Rozdział 20

4.4K 96 49
                                    

Obudziłam się wcześnie rano wciśnięta pomiędzy Tonego i Dylana. Nie miałam pojęcia co się dzieje.

-Co do...-powiedziałam szeptem kiedy Dylan mi odpowiedział.

-Siedź cicho głowa mnie boli.-przycisną głowę do mojego brzucha a Tony parskną śmiechem.

-Debilu ona leży a nie siedzi.

Kiedy chłopcy się kłócili, a ja zaczęłam przetwarzać informacje z wczorajszego wieczora.

Pamiętam jak Dylan mnie przepraszał, potem do końca przyjęcia staliśmy koło stołu degustacyjnego razem ze Tonym, Mają, Dylanem, Martiną i oczywiście Adrienem. Podczas rozmowy o plusach oraz minusach Santana i jego obrażonego spojrzenia 24 na dobe, podszedł do nas Shane. I bum wspomnienia się urwały.

Spojrzałam na chłopaków a oni zasneli. Było mi to na rękę, ponieważ mogłam na spokojnie wyjść z łóżka i rozejrzeć się po pomieszczeniu. Kiedy przechodziłam obok lustra w pokoju dostałam zawału. Nie, nie przez moje odbicie w nim, ale dlatego, że takie lustro stał tylko w pokoju Dylana w starym domu do którego przyjechałam jako 14-latka. Pognałam do chłopaków  i obudziłam dość brutalnie.

Kiedy do Tonego doszło to samo co do mnie wstał przerażony i wyciągnął Dylana z łóżka.

-Idziemy na dół.-zarządził Dylan.

Schodziliśmy po schodach, kiedy ujrzaliśmy Vincenta i Willa siedzących na kanapie słuchających Shane, który wyglądał na zdeterminowanego. Staneliśmy na korytarzu koło schodów i postanowiliśmy podsłychiwać ich tak podsłuchować.

-Vinc zrozum, jeśli go kocha a on ją to nie zmienisz tego.

-Mam dość-powiedział Will i poruszył się na kanapie.-uważam że Shane ma racje. To życie Hailie i niech przeżyje je jak chcę nawet jeśli będzie chciała spędzić je u boku Adriena.

Ucieszyłam się z tych słów jednak ostateczna decyzja należała do Vincenta. Kiedy traciłam ponownie nadzieje zobaczyłam że wstał. Bracia z mną drgneli być może ze stresu. Szczęka poruszyła mu się jakby chciał zacząć mówić ale w tym samym momencie wzrok Willa spotkał się z moim. Shane zobaczył rozproszenie brata i podążył wzrokiem za nim a Vincent wraz z nim. Spojrzenia całej trójki skierowane były na mnie, Dylana i Tonego.









Też macie czasami uczucie że podczas snu spadacie i potem budzicie się przerażeni. Ja właśnie czułam się podobnie czując uważny wzrok Vinca na sobie.

-Hailie.- Will lekko zachrypniętym głosem po czym podszedł do mnie i przytulił.

Dylan i Tony stali za mną ledwo kontaktując a zarazem wgapiając sie w najstarszego brata z przejęciem.

-Witaj droga Hailie.-powiedział rzeczowo Vincent a zaraz potem dodał.-zapraszam do biblioteki musimy przeprowadzić poważną rozmowę.

Poszłam razem z Vincentem w strone biblioteki po drodze minęłam bliźniaków którzy patrzyli w stronę najstarszego brata jak zahipnotyzowani.

-Usiądź.

Posłusznie zajełam miejsce na kanapie.

-Vinc posłuchaj. Jeśli masz zamiar dawać mi swoje słynne gadki umoralniające i wogóle to na wstępie możemy zakończyć tę rozmowę.

-Nie rozumiem Hailie jak możesz być z takim człowiekiem jak Adrien Santan.

-Fakt Vinc ty nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz to człowiek którego pokochałam. Pomógł mi kiedy zostałam z niczym bez nikogo. Dał mi posade w Organizacji.

-Nadal nie rozumiem co ty w nim widzisz. Ten człowiek nie jest odpowiedni dla Ciebie.

-Niby dlaczego?

-Może przez różnicę wieku?

-Proszę Cię między Montym a Maya jest piętnaście lat różnicy.

-Nie porównuj waszego związku do ich związku.

-Mam dość.-wstałam a on powtórzył mój ruch.

-Dlaczego Haili stawiasz go wyżej niż własną rodzinę?

-Bo on mnie wspiera.

-My też Cię wspieram zawsze z kazdą decyzją.

-Nie, nigdy nie usłyszałam od was zdania w którym choć troche nie było toksycznosci.

Vincent znieruchomiał. Stał jak posąg w muzeum woskowym.

-Masz rację.

Otworzyłam usta ze zdziwienia.

-Jestesmy toksyczni bo jesteś nasza młodszą i w dodatku jedyną siostrą. Martwimy się o Ciebie i pokazujemy to w zly sposób.

Moje oczy zaszklily się a kiedy mój brat ujrzał to przytulił mnie tak mocno jak jeszcze nigdy. Kiedy trwalismy w uscisku przez drzwi wypadli z hukiem moi bracia i.... Adrien.

Kiedy wszyscy ujrzali mnie tulącą sie do Vinca nic nie powiedzieli jedyni gestem który wykonali (przytulili)przekonali mnie że w koncu moge liczyc na mój tak długo wymarzony happy end.

Wiem że kiedy bede potrzebowala wsparcia oni zawsze mi pomogą i będą mnie wspierać na swój pokrecony i dziwny sposob ale licza sie chceci. Bedze miala obok siebie mojego chlopaka i wiele innych osob ktore beda wstanie wskoczyc za mnie w ogień.

❤LOVE BAY❤

He love first, but she love more- Adrien Santan x Hailie Monet #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz