ROZDZIAŁ 17

862 54 29
                                    

#deathmatchwatt on twitter

POV HARVEY

Siedziała przede mną niczego nie świadoma. Słuchała uważnie jak tłumaczyłem jej na czym polega to całe kelnerowanie, choć sam byłem w tym zielony. Kiwała głową ze zrozumieniem i poruszała się niepewnie na fotelu naprzeciwko mnie.

W skrócie. Doprowadzała mnie do białej gorączki.

Kiedy tylko Vesper weszła przez próg mojego biura, chciałem otworzyć okno. Dziewczyna miała na sobie krótką spódniczkę, która opinała jej pośladki i te pieprzone czarne zakolanówki. Pomimo, że miałem dla niej specjalne ubranie, ona się postarała i ubrała w coś na wzór stroju kelnera.

— Mam dla ciebie ciuchy — wstałem ze skórzanego fotela. Jej niebieskie oczy błądziły za mną, kiedy podałem jej przygotowane ubrania.

— Eee nie mogę zostać w tym? — zapytała niepewnie.

— Musisz wyglądać jak reszta — wzruszyłem ramionami. Carter jedynie wywróciła oczami i wstała.

— Gdzie mogę się przebrać? — uniosła swoje ładne brwi. Poprawiła kosmyk czarnych włosów, który wypadł jej zza spinki.

— Tutaj.

— Werner, nie będę się rozbierać przy tobie — pokręciła roześmiana głową. Patrzyłem na nią poważnie, modląc się w własną samodyscyplinę, aby nie podejść do niej i nie zamknąć jej słodkich ust pocałunkiem.

— Ale ja nie pytałem cię o zdanie.

— Odwróć się chociaż, dupku — warknęła, słodko marszcząc nos.

Usiadłem na fotelu i odwróciłem się do niej plecami. Jednak duże okno przede mną, które pomimo, że zakryte firanką odbijało jej smukłe ciało.

Vesper ściągnęła z siebie najpierw spódniczkę, a moim oczom ukazały się czarne, wycięte majtki. Następnie ściągnęła przez głowę koszule, pod którą krył się delikatny, koronkowy stanik. Odkrząknąłem,
chcąc oderwać wzrok od jej idealnego ciała, lecz nie potrafiłem. Była cudowna.

Szybko założyła na siebie ubrania i poprawiła zakolanówki. Oznajmiła mi, że mogę się już odwrócić, w momencie gdy poprawiała włosy. Na jej policzkach widniały lekkie różowe rumieńce.

— Napatrzyłeś się? — unosiła brwi. Parsknąłem jedynie. Mała spryciula nie była głupia.

Wstałem i podszedłem do dziewczyny. Złapałem za jej biodra i przysunęłam do siebie. Jej piersi dotknęły mojego torsu, a we mnie panowała cholerna burza. Uniosła błękitny wzrok na mnie i posłała to jedno z niby niewinnych spojrzeń, które mnie uwodziły. Sunąłem palcem po jej boku, ciagle wpatrując się w jej zamglone oczy. Zahaczyłem o skrawek spódnicy, na co zareagowała westchnieniem.

— Nie wystarczająco, malutka — wyszeptałem w jej wargi. Dziewczyna przybliżyła się do moich ust, a kiedy myślała, że dojdzie do pocałunku, odsunąłem się do niej i poprawiłem koszule u dołu. — Gotowa? — zapytałem zgarniając telefon i otwierając drzwi.

— Pieprzony manipulant — mruknęła pod nosem i wystrzeliła przez drzwi kręcąc tyłkiem.

Ta dziewczyna w tak krótkim czasie namieszała mi w głowie i pomimo, że nasza znajomość miała opierać się jedynie na układzie, nie potrafiłem tego tak utrzymać. Była cholernym magnesem. Jej charakter, czy wygląd. Cholera... Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie zawróciła mi tak w głowie. A najgorsze było to, że zaczęło mi się to podobać. A przecież nie mogłem poczuć. Miałem zabronione.

DEATHMATCHWhere stories live. Discover now