Rozdział 21

373 18 0
                                    


Na następny dzień budzę się w miarę wyspana i co najważniejsze nie mam kaca, jak po ostatniej imprezie w Polsce. W końcu wypiłam wczoraj tylko dwa słabe amerykańskie drinki. A nie tak, jak ostatnio alko lał się strumieniami i to jeszcze mieszanie procentów. W sumie to dobrze, że nic nie odczuwam po wczorajszym wypiciu, bo w tym Klubie nie mogę pozwolić sobie na takie szaleństwo, jak upicie się prawie do odcięcia. Na pewno nie, kiedy w pobliżu jest ON.

Wychodzę z łóżka i idę prosto do łazienki, bo chyba wczoraj zapomniałam się wysikać przed snem, a teraz odczuwam tego skutki w postaci strasznego parcia na pęcherz. Po drodze zgarniam ciuchy, jest piękna słoneczna pogoda, jak to w Miami zwłaszcza końcem maja. Spoglądam na zegar, który wisi naprzeciwko łóżka i jest dopiero parę minut po ósmej czasu lokalnego. Zapowiada się super dzień. Przy śniadaniu zapytam taty, gdzie tutaj najlepiej biegać, a i gdzie jest siłownia. Wiem, że w zeszłym roku robili gruntowny remont, jak i całkowite przemeblowanie. Oczywiście sprawczynią całego zamieszania nie był nikt inny niż moja mama. Nie dość, że z wykształcenia jest księgową to jeszcze z zamiłowania zajmuje się aranżacją wnętrz. A, że tata kocha ją na zabój i spełnia jej wszystkie nawet najmniejsze i najbardziej szalone marzenia, zgodził się w jednej sekundzie na wszystko, co mówiła mama. Wszyscy pewnie uznaliby go za pantofla, ale na pewno nikt z Klubu. Mimo wszystko ojciec potrafi postawić na swoim, a nawet sprzeciwić się swojej żonie, jeśli uzna to za niepotrzebne i za bardzo ryzykowne.

Szybko ogarniam się w łazience, biorę szybki prysznic i myję włosy. Wychodzę spod prysznica wycieram się, balsamuję całe ciało i zawijam na głowie turban. Wchodzę do pokoju i siadam przy toaletce przy oknie. Sprawdzam wiadomości na Messenger i odpisuje po krótce na każdą wiadomość.

Klaudia obiecała, że nie będzie dzwonić do mnie, by nie psuć mi wakacji, ale żebym chociaż odpisywał na wiadomości. Właściwie to trochę ciężko byłoby nam rozmawiać przez komunikator, z racji różnicy czasowej.

Maluję kreski na dolnych powiekach i suszę włosy, które na koniec związuję w niedbały kucyk na czubku głowy. Ubieram się w krótkie jeansowe spodenki i koszulkę bokserkę, wszystko w odcieniu niebieskiego, bo wprost uwielbiam ten kolor.

Wychodzę z pokoju i schodzę po schodach kierując się do jadalni. Już na szczycie schodów słyszę rozmowy chłopaków i ich śmiech rozchodzący się chyba po całym Klubie. Wchodzę do jadalni, w której jest bardzo długi stół, a przy nim koło dwadzieścia krzeseł. Nie wszystkie krzesła są zajęte, bo niektórzy mężczyźni mieszkają ze swoimi rodzinami w swoich domach na terenie Klubu, ale o tym kiedyś wspomnę.

Oczywiście tata siedzi u szczytu stołu. Po jego lewej stronie zasiada mama, a po prawej jest miejsce dla mnie. Nawet, kiedy mnie nie ma w Klubie, to miejsce jest puste, nikt nawet się nie odważy usiąść na moim miejscu. Na moje nieszczęście po mojej prawej stronie siedzi nie kto inni niż Dex. Naprzeciwko niego, czyli po lewej stronie mojej mamy siedzi David i tylko pije kawę. Reszta pałaszuje wszystko, co jest na stole.

- Witam wszystkich.

Mężczyźni podnoszą głowy znad talerzy uśmiechają się, a że moja mama świetnie ich wychowała wszyscy witają się ze mną bardzo ciepło. Podchodzę do mamy i daję jej buziaka w policzek, tak samo robię, kiedy jestem koło taty.

- Cześć.

- Witaj.

- Siema.

I tak dalej. Jest ich około piętnastka więc przywitania się powtarzają.

Siadam na swoje miejsce, biorę mleko i zalewam nim płatki. Zaczynam jeść i gdy jestem już na finiszu pada pytanie.

- To Twoje śniadanie? – pyta David.

- Tak, a twoje, gdzie? – patrzę na jego talerz, ale nawet go nie widzę na stole.

- Jadłem w domu, nigdy nie trenuje na pusty brzuch, ale też się nie obżeram – mówi uśmiechając się do mnie. Ja odpowiadam tym samym.

Właśnie przypomniało mi, że miałam pytać się taty o bieganie i siłownie.

- Tato, mam pytanie.

- Pytaj Księżniczko.

- Chciałabym od jutra wrócić do biegania. Tylko nie wiem, gdzie najlepiej biegać. Macie może jakieś miejsce do tego przeznaczone.

- Koło lasku przy północnej stronie ogrodzenia mamy wyznaczone ścieżki, ale jeśli nie chcesz tam biegać to możesz wokół całego ogrodzenia. Co jakiś czas chyba, co milę jest ławeczka, gdybyś się zmęczyła i musiała odpocząć.

WOW jestem zaskoczona. Nie wiedziałam, że aż tak bardzo rozwinęli się w tej dziedzinie.

- Chętnie jutro sprawdzę wasze miejsca.

- Biegasz? – zapytuje David.

- Tak, w liceum byłam na profilu sportowo – wojskowym – odpowiadam dumna z siebie.

- Jaki dystans? – dopytuje mężczyzna.

W głowie szybko przeliczam kilometry na mile.

- Około sześciu mili, czasem więcej, ale przez ostatni miesiąc biegałam tylko parę razy. Nie miałam zbytnio dużo czasu na swoje przyjemności podczas ostatnich przygotowań do matury.

- Super. Zawsze możesz biegać z nami. Codziennie robimy około 10 mili, ale jeśli to dla ciebie za dużo, jak na pierwszy dzień poczekasz na nas na ławce i zgarniemy cię, jak będziemy wracać.

- Jasne jestem bardzo chętna.

- Zbiórka jutro o szóstej przed wejściem do Klubu. Weź ze sobą przynajmniej litrową butelkę. Przed biegiem mamy rozgrzewkę kilku minutową, z resztą znasz zasady bezpiecznego biegania, to co ja ci będę tłumaczył.

- Będę czekać.

Jaram się, jak pochodnia. Jestem bardziej niż zadowolona z takiego obrotu sprawy. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Rodzice się uśmiechają, ale tata dziwnie patrzy na Dex'a. Już za chwilę miałam się przekonać, dlaczego.

- Widzisz Dex, masz nową podopieczną i to dzięki mnie – szczerzy się David.

Kurwa wiedziałam, że było zbyt piękne, żeby było prawdziwe.

- Yyyy.... To ja podziękuję nie będę was spowalniać. Macie swoje tempo, ja muszę na początek trochę wolniej.

- Nie będziesz nam przeszkadzała – mówi spokojnie Dex, odwracając głowę w moją stronę.

Również odwracam głowę w jego stronę i patrzę na niego. Trzyma kubek z kawą w dłoniach i opiera się nonszalancko o oparcie swojego krzesła. Nim zdążę nawet mrugnąć, opiera swoją lewą rękę o oparcie mojego krzesła. Robi mi się gorąco, kiedy nieznacznie się pochyla w moją stronę. Owiewa mnie jego zapach. Mąci mi w głowie, a ja tego nie chcę. Naprawdę. Chcę spokoju.

- Wręcz nawet nalegam żebyś pobiegała jutro z nami.

Black Dragon. Błędy Dex'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz