Rozdział 15

4.9K 103 52
                                    

Weszliśmy do środka, a moim oczom ukazały się trzy osoby Izak Iwanowicz skuty w kajdanki , szef Organizacji oraz była żona Izaka. To było straszne. Kiedy nasze spojrzenia z Izakiem spotkały się zatrzymałam się, a Adrien wraz ze mną. Spojrzałam na Santana z przerażeniem.

-Perełko będzie dobrze.-Powiedział łagodnie.-Spój na mnie, jestem tu jasne?

-T-tak jasne.-Zająknęłam się, kiedy ten usłyszał przerażenie w moim glosie przytulił mnie. Robił to rzadko ale zdecydowanie czułam że właśnie w jego ramionach jest moje miejsce.

Kiedy uspokoiłam się na tyle żeby cos powiedzieć spytałam:

-Co oni tu robią?

-Podczas trwania twojej rozprawy, trwa też jego. Aktualnie walczy o wolność.

Po tych słowach ujrzałam, po drugiej stronie korytarza moich braci. Shane szedł na końcu orszaku nie zwracał na nic uwagi, ponieważ robił cos na telefonie. Tony palił papierosa, idąc dostojnie za Dylanem, który poprawiał krawat, i starał się przy tym nie udusić. Will wyglądał na niewzruszonego, szedł po prostu jak by był matka idąca z dziećmi do lekarza, na skraju do wybuchnięcia. I oczywiście głowa rodziny Vincent. Szedł strasznie wyprostowany przez to wyglądał na poważnego. W jego chodzie jak zwykle nie było nic do zarzucenia. Po prostu był nienaganny. Była jedna rzecz która łączyła ich wszystkich, to znaczy cala piątka miała czarne okulary niczym z filmu wyjęte. Razem wyglądali jak mafia z niektórych filmów. Pierwszy zauważył mnie Will. Jego oczy momentalnie się poszerzyły i staną w miejscu przez co Dylan, Tony i Shane wpadli na jego plecy, o mało  nie wywracając się.

-Witaj Adrien.-Powiedział Vincent ze poważną miną na twarzy.

-Vincent.-Odpowiedział Santan skinieniem głowy. 

-Zostajesz na rozprawie?-Zapytał Will.

-Tak, mam zamiar wspierać moją dziewczynę.- Zmieszały mnie te słowa dlatego cofnęłam się do tyłu lekko ale Adrien położył rękę u dołu moich pleców, przyciągając mnie do swojego boku.

 W tej samej chwili Tony zacząć patrzeć na mnie z bólem w oczach. Jednak moja mina pozostała niewzruszona. Bracia po krótkiej rozmowie z grzeczności  ze Santanem odeszli, nie odzywając się do mnie jednym słowem. Zabolało mnie to, nie powiem ale chłopak obok mnie zobaczył to i od razu zacząć szeptać do mojego ucha:

-Wiesz że cię kocham perełko?

-Wiem.

-Wiesz że zawsze tu będę?

-Wiem.

-Ale, ty nie możesz się smucić.

-D-dlaczego?

-Bo mnie to boli, tak samo jak widzę że się smucisz przez tych debili.

-Panie Szatan tak nie wypada mówić.-Powiedziałam prześmiewczo.

-E tam, chodźmy już do sali.

Przywitaliśmy się z naszym prawnikiem i zaczęliśmy walkę. Prawnik moich braci był bardzo dobry jednak tak jak Santan jak powiedział tak zrobił, ściągną jednego z najlepszych prawników na świecie i tak zapewnił mi wygraną. Kiedy wychodziliśmy z budynku poczułam niesłychaną ulgę. Byłam wolna od moich pożal się boże, kontrolujących wszystko i wszystkich braci. Dostałam swój majątek i będę dostawać co miesiąc nowe pieniądze. 

-Udało się!-Krzyknęłam przytulając się do mojego chłopaka.

-Tak przecież mówiłem że się uda, wątpiłaś?

Po jego słowach drzwi od budynku otworzyły się z hukiem, a przez nie wyszli ludzie Organizacji. Adrien spojrzał na mnie i zacząć mówić spokojnie. 

-Hailie wiesz kto stoi za tym, że aresztowali Iwanowicza na dożywocie do więzienia?

-Na dożywocie! Szef Organizacji?

-Zaraz wszystko zobaczysz, wytłumaczymy ci.

-Wytłumaczymy? 

 Po moim pytaniu przez drzwi wyszedł Izak Iwanowicz, skuty w kajdanki i prowadzony przez Organizacje. Miał całą posiniaczoną twarz, a przed rozprawą jeszcze nie miał. Byłam ciekawa kto szedł za nim ponieważ dostrzegłam czarną czuprynę zza jego pleców wychyliłam się, aby zobaczyć, i musielibyście wiedzieć moją minę kiedy ujrzałam....Tonego?!

Love bay

He love first, but she love more- Adrien Santan x Hailie Monet #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz