Rozdział 6

6K 108 52
                                    

Wprowadzili mnie do jakiegoś małego pokoju. Miał on tylko małe łóżko po lewej stronie.

-Przeszukać ją!

Podszedł do mnie jeden z zamaskowanych mężczyzn. I złapał mnie w tali, zaczęłam się wyrywać, lecz nie przestał podwinął suknię, wyją broń którą dostałam w aucie od Adriena i mnie puścił. Kiedy wyszli z pokoju położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Po kilku godzinach, a może minutach drzwi od pokoju ponownie się otworzyły. Wszedł przez nie Adrien.
Miał podbite oko i był cały we krwi.

-Adrien czyja to krew?

-Moja... pomóż mi proszę.-Wyszeptał ledwo.

Pomogłam mu usiąść na łóżku i używając dołu od sukni która podarłam i zamoczyłam w zlewie. Fakt woda była brązowa lecz najważniejsze ze była. Przyłożyłam do rany Santana która była w okolicach ramienia.

-Co oni ci zrobili, czego oni chcą?

-Spokojnie...

-Jak możesz mi teraz mówić ze mam być spokojna, skoro ty krwawisz.-Przerwałam mu.

-Wiem ale Organizacja namierzyła ich już na pewno, i niedługo przyjdą po nas. Musimy tylko to wytrzymać.

-O mnie się nie mart, ale ty ledwo kontaktujesz jeśli w ranę wda się zakażenie będzie koniec.

-Wiem.

Usiadłam obok Santana który automatycznie położył mi się na kolanach. Zaczęłam gładzic jego włosy i przestalam dopiero kiedy poczułam ze zasnął. Patrzyłam jeszcze przez chwilę na chłopaka, po czym poczułam znużenie i sama usnęłam z wyczerpania. Może nie z wyczerpania, tylko ze strachu o siebie i Adriena.

Obudziłam się nie wiem czy była to noc czy może dzień poczułam ze nie jestem sama, obok leżał przytulony do mnie Santan.

-Cześć perełko.

-Cześć szatanie.

-Phy..

-Co?

-Na prawdę nie wiem jakim cudem wytrzymujemy ze sobą jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami.

-Wiem, ale co ci przyszło że mówisz o tym teraz?

-Po prostu.

-Och o-okej.

Poczułam dziwne ukucie od środka, ale zignorowałam to bo przecież to na pewno od stresu przez porwanie.

Nagle drzwi otworzyły się i wszedł przez nie ten sam zielonooki oraz człowiek który wczoraj pobił Adriena.

-Czyli już wstaliście, dobrze. A wiec idziemy.

Pociągnęli nas i przystawili bron do skroni, szliśmy przez długi korytarz kiedy doszliśmy do czerwonych drzwi. Wyszliśmy na zewnątrz ujrzałam dużo oddziałów Organizacji a pośród nich moich braci i ojca.

-Niech nikt się nie rusza inaczej zarobią kulkę.

-Spokojnie chcemy tylko porozmawiać.-Powiedział jeden z ludzi Organizacji.

Poczułam dotyk na ręce to był Adrien, pokazał wzrokiem ziemie. Chciał mi coś powiedzieć a ja nie wiedziałam co, nagle załapałam miałam na znak upaść na ziemie. Czekałam na znak od Adriena i przysłuchiwałam się rozmowie bandziorów oraz ludzi Organizacji poczułam ponownie dotyk. To był znak, upadlam na ziemie, nagle poczułam Santana na sobie. Osłaniał mnie znowu. Rozległy się strzały i krzyki. Cały obraz przysłonił mi kurz.

-Hailie wszystko w porządku?.-Odkaszlną Santan.

-Tak.

-Chodź idziemy.-Wstał z ziemi i ruszył przed siebie, gdzie za chmurą kurzu powinni stać ludzie Organizacji.

Zobaczyłam tam moich braci Tonego i Shane którzy wypatrywali się w nas jakby zobaczyli ducha, Dylana który uśmiechał się i z wyraźną ulgą odetchnął, Will kiedy mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł i przytulił nie przejmując się Adrienem Santanem obok oraz Vincent który stal dumnie i dostojnie jak zawsze podszedł do nas spokojnym krokiem i spojrzał prosto w moje oczy. Dałabym sobie rękę uciąć ze zobaczyłam w nich ulgę. Nagle przemówił:

-Dobrze ze nic wam nie jest.-Po chwili dodał patrząc na Adriena.-Dziękuje.

On zaś jedynie skinął głową i oddalił się do karetki, gdzie czekali na niego Grace i jego rodzina. Przez to wszystko nawet nie zauważyłam, że on też miał tu swoja rodzinę.

-Hailie chcemy cię przeprosić dobrze, że on był z tobą, obronił cię zapewne nie raz.-Powiedział Will a reszta przytaknęła.

Nie miałam siły odpowiedzieć tylko przytuliłam się do Dylana a reszta przyłączyła się do nas o dziwo nawet Vincent wraz z Tonym. Wiedziałam ze teraz wszystko się zmieni, ale nie wiedziałam jeszcze jak bardzo.

Love bay

He love first, but she love more- Adrien Santan x Hailie Monet #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz