Obudziłam się cała oblała, to wczorajsze zdarzenie strasznie mnie zmęczyło, nie mam już sił na nic.
-Moja głowa! - jęknęłam boleśnie rękę kładąc na czole. Podniosłam się z łóżka, na pół śpiąc udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. O Boże, wyglądam jak duch! Cała blada z podkrążonymi oczami. Wzdrygając się omyłam twarz zimną wodą. Wróciłam z powrotem do pokoju, stanęłam przed wielką szafą na której drzwiach było lustro obwieszone apaszkami i poklejone kolorowymi naklejkami w jednorożce i motylki. Owszem, lubię czasami poczuć się jak małe dziecko i pobawić się naklejkami. Zaczęłam rozpinać bluzkę, gdy instynktownie spojrzałam ponownie w lustro. Krzyknęłam. Na fotelu w rogu pokoju siedział Dean z chytrym uśmieszkiem, który zrzedł od razu, gdy zorientował się, że go przyłapałam.
- Ty ohydny zboczeńcu, perfidna kanalio, szujo bez zasad, co ty tu robisz?! - krzyknęłam ciesząc się, że nie zdążyłam się przed nim rozebrać.
- Chciałem porozmawiać wczoraj wieczorem, ale ty byłaś zajęta gadaniem przez sen i ślinieniem się z misiem... - zaśmiał się do rozpuku, a ja zarumieniona wybełkotałam, że to nie jest śmieszne i że na pewno kłamie (przynajmniej mam nadzieję, że kłamie inaczej... wolę nawet nie myśleć o tym).
- Dobra, skończ już, to naprawdę nie jest śmieszne - rozzłościłam się.
- Nie mów mi jak mam żyć, okej? Nie jesteś moją prawdziwą mamą!
- Ale ci się na żarty zebrało. No dobrze, dam ci chwilę, poczekam, aż zrobisz się śmieszny i pogadamy.
- Auu, znów ranisz moje serduszko. Ono krwawi, widzisz co zrobiłaś?
- Wybacz, nie widzę, mrugnęłam - zrobiłam krótką przerwę, spoważniałam i powiedziałam - Teraz na poważnie, Dean, co ci wczoraj odwaliło, dlaczego zniknąłeś bez słowa?
- Nic - odparł beznamiętnie a jego twarz przybrała wyraz wyprany z uczuć.
- Jak to nic? - prawie krzyknęłam.
- Po prostu nic. Tęskniłaś, a może przejęłaś się tym, że tak cię to interesuje? - odparł sarkastycznie, niemal wrogo. Owszem, przejęłam się tym, ale teraz nie mam czasu na jego humorki i zastanawianie się o co chodzi, potrzebuję porady a nie kolejnej kłótni i problemu.
- Dean, potrzebowałam cię, a ty byłeś Bóg jeden wie gdzie. Dziękuję za takiego przyjaciela i Anioła Stróża. Można gdzieś złożyć reklamację lub zażalenie? Z chęcią bym to zrobiła - zezłościłam się.
- W czym mnie potrzebowałaś - jego twarz nagle przybrała wyraz troski, udawał czy naprawdę się zmartwił? Nie potrafię tego ocenić.
- Hah, teraz to cię interesuje?
- Delilah, to zawsze mnie interesowało.
- Właśnie zauważyłam.
- Nie gniewaj się, proszę, to nie tak jak myślisz. Ja... - nigdy nie dowiem się o co chodziło, ponieważ do mojego pokoju weszła Fanny. Jej mina była co najmniej zdziwiona. Zresztą na pewno nie spodziewała się zobaczyć w moim pokoju Deana i mnie stojącej na środku pokoju w piżamie i ubraniami do przebrania w rękach, do tego nasze miny nie wyglądały przyjemnie.
- Co tu się dzieje? - zapytała przechodząc przez próg - Co tu robi Dean, nie zauważyłam żeby wchodził przez drzwi. Nie mogłam odpowiedzieć, ponieważ stałam z otwartymi ustami po prostu się na nią gapiąc, na szczęście Dean zrobił to za mnie:
- Oh, dzień dobry. Jak to mnie Pani nie widziała? Przecież przechodziłem obok Pani, tylko zapomniałem się porządnie przywitać, bo zamiast tego od razu spytałem gdzie jest Delilah. Przepraszam za to - mówił tak przekonującym tonem, że niemal sama mu uwierzyłam, niewiele do tego brakowało...
- To niemożliwe, pamiętałabym - Fan uparcie przystawała przy swoim, jednak jej mina była wyraźnie skupiona, jakby próbowała sobie coś przypomnieć.
- Przechodziłem koło Pani - Dean powoli, z naciskiem wypowiadał każde słowo, a oczy mojej opiekunki stały się na chwilę mętne i ogłupiałe, a jej twarz zbledła i przybrała przerażająco poddańczy wygląd. Gdy już miałam zamiar rzucić się na Deana i krzyczeć co z nią zrobił jej twarz nagle powróciła do normy. Uśmiechnęła się i zawstydzonym głosikiem powiedziała:
- Ups! Rzeczywiście, jaka ze mnie głupia gąska, zapomniałam o tym całkowicie - zaśmiała się. - Oh, dzieciaki, przypominam wam, że jeśli się nie pospieszycie spóźnicie się do szkoły.
- Niech się Pani nie martwi, zaraz będziemy wychodzić z domu - uśmiechnął się do Fan a ona odwzajemniła uśmiech i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Odczekałam chwilę i szepnęłam zdenerwowana, by Fannie mnie nie usłyszała:
- Co to do diaska było?! Ona... jej twarz... Boże Święty, coś ty jej zrobił?
- Ja? Tylko pomogłem jej przypomnieć, że mnie widziała - uśmiechnął się zadziornie.
- Przecież ona nie mogła cię widzieć, bo nie wszedłeś przez drzwi.
- Ah, rzeczywiście, zapomniałem...
- Ugh Dean przestań się ze mną droczyć! - syknęłam, znudziło mi się jego zachowanie.
- Dobrze, już dobrze, uspokój się. Użyłem takiej a'la hipnozy, wpłynąłem na jej umysł i kazałem myśleć, iż widziała mnie rano. A ta gadka z "dzień dobry" sprawiło, że łatwiej mi uwierzyła, ludzie nie podejrzewają kłamstwa, gdy w opowieści wygłupisz się lub zrobisz coś źle. Niedługo postaram się nauczyć cię używania tej techniki, ale wszystko w swoim czasie, kochana.
Także ten tego wejście smoka! Wybaczcie moją nieobecność, ale po prostu nie mogłam się zmusić do pisania :x Nie bijcie ;-; postaram się nadrobić zaległości bardzo szybko + napisać kilka rozdziałów na zapas xD No to liczę na komentarze i dobrze widziane byłby wasze opinie na temat tej książki i rzeczy które mogłyby się w niej wydarzyć, to co oczekujecie i myślicie, zarzućcie mnie morzem pomysłów, błagam :D xD
VOCÊ ESTÁ LENDO
Bezbarwna
Fantasia"Na ziemię zostały zesłane anioły, każdy z nich miał specjalne zadanie. Zostały one zesłane by siać pokój i harmonie wokół ludzi. Wszystko było pięknie, po prostu wypisz - wymaluj dopóki nie urodziła się mała anielica, do której nie pasował żaden ko...