Rozdział 49

293 19 0
                                    


Przez kolejne kilka dni cały swój wolny czas spędzam z Klaudią, Vinnie'm i chłopakami. Udaję, że nie widzę, jak ta dwójka na siebie patrzy. Trochę mnie to śmieszy, a trochę martwi. Śmieszy, bo każde z nich jest pełnoletnie, a zachowują się jak w gimnazjum. Martwi, bo nie wiem na jak długo Vinnie tu przyjechał. Znam Klaudię praktycznie całe swoje życie i nie widziałam jeszcze nigdy, żeby się tak zachowywała w stosunku do jakiegokolwiek chłopaka. Owszem miała trzech chłopaków, w tym tylko z jednym doszli do „trzeciej bazy" jak to mówią w Stanach. Reszta nawet nie doczekała się macanek. Widzę, jak patrzy na Vinnie'go, który nie jest jej dłużny i też sobie na nią ostentacyjnie, ale tylko niekiedy, patrzy.

Znam Vinnie'go już dość długo by wiedzieć, że raczej się nie bawi kobietami. W sumie nigdy nie widziałam, żeby z jakąś się obściskiwał w Klubie na tych ich porno imprezach. Tylko nie chcę, żeby się zabawił Klaudią. Tego bym mu nie potrafiła wybaczyć i nawet nasza kilkuletnia przyjaźń by w tym nie pomogła.

Po długim weekendzie listopadowym chłopaki wracają do pracy we Wrocławiu, a Klaudia do pracy a na weekendy do szkoły. Dlatego teraz mam jeszcze więcej czasu na myślenie. Oczywiście Vinnie odciąga mnie od tej czynności jak tylko może w postaci chęci poznania okolicy i muszę robić za jego przewodnika. Jak na listopad jest nawet w miarę pogoda, dlatego postanowiłam pokazać mojemu przyjacielowi Wrocław. Głównie Rynek, gdzie dla zabawy dostał kupioną specjalnie na ten wyjazd mapkę z miejscami, gdzie znajdują się krasnale wrocławskie. Cały dzień nam zszedł na znalezieniu wszystkich, ale warto było. Do domu wracaliśmy uradowani, jak małe dzieci.

Końcem listopada miałam następną wizytę u lekarza, to już będzie piętnasty tydzień to może się dowiem, co będę miała. Czy chłopca, czy dziewczynkę. Szczerze? Obojętnie, byleby było zdrowe.

Po wizycie wiedziałam tyle samo, co przed czyli nic. Maleństwo obróciło się tyle, do nas i nie chciało się pokazać. Lekarz kazał się na martwić, bo często się to zdarza i sprawdzimy na następnej wizycie za trzy tygodnie, jeszcze przed świętami.

Praktycznie dzień w dzień rozmawiam z rodzicami, chłopakami z Klubu, z tymi którzy akurat są aktualnie na miejscu. Dodatkowo kilka razy w tygodniu rozmawiam z Mayą i David'em. Wszyscy pytają, jak się czuję i czy wszystko jest dobrze. Zawsze, ale zawsze im powtarzam, że jest dobrze. To, że ja mam łamane serce nie oznacza, że muszę wszystkich dołować swoim smętnym gadaniem i wyrazem twarzy. Oczywiście wszyscy przytakują, ale nie raz i nie dwa słyszałam, jak Vinnie rozmawiał z moimi rodzicami zapewniał ich, że z dnia na dzień jest chyba lepiej. Fakt już nie płakałam od prawie tygodnia, to już mi lepiej. Chyba się powoli z tym wszystkim godzę.

Tak jak lekarz powiedział, tak było, przed samymi świętami dowiedziałam się, że będę miała synka. Cudowna wiadomość.

- Powiesz Dex'owi? – pyta Vinnie, kiedy wracamy do domu moich dziadków.

To jest pierwszy raz, kiedy wypowiedział jego imię od prawie dwóch miesięcy jak tu jesteśmy.

- Chyba tak. Mimo wszystko jest ojcem dziecka, a to, że jest zwykłym fiutem, nie powoduje, że mam go odciąć od niego. Będzie mógł go odwiedzać no i jak będę leciała do rodziców, to też pozwolę mu spędzać czas z synem. Nie jestem aż taką suką.

Wieczorem podczas rozmowy z chłopakami dużo się śmieję. Chcę jak najbardziej opóźnić moment, kiedy zapytam się ich czy Dex jest, gdzieś w pobliżu.

- To pochwal się, co tam tworzysz pod sercem? Będzie chłopak czy dziewczynka? – pyta Nick.

Rodzicom już powiedziałam i May też, obiecała, że powie David'owi dopiero wtedy, kiedy Dex będzie wiedział.

- Po co wam ta informacja – śmieję się nerwowo, bo to już czas, żeby zacząć wołać Dex'a.

- Musimy wiedzieć. Bo jak dziewczynka to musimy ufortyfikować jeszcze bardziej teren Klubu, żeby ŻADEN, podkreślam ŻADEN, frajer nie zbliżał się do naszej Małej Księżniczki. Za to jak będzie chłopak to już jakiś motor będziemy konstruować – dalej nawija Nick, a reszta mu przytakuje.

Dobra raz się żyje.

- Jest gdzieś w pobliżu Dex? – pytam cicho. 

Wiem, mogłabym mu nic nie mówić, zachować płeć dziecka tylko dla siebie, ale po co? Może i mnie skrzywdził, ale to jego dziecko. Przyczynił się do stworzenia tego nowego życia, więc chociaż tyle może dostać ode mnie.

Widzę zdziwienie na twarzach chłopaków i ich wzrok padający na coś za ekranem. Mogę się tylko domyśleć, że Dex przysłuchiwał się każdej naszej rozmowie. O ile przy rodzicach na pewno go nie było, tak przy chłopakach mógł siedzieć, gdzieś niedaleko i słuchać.

Tak jak mówiłam, nie mija dwie sekundy a zamiast chłopaków przed ekranem widzę niepewną minę Dex'a.

- Cześć – zaczyna pierwszy.

- Hej.

No to pogadaliśmy sobie. W życiu bym nie podejrzewała, że tak się stanie i że ta rozmowa będzie miała taki przebieg.

- Słyszałem, że byłaś u lekarza? Z tobą i dzieckiem wszystko dobrze? – pyta nieśmiało.

NIEŚMIAŁO! Kurwa od kiedy.

- Tak wszystko jest dobrze. Ja się dobrze czuję i dziecko też.

Znowu ta cisza.

- Wiesz już co będziemy mieli?

Nawet go nie poprawiam, że tak powiedział.

- Tak, dziś byłam na badaniach i wyszło, że na dziewięćdziesiąt procent będzie chłopak.

Oczy Dex'a momentalnie się uradowały, a na ustach błąkał się uśmiech.

- Dziękuję ci Księżniczko.

- Wiesz, sama sobie tego nie zrobiłam, więc nie musisz mi dziękować.

Jeszcze chwile rozmawiamy, na temat ciąży, ale kiedy zaczynam ziewać, Dex prosi mnie żebym się położyła spać i odpoczywała.

Nie wiem, czy wymęczyłam się całym dniem czy rozmową z Dex'em, ale zasypiam od razu. Dodatkowo pierwszy raz, odkąd tu jestem, z uśmiechem na ustach. 

Black Dragon. Błędy Dex'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz