Rozdział 14

4.7K 100 120
                                    

Obudziłam się wcześnie rano w objęciach Adriena Santana. Na początku ledwo kontaktowałam, ale w końcu doszedł do mnie powód mojej wczesnej pobudki, a był nim dzwoniący telefon. Mój telefon. Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.

-Halo?

-Hailie, tak się cieszę, że cię słyszę. Proszę porozmawiaj ze mną.

-Tony? Po co dzwonisz przecież według was jestem nic niewartym śmieciem.

-Wcale nie!! Wiem że rzadko to okazuje ale... Kocham cię siostrzyczko. Proszę porozmawiaj ze mną, mam dość chłopaków. Obrażają cię na każdym kroku.

-Nie Anthony, miałeś wystarczająco dużo czasu, ale teraz jest już za późno. Nie mam zamiaru gadać z tobą, ani resztą chwili dłużej. Widzimy się za kilka godzin na rozprawie. Cześć.

-Hailie!!

Rozłączyłam się po tych słowach i fuknęłam z frustracją. Fakt było mi przykro, i może chciałam pogodzić się z Tonym to rozum podpowiadał, że nie warto. Poczułam pocałunek na ramieniu. Spojrzałam się na Adriena który uśmiechał się do mnie jak głupi do sera.

-Hej.

-Hej.

-Dobrze spałaś perełko?

-Tak, a ty Szatanie.

-Tak dopóki nie usłyszałem twojej rozmowy.

-Słyszałeś?

-Perełko, nie przejmuj się. Nie warto, uwierz mi

-Wierze.

-Pójdziemy dzisiaj na rozprawę i koniec. Nie będą mieli prawa się do ciebie doczepić.

-Boje się.

-Czego?

-Boje się że przegramy.

-Załatwiłem najlepszego prawnika po słońcem nie bój się.

-Kocham cię.-Powiedziałam szeptem.

-Powtórzysz? Bo chyba nie dosłyszałem.

-Kocham cię.-Powtórzyłam normalnie.

-Co?

-Kocham cię głupku!!-Krzyknęłam.

-Ja ciebie też, ja ciebie też.

Po wstaniu ubraliśmy się i zjedliśmy śniadanie. Daktyl jak zawsze po przeprowadzce do Szatana przeszkadzał, i kręcił się pod nogami samego Szatana nad Szatanami.

-Zabierz tego kota, bo przysięgam nie ręczę za siebie, i rzucę go o podłogę.

Po słowach Santana trochę mnie odkleiło, i zaczęłam śpiewać stary trend z tik toka:

-I hop o podłogę, dziecko o podłogę!

Po moich słowach usłyszałam śmiech Adriena. Rzadko się śmiał, ale śmiech miał bardzo przyjemny. Stop Hailie nie myśl tak, nie teraz przed rozprawą.

W sądzie mamy być na 20 a jest 10 więc jeszcze 10 godzin.

-Idę się przejść!!-Krzyknęłam.

-Uważaj na siebie!!-Odkrzyknął.

Kiedy wyszłam z domu w moich słuchawkach poleciała piosenka Davida Kushnera- Daylight. Szłam przez park kiedy dostałam nietypową wiadomość od Dylana. Po raz pierwszy od dłuższego czasu napisał do mnie. Wysłał zdjęcie na którym Adrien siedział z jakąś dziewczyną w Latte Caffé Shop. Nie uwierzyłam mu, ponieważ los tak chciał że kawiarnia była dosłownie przede mną. Możecie pomyśleć hej Hailie zdjęcie mogłoby być robione wczoraj otóż nie. Dylan wysłał podpis

Dylan: Jestem przed Latte Caffé Shop, zobacz zdradza cię.

Wykurzyłam się na Dylana i poszłam do domu.

-Hejka skarbie.-Powiedział Adrien kiedy zobaczył mnie w kuchni. Robił coś na komputerze.

-Hej. Co tam porabiasz?-Spytałam biorąc jabłko do ręki.

-A wypełniam dokumenty z Organizacji.

-Dostałam wiadomość od Dylana.-Wypaliłam prosto z mostu.

-Tak?

-Wysłał to.-Pokazałam mu zdjęcie a on złapał mnie za ręce i zaczął mówić patrząc mi w oczy.

-Hailie Monet-Santan kocham cię najbardziej na świecie, i powinnaś już to zauważyć. Nie widzę świata poza tobą jak już mówiłem. To zdjęcie z mojego story z Instagrama sprzed około roku. Dylan musiał zrobić screena czy coś.

-Wiem ani na chwile nie zwątpiłam w ciebie.-Powiedziałam ignorując jak mnie nazwał.

Po moich słowach pocałował mnie w usta. Nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy oglądać Netflix. I tak zleciał nam cały wieczór aż do 19 bo szykowaliśmy się na rozprawę.

Kiedy wychodziliśmy z auta poczułam dziwny stres, ale Adrien złapał mnie za rękę, i weszliśmy do budynku. Ledwo przeszliśmy przez drzwi, a dostrzegłam tam trzy osoby które ze sobą rozmawiały i sądzę, że źle może się to skończyć, a byli to....

Love bay

He love first, but she love more- Adrien Santan x Hailie Monet #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz