6.

1 0 0
                                    

Zapewne nietrudno się domyślić, że po kolejnym już ataku Gwiezdnych Niszczycieli flota Ruchu Oporu po raz kolejny z rzędu została mocno pokiereszowana. Wiele statków zostało zniszczonych a Generał Leia Organa uciekła w nieznane razem z Niszczycielem. Moc z jej działek została prawdopodobnie wyssana, najpewniej, gdyby chciała to i tak nie mogłaby się obronić przed nagłym atakiem. Decyzja o ucieczce nie była pokazem jej tchórzostwa a bardziej pokazaniem, że czasem najlepszym atakiem jest obrona. Nikt z Ruchu Oporu nie podzielał zdania, dla nich Leia była nieodłączną częścią wartości. w które wierzyli i nie ważnym było czy ktoś był najwyższym Generałem czy też zamiatał podłogę na statku każda głowa była oplątana przez najczarniejsze przyszłe scenariusze. Takie myśli przytłaczały aż do szaleństwa a szczególnie to jedna osobę. Rey. Dziewczyna już wcześniej wydawała się być samotna. Może i wiedziała po której stać stronie, może wiedziała, że postępowała słusznie, lecz niewielu się nią interesowało. Każdy miał swoje życie i nikt nikogo nie obchodził i nie miała komu się zwierzyć. A może to ona za bardzo pragnęła atencji? W każdym razie teraz gdy jej jedyny autorytet, jedyna ostoja, na której mogła się oprzeć, autorytet, który mogła podziwiać przepadł a wraz z nią nadzieja. Bo ona nie była nadzieją, nie mogła być. Ani nie dałaby rady ani nie nadawałaby się. Już na samą myśl o tym, że miałaby nią być, że miałaby podtrzymać dziedzictwo kolejnej wielkiej postaci robiło jej się niedobrze. - ,,To Luke był ostatnim Jedi nie ja. To Leia była symbolem wiary nie ja. Przecież jestem tylko zwykłym pracownikiem. Jakby nie miecz świetlny to nikt by nawet nie wiedział, że istnieje. To moje przekleństwo, ale też okazja by przestać być nikim. Bo kiedy dorastałam byłam nikim. To Luke był ostatnim Jedi to Leia była ostatnią nadzieją. A ja nie mogę być podporą dla innych, bo sama nie jestem dla siebie żadną''- to właśnie te głosy, te najgorsze myśli zaśmiecały jej głowę za każdym razem, gdy próbowała wziąć się w garść, ale kończyło się jak zwykle jeszcze większymi nerwami, obgryzaniem paznokci aż do wygryzienia naskórka i krwi. Często spoglądała nerwowo przez szybę swojego X-WING'a wierząc desperacko, że Leia się zjawi, ale tak się nie działo. Kiedy po całej akcji Rey skoczyła w nadświetlną od razu połączyła się z Poe. Rey była w ciężkim szoku w dodatku właśnie zorientowała się, że to wszystko spoczywa teraz w ich i tylko w ich rękach.

Minęło kilka długich chwil i nieporozumień ze względu na stan psychiczny bohaterki a ponadto fakt, że od wszystkich tych emocji nie wiedziała co powiedzieć ani od czego zacząć i w dodatku sepleniła. Koniec końców Poe dał radę połapać się w tym co się stało. Była to niewątpliwie najgorsza wiadomość jaką tamtego dnia mógł usłyszeć a co gorsza musiał tą, że informacje przekazać dalej. Słuchanie kolejnych jęków, stęknięć, ochów i odgłosów strachu raniły Generała dużo bardziej niż niejeden pocisk z blastera wymierzony w jego pierś. Dameron czuł się źle z tym, że trochę czasu uciekło podczas ich rozmowy i atmosfera się trochę rozluźniła. Zaczęło być dużo spokojniej, nieprzyjemna kulka w gardle została przełknięta a bohaterowie zaczęli poruszać lżejsze tematy. Od smutku przeszli do spokoju, od rozmowie o poczuciu straty przeszli do rozmowie o pogodzie.

- Ogólnie to lot był stosunkowo bezpieczny. Było w miarę cicho spokojnie a dla niektórych nawet nudno. W żadne pole nie wpadliśmy ani grawitacyjne ani asteroid ani inne. Też nikt nas nie namierzył, w szczególności nie Porządek i w sumie całe szczęście. Eh, mam już dość na dziś. - wykrztusił Poe a w zasadzie to od kilku dobrych godzin Generał Dameron – Ja wiem, dzień się nawet nie zaczął porządnie, ale ja, ja szczerze mam dość. - Używając tych właśnie słów Poe konwersował z Rey oraz BB-8 naprawdę zniszczony od środka. Za dużo przeżył, najpierw odkrycie bazy teraz zniknięcie Lei. Dużo, za dużo. Tym czasem droid i Jedi przebywając w nadświetlnej, szykowali się na spotkanie z Jan Tekką. Choć, tak naprawdę większą inicjatywę do rozmowy wykazywał BB-8 bowiem Rey przedstawiła tylko swoją sytuację a później chcąc zająć czymś głowę zaczęła studiować dokładną drogę jak dotrzeć do Jan a później zaczęła przypatrywać się przedmiotowi zabranemu z Mustafar. Zrobiła by wiele by uciec od swojej odpowiedzialności jakkolwiek by to nie zabrzmiało. BB może i był maszyną, ale był też dobrym kompanem i miał swoje uczucia. Miał ich na tyle by wiedzieć, dlaczego to robi i być wobec niej wyrozumiałym. Aczkolwiek niezbyt podobało mu się, że trzeba było samemu zabawiać swojego nowego przełożonego (najbliższego pilota, ale nadal przełożonego). Podczas rozmowy nowy Generał Ruchu wyznał, że szczerze chce wykonać zananie Lei jak najlepiej - ale nie mam nic. Serio nie mam nic co by mogło mi dawać coś na start. Czuje, że jakoś nie poradzę sobie z tym ''byciem Generałem''. Znaczy coś tam w grupie popracuję z tym, że nie tylko na tym to polega.

Star Wars - Colin Trevorow   Udostępniam skasowany scenariusz epizodu 9.Where stories live. Discover now