2. Ślub

724 33 1
                                    

- Malfoy - powiedziała Hermiona.

Draco nic nie powiedział, tylko dalej szedł przez środek zaoranego pola, ocierając twarz szmatką, którą wyczarował po tym, jak trzykrotnie użył zaklęcia czyszczącego.

- Malfoy - powtórzyła.

Nawet nie drgnął mięśniem by spojrzeć w jej kierunku.

- Malfoy - kontynuowała głośno, szturchając błoto bosymi palcami lewej stopy. - Poczekaj, spadł mi but.

- Do diabła z twoim butem i do diabła z tobą - powiedział Draco, nie odwracając się.

- Zachowujesz się dość wrażliwie jak na kogoś, kogo omawianie wystroju domu właśnie przeprowadziło nas przez cykl wirowania czasoprzestrzennego.

Wskazała różdżką miejsce, w którym jej but został wchłonięty przez błoto.

- Accio but.

Coś poruszyło się w błocie cztery stopy dalej, a potem z przeciągłym, wzdętym odgłosem ssania, pokryty ziemią przedmiot w kształcie czegoś w rodzaju podłużnego płaskiego chleba osiągnął prędkość, wyleciał z ziemi i uderzył Hermionę w pierś.

Przycupnęła na jednej nodze, zachwiała się, przechyliła, a następnie straciła równowagę i ciężko upadła na tyłek.

- Cholera! - krzyknęła, gdy spadła.

Draco w końcu na nią spojrzał.

- Nie jest to zbyt miłe, prawda?

- Jeśli oczekujesz przeprosin, będziesz bardzo rozczarowany. - Hermiona dźwignęła się na nogi, trzymając w dłoni lewy but wypełniony błotem i pokuśtykała za Draco wzdłuż bruzdy, zostawiając po drodze wgniecenia.

- Przeprosiny, od Hermiony Granger? - zdziwił się. - Ta perspektywa aż prosi się o użycie wyobraźni.

Draco szedł dalej i wkrótce dotarł do miejsca, gdzie zaorane pole ograniczał głogowy żywopłot, przełamany drewnianym przełazem pod rozległą połacią wiekowego dębu. Wspiął się na górny stopień przełazu i wyjrzał na żywopłot.

Hermiona w końcu go dogoniła. Podczas gdy on badał okolicę, ona rzuciła Chłoszczyść na swoje ubranie i buty, po czym włożyła lewy but z powrotem na stopę. Wszystko było nieodwracalnie poplamione i pachniało niezaprzeczalnie odrażająco. Pogrzebała w kieszeni i wyjęła skórzaną torbę, w której znajdował się awaryjny zmieniacz czasu i eliksir stabilizujący wiek.

Wysypała zawartość na dłoń.

Hermiona poczuła, jak przez jej skórę przechodzi mieniąca się fala uderzeniowa.

- Draco?

Odwrócił się i spojrzał na nią, a ona wyciągnęła dłoń.

Fiolka z eliksirem leżała nienaruszona obok dwóch krótkich mosiężnych łuków i reszty Zmieniacza Czasu, do którego powinny być przymocowane.

- Zmieniacz czasu jest zepsuty.

- Żartujesz.

- Oczywiście, że żartuję - powiedziała Hermiona. - Nie mogę wymyślić nic zabawniejszego w tej sytuacji niż uczynienie naszego jedynego środka podróży w czasie bezużytecznym.

- Może nie będziemy go potrzebować. - Uniósł się na palcach i spojrzał na odległe wzgórza. - Oczywiście nadal jesteśmy w Anglii. Posunąłbym się nawet do założenia, że ​​jesteśmy w Wiltshire. Albo Somerset.

- W porządku. Ale w jakim czasie jesteśmy?

Draco westchnął ciężko, przeszedł przez przełaz i zeskoczył na drugą stronę.

Miłość i inne historyczne wypadkiWhere stories live. Discover now