Rozdział 57

349 19 2
                                    


Po naszej wspólnej nocy, już każdą kolejną spędzaliśmy razem. Przegadaliśmy wiele godzin i dałam Dex'owi szansę. Mam nadzieję, że już ostatnią. Najważniejsze, że teraz jestem szczęśliwa, a później będzie co ma być. Oczywiście Dex wziął na klatę pogadanie z moimi rodzicami. Sam chciał im to przekazać, że już jesteśmy razem, więc ja się nie będę mu w to wtrącała. Oczywiście mama przyjęła to z uśmiechem i łzami w oczach, ale tata... Tata to inny kaliber. Darł się na Dex, że jest niestabilny emocjonalnie, że zachowuje się jak gówniarz i takie tam inne epitety. Na samym końcu swojego monologu obrażania Dex'a powiedział, że jeśli jego córka jest szczęśliwa, to on też.

Doszliśmy do porozumienia, że jeśli rzeczywiście będzie syn to on nadaje mu imię, jeśli jakimś trafem urodzę dziewczynkę to ja dostąpię tego zaszczytu.

Jeśli chodzi o nasze miejsce zamieszkania, to tak jak mu powiedziałam w dniu naszego pogodzenia, wracamy do Stanów. Jestem w stanie zaryzykować i zrezygnować ze swojego życia w Polsce na poczet swojego szczęścia u boku mężczyzny mojego życia. Mam tylko na dzieję, że nie będę żałowała tego kroku.

Zaraz po naszym pogodzeniu Dex zrobił coś o czym całe swoje ostatnie cztery lata marzyłam. Właśnie chciałam się iść wykąpać, kiedy poczułam duże ciepłe dłonie obejmujące mój brzuch od tyłu.

- Wykap się, ale nie ubieraj pidżamy tylko to – podaje mi kolorowe pudełko.

- Co to jest?

- Niespodzianka – odwraca mnie delikatnie w swoją stronę i namiętnie całuje – wychodzimy na kolację.

- Okej – mówię powoli.

Kiedy się ogarnęłam pod prysznicem, chwyciłam ręcznik i wytarłam całe ciało, cały czas patrząc na kolorowe pudełko.

- Ciekawe co to jest – mówię sama do siebie.

Rozwiesiłam ręcznik na wiszącym kaloryferze i podeszłam nago do pudełka. Otworzyłam wieczko, a moim oczom ukazał się piękny bladoróżowy materiał. Chwyciłam materiał i go rozłożyłam, a do moich oczu napłynęły łzy. Wpatruję się w piękną długą suknię z krótkim rękawem i dekoltem w serek. Spoglądam jeszcze raz na pudełko i na dnie widzę karteczkę z ręcznym pismem Dex'a i coś w kolorze sukienki. Schylam się po to wszystko, a moje oczy jeszcze bardziej się rozszerzają. W jednej ręce trzymam sukienkę, a w drugiej kartkę, biustonosz i koronkowe majtki (ciążowe oczywiście, ale i tak są piękne). Na karteczce jest napisane „ZAŁÓŻ MNIE" Wszystko zakładam na siebie i oglądam się w wielkim lustrze na drzwiach łazienki. Wyglądam chyba dobrze, zważając na kilka ponadprogramowych kilogramów i duży sterczący brzuch. Ale mimo wszystko sukienka leży na mnie idealnie, tak samo jak bielizna. Nie wiem skąd ją wziął, ale jest cudowna.

Wyszłam z łazienki i stanęłam, jak wryta. Przede mną stał Dex... UWAGA! W GARNITURZE. O matko i córko. Wygląda bosko. Świetnie skrojona i dopasowana biała koszula opinała seksowne ciało mojego biker.

Czy można dojść tylko od samego patrzenia?

Dex podszedł do mnie powoli i pocałował mnie delikatnie w usta.

- Gotowa?

- Tak – odpowiadam cicho.

Wyszliśmy z domu odprowadzani uśmiechami dziadków. Dziwne, ale nie wnikam.

Do restauracji w centrum miasta dojechaliśmy w kilka minut. Byłam w szoku, bo to Dex prowadził, a przypomnę, że mam manualną, a nie automatyczną skrzynię biegów. Nawet dobrze mu to szło i nie szarpał sprzęgłem.

W restauracji odsunął dla mnie krzesło i delikatnie przysunął do stołu, kiedy usiadłam. Podszedł do nas kelner w kartami i zapytał na wstępie czy życzymy sobie coś do picia. Zamówiliśmy soki z kostkami lodu, bo na dworze, jak na połowę kwietnia było gorąco.

Nagle przy naszym stoliku pojawił się mężczyzna w średnim wieku w garniturze. Podał Dex'owi małą paczuszkę, a ten niewiele myśląc ją przyjął z podziękowaniem. Mężczyzna przedstawia mi się jako menager tej restauracji i uśmiecha się do mnie tajemniczo.

Ciekawe co to jest?

Dex wstaje okrąża stolik i momentalnie klęka na jedno kolano przede mną. PRZEDE MNĄ! ROZUMIECIE TO!

- Dex?

- Księżniczko, wpadłaś do mojego życia, kiedy czułem, że wszystko mi się sypie. Jesteś jak powiew świeżego powietrza, taka młoda, piękna, uzdolniona i tylko moja. Kocham Cię, kocham was – całuje mój brzuch przez materiał sukienki – jesteście sensem mojego życia. I choć wiem, że nie zasługuję na ciebie, na was, to jestem egoistycznym skurwielem i nie pozwolę wam zniknąć z mojego życia. Dziękuję ci za to, że dałaś mi kolejną i ostatnią szansę. Zrobię wszystko, żeby wynagrodzić ci wszystkie swoje złe posunięcia. Kocham Cię i chcę żebyś była już ze mną na zawsze. Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Boże marzenia się spełniają! Do oczu napływają mi łzy. Łzy szczęścia i miłości do mojego... narzeczonego. Ale chwila jeszcze nim nie jest, bo oczywiście się zapomniałam i jeszcze nic mu nie odpowiedziałam.

Dex ociera mi pojedyncze łzy, które spływają mi po policzku.

- Mam nadzieję, że to ze szczęścia? – kiwam tylko głową – i że przyjmiesz moje oświadczyny? – pyta z uśmiechem.

- Marzyłam o tej chwili, więc oczywiście, że się zgadzam.

Kolejna porcja łez wyciska się z moich oczu.

- I oczywiście, że ciebie też kocham – mówię przez łzy.

Kiedy Dex zakłada mi pierścionek zaręczynowy, na sali słychać bicie brawa i głośne gratulacje. Kiwam w podzięce głową i patrzę na moją rękę. Nie mogę się nacieszyć jaki on jest piękny. Pierścionek ma się rozumieć. Jest z białego złota z małymi niebieskimi kryształkami, jakiegoś kamienia szlachetnego, ja się nie znam na tym. Ważne, że jest piękny. Chociaż MÓJ NARZECZONY, też jest piękny, ale on nie lubi tego określenia, bardziej woli przystojny.

Po skończonej kolacji, pojechaliśmy do domu. Na razie nie chcę się nikomu chwalić o zaręczynach, dziś chcę się nacieszyć chwilą i moim narzeczonym. Jejku, jak to ładnie brzmi. Mój narzeczony. 

Black Dragon. Błędy Dex'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz