniała jakaś konwersacja. Nic nie zderzyłem przeczytać, bo schował urządzenie do kieszeni. Oparł swój łokieć na moim ramieniu wzdychając.

— Umówiłem się z ładną blondyneczką od tej twojej na imprezkę. Oh Boże, ona jest taka boska! — zaśmiał się mówiąc o jakiejś lasce. Zmarszczyłem czoło na określenie „tej twojej".

— Tej jakiej mojej? — spytałem i odsunąłem Corslaya, aby podnieść z ziemi drugiego chłopaka.

— Ta od ładnego imienia. Jak jej było? — pstryknął palcami myśląc nad imieniem. Ja w tej chwili podniosłem z krawężnika Michaela, który od razu się odezwał.

— Vesper!

— O tak! Vesper. Jej seksowna koleżaneczka chyba mnie lubi, więc zaproponowałem jej imprezę u Michaela! Szybki jestem, co nie? — zarechotał. Westchnęłam jedynie pchając ich w stronę mojego samochodu.

DEATHMATCHWhere stories live. Discover now