Chłopak usłyszał pukanie. Nie chciał nikogo widzieć, więc nie odpowiedział, ale pukanie nie ustawało. Wreszcie, jakby zaniepokojony brakiem reakcji, ktoś otworzył drzwi.
Nastolatek odwrócił się i spojrzał na osobę w nich stojącą, po czym spuścił wzrok.
- Idź sobie Sero, nie chcę nikogo widzieć.
Chłopak jednak nie posłuchał i wszedł do pokoju. Za nim kolejno Kirishima, Mina i Kaminari. Cała czwórka spoglądała zatroskana na blondyna.
- Bakubro, ty... płaczesz?
Dopiero wtedy Katsuki zdał sobie sprawę, że ma łzy w oczach. Czując, że kaleczy swoją dumę, schował twarz i wytarł je szybko.
- Co? Nie! Czemu miałbym płakać?! A z resztą, wynocha z mojego pokoju!
Jednak oni nie posłuchali. Cała czwórka usiadła przy swoim przyjacielu, by go pocieszyć.
- Głusi? Von! - podniósł głos, na darmo starając się ukryć, że się łamał.
- Bakugo, wiemy, że jest to dla ciebie trudny okres - zaczęła powoli Mina. - Nikt z nas nie spodziewał się, że Midoriya zostanie ze złoczyńcami. Że... Nie zdołamy uratować jego mamy - przerwała na chwilę, a przed jej oczami znów stanął obraz przyjaciela płaczącego nad ciałem Inko. - Wiedz, że my wszyscy też to przeżywamy. I zdajemy sobie sprawę, że to ty jesteś teraz najbardziej... zdesperowany. Ale musimy się wszyscy pozbierać. Aizawa-Sensei ma rację, może nie jest jeszcze za późno na uratowanie Midoriyi. A jeśli istnieje choć minimalna szansa, że może do nas wrócić, musimy spróbować!
- Po co? I tak pewnie znowu nawalimy - mruknął blondyn, starając się unikać kontaktu wzrokowego z przyjaciółmi.
- Bakubro, wszystko będzie dobrze. Spróbuj myśleć pozytywnie.
- Jak?! - Katsuki zerwał się z podłogi. - Jak do cholery mam myśleć pozytywnie?! Ten chrzaniony nerd jest ze złoczyńcami, a ciocia nie żyje i to wszystko przeze mnie! Powiedział, że nas nienawidzi! Deku! Nie bedę kłamał, to bolało! Cholernie bolało...
Chłopak padł na kolana i nie wytrzymał. Zaczął płakać, zupełnie zapominając o swojej dumie, a jego przyjaciele nie spodziewając się takiej reakcji z jego strony, siedzieli jakiś czas w bezruchu i nie wiedzieli co zrobić. Bo chwili jednak Kirishima przysunął się bliżej blondyna i ostrożnie, bojąc się odepchnięcia, przytulił go.
Jakież to było zdziwienie wszystkich, włącznie z Bakugo, gdy zamiast odtrącić czerwonowłosego, wtulił się w jego klatkę piersiową.
- To nie przez ciebie Bakubro. Słyszysz? To nie twoja wina... - szeptał Eijiro łagodnym głosem, by go uspokoić.
Po jakimś czasie łkanie ustało, a chłopak zasnął. Gdy tak się stało, Kirishima położył go na łóżko i razem z przyjaciółmi wyszedł cicho z pomieszczenia.
W pokoju wspólnym czekała na nich reszta klasy, chcąc dowiedzieć się, co z Bakugo. Natychmiast otoczyli czwórkę przybyłych i zaczęli zadawać pytania.
- Nie jest z nim dobrze - Kirishima pokręcił ze smutkiem głową. - Obwinia się, że Midoriyę znowu zabrali złoczyńcy, a jego matka... no wiecie.
Wszyscy spochmurnieli. Rozumieli sytuację i bardzo chcieli pomóc zarówno Bakugo, jak i Midoriyi. Lecz niestety nie mieli pojęcia jak.
- Biedni... - szepnęła Uraraka. - Chciałabym móc ich przytulić.
- Problem w tym, że Bakugo prędzej by cię wysadził niż przytulił, a Midoriya jest teraz ze złoczyńcami. Kum - skomentowała Tsu, a po chwili wahania spytała. - Myślicie, że on naprawdę chce, byśmy go teraz ratowali?
- Co masz na myśli? - nie rozumiała Mina.
- Nie sądzę, żeby Midoriya chciałby, aby zabrały go osoby, które kilka dni temu dopuściły do śmierci jego mamy. Poza tym... widzieliście, że się przytulał do Togi. Chyba ma dobre stosunki z Ligą. Naprawdę chcemy mu to teraz odbierać?
- Pozory mogą czasem mylić - stwierdził Iida. - Pamiętajmy, że Midoriya był wtedy zrozpaczony, mógł nie patrzeć, kogo przytula. I myślę, że nie tylko ja osądzał bym go jako ostatnią osobę, która by mogła się zbratać ze złoczyńcami.
- Też racja - Yaoyorozu skinęła głową. - Ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie widzieliśmy go ponad pół roku. Wiele mogło się w tym czasie zmienić.
Zapadła cisza. Wszyscy czuli się przytłoczeni sytuacją. Nie mieli pojęcia w jakim stanie był Midoriya i mogli się tylko domyślać.
Mieli też w głowie słowa Aizawy sprzed kilku dni, gdy dowiedział się o całej sytuacji.
"Obowiązkiem bohatera jest ryzykowania swojego życia dla życia kogoś innego. To, co zrobiliście, było tego kompletnym przeciwieństwem, ale nie myślcie na razie o tym, bo zamartwianie się nic nie da, a jedynie zniechęci do działania. Musimy odbić Midoriyę z rąk złoczyńców, zanim coś mu się stanie. Nie wiemy nic o tym, co się z nim działo przez te pół roku. Nadal również nie mamy pojęcia, gdzie Liga Złoczyńców go przetrzymuje. Jednak wciąż jest nadzieja, że uda się nam go ocalić. A skoro tak, musimy się przyłożyć i dać z siebie wszystko."
Kaminari potrząsnął głową.
- Midobro nie mógłby być ze złoczyńcami z własnej woli. Nie on. Gdziekolwiek jest, znajdziemy go. Musimy. A wtedy trzeba będzie go przeprosić.
Kilka osób chciało coś powiedzieć, ale nie odezwali się, gdyż ktoś im przerwał.
- Nie wierzę, że to mówię, ale zgadzam się z Pikachu. Mam gdzieś, czy ten cholerny Deku tego chce, czy nie, odbijemy go - Katsuki przerwał na chwilę, patrząc wyzywającym wzrokiem na wszystkich w pomieszczeniu. - A wtedy, nieważne co się stanie później, już nigdy go nie zawiedziemy.
JE LEEST
Zrozum || Villain Deku || ShigaDeku Brothers
Fanfictie"Wczoraj popołudniu zaginął uczeń szkoły bohaterskiej UA, szesnastoletni Izuku Midoriya." To zdanie krążyło w wiadomościach przez ostatnie kilka godzin. Media nie przestawały o tym gadać, ciągle zastanawiając się, co się stało z tym młodym, utalento...