Rozdział 17

4.5K 88 47
                                    

-Mam dość.-powiedziałam patrząc na Daktyla który rozlał moją  kawę.

-Co się stało?- zapytał Santan wchodząc do kuchni jedynie w spodniach od czarnego dresu. Jednak zaraz zrozumiał widząc moją minę i kota obok mnie, oraz pozostałości po mojej kawie.

-Myślisz, że zmieści się do okna życia?-zapytałam wkurzona wycierając blat z kawy.

Adrien spojrzał się na mnie z szokiem wymalowany na twarzy.

-Kot czy ja?

-Jesteś chory? Oczywiście że kot!

-Spokojnie Hailie nie musisz od razu głosu podnosić.

-Wiem, przepraszam. Po prostu nie daje rady.-głos mi się załamał kiedy usiadłam na krześle.

-Co się dzieje perełko?-zapytał zatroskanym głosem klękając przy moich nogach.

-Ta cała sytuacja z moimi braćmi i jeszcze Izak. To wszystko mnie przerasta.

-Wiem ale dasz sobie radę obaj damy.

-O-okej.

-No już zbieraj się bo niedługo Tony przyjdzie a ty w piżamie ruchy.

-Mówisz jak moja mama, a sam ubrany nie jesteś.-powiedziałam zażenowana słowami Santana i popatrzyłam na niego znacząco.

-Cicho tam.-machną na mnie ręką.

Po poranku spędzonym z Adrienem polegającym na przytulaniu i całowaniu oraz rozmyślaniu czy Daktyl zmieści się do okna życia usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Otworzę.- powiedział mój chłopak.

Kiedy Adrien wraz Tonym weszli do mieszkania szczęka mi opadła. Tony odwalony był w czarną koszulę i czarne podarte spodnie.

-No no gdzie się tak odwaliłeś braciszku.-powiedziałam przytulając się do niego.

-Mam randkę za godzinę.-powiedział wywyższająco.

-Ty randkę phhh.-prychną lekceważąco Santan a potem dodał.-Pewnie musiałeś jej zapłacić żeby się na niej zjawiła.

-Nie nie musiałem Mia taka nie jest.

-Mia?-zapytałam.

-Tak, tak ma na imię Mia Cortez.

-Czekaj a to nie jest córka tego mafiozy z Organizacji który niedawno zalegalizował swoje biznesy?-zapytał Adrien łącząc fakty.

-Tak to ona.-powiedział dumnie Tony.

-Szczerze Tony myślałam, że albo skończysz sam albo jako gej nigdy nie chodziłeś na randki. Co ci się stało?

-Zakochałem się.-powiedział przyciszonym głosem a Santan wybuchł śmiechem. Walnęłam go ręką w głowę aby się uspokoił jednak na nic to zdało. Ledwo się hamował widząc minę Tonego.

-Zakochałeś się ty dobre żarty pamiętam jak mówiłeś że nigdy się nie zakochasz że nigdy nie będziesz w związku.-powiedział Adrien hamując się.

-Dzięki za wsparcie jak miło o tym porozmawiać, no po prostu...

-Już Tony.-przerwałam mu.-Dobrze że sobie kogoś znalazłeś, może będziesz mniejszym sknerą.

Tony puścił tą uwagę mimo uszu i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim co się działo pod moją nieobecność. Do czasu aż temat nie zszedł na rocznicę ślubu Montiego i Mayi.

-My raczej nie przyjdziemy.-odrzekłam widząc że Adrien woli nie odpowiadać na to osobiście.

-Dlaczego?

-Po pierwsze Adrien to były May a po drugie wątpię aby reszta ucieszyła się na nasz widok.

-Hej ja się ucieszę. Może zaproszę Mie to ją poznacie. Obiecuje nie odstąpię was na krok, ale przyjdźcie.

-Zobaczymy.-odrzekł poważny już Santan.

Tony musiał zbierać się na swoją randewu dlatego poszedł, a my skorzystaliśmy z okazji że jest już ciepło poszliśmy na balkon i oglądaliśmy filmy do późnej godziny. Nawet nie wiem kiedy ogarną mnie sen.

Love bay

He love first, but she love more- Adrien Santan x Hailie Monet #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz