Rozdział 61

321 20 9
                                    


Wychodzę na werandę i siadam na huśtawce. Siadam na niej po turecku i odchylam głowę do tyłu. Długo nie muszę czekać, aż dołącza do mnie Vinnie. W rękach niesie moją kolację.

- Zjedz proszę, a ja ci opowiem całą historię. Rozmawiałem teraz z Dex'em, mogę ci teraz wszystko powiedzieć.

Siada koło mnie na huśtawce i wręcza mi talerz. Nogami delikatnie wprawia w ruch huśtawkę.

- A co ma Dex z tym wspólnego? – pytam zdziwiona.

- Zaraz się przekonasz. W wielkim skrócie chodzi o to, że Dex zanim przyleciał, codziennie dzwonił do mnie załamany. Pytał, jak się czujesz, co robisz i w ogóle czy dbasz o siebie i dziecko.

- To mi już mówiłeś któregoś razu.

- Tak, ale teraz dochodzę do najważniejszego. Musisz pamiętać, że Klaudia nie była dla mnie zabawką, zależało mi na niej i dalej zależy, ale postanowiłem pomóc Dex'owi w odzyskaniu ciebie i Matt'a.

- Jak to w odzyskaniu – ja już naprawdę nie wiem, co mam myśleć.

- Dex wstawił się za mną u Joe'go żebym szybciej dostał klubową kamizelkę, ale...

- Ale nie zrobił tego za darmo – wcinam się.

Jak tylko wejdę do Klubu to swojemu mężowi nogi z dupy powyrywam.

- Nie do końca. Pierwotnie plan miał być taki, że on doleci, pod pretekstem, że czeka na narodziny syna, a ja jeszcze przez parę tygodni miałem z wami siedzieć jako przyzwoitka. Wszystko zmieniło się po Walentynkach, a konkretniej po naszej nocy z Klaudią. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę zostać jeszcze kilka tygodni, bo będzie mi jeszcze ciężej ją zostawić, więc postanowiłem, że wrócę do Stanów, jak tylko Dex wyląduje.

Normalnie ręce mi się załamują.

- Wiesz, że nie musiałeś wcale wracać do Klubu wtedy. Mogłeś zostać, poczekać, jak się rozwinie sytuacja. Vinnie, ona bardzo cierpiała i nadal cierpi, bo naprawdę myśli, że nic dla ciebie nie znaczyła. Zadzwoń do niej, proszę.

- Sama powiedziałaś, że ma chłopaka – ostatni wyraz prawie wypluwa z siebie.

- Jest z nim, bo tak wyszło, a nie że chce z nim być. Gdybyś tylko powiedział jej jedno słowo „przylatuj", to uwierz mi, że już by się pakowała i bookowała samolot. Nie dałeś jej szansy na to, żeby spróbowała i poznała życie w Klubie. Myślisz, że moja mama wszystko potrafiła od początku? A czy ja znam wasze życie? Może tylko trochę, dlatego proszę cię nie decyduj za nią i zadzwoń do niej i wszystko wytłumacz. Jak tego nie zrobisz, to zrobię to ja i jeszcze Dex'a do tego zmuszę. Nawet jeśli trzeba będzie to polecę po nią dla ciebie.

- Wiesz Pola, że kocham cię jak siostrę?

Przytula mnie do swojej szerokiej klatki piersiowej i całuje w czubek głowy.

- Jesteś najlepszą przyjaciółką na tym świecie, ale proszę cię nie dzwoń do niej i nic jej nie mów, niech to na razie będzie moją karą, za moje zachowanie w stosunku do niej, dobrze?

Głośno wzdycham, bo coś czuję, że popełnia największy w życiu błąd.

- Dobrze – zgadzam się niechętnie – ale za to Dex'a nie ominie opierdol roku.

- Księżniczko, ile ty teraz przeklinasz – uśmiecha się do mnie.

- Bo jestem zła na wasze głupie pomysły.

- Życie to miliony wyborów i decyzji.

- Wiem, ale wystarczy jeden telefon, jedna rozmowa, a wszystko będzie już dobrze.

- Tak się nie stanie. A – zapadła chwilowa cisza – a powiesz z kim jest?

- Z Rafałem i zanim cokolwiek powiesz, musisz wiedzieć, że to bardziej była chwila zapomnienia, właściwie to nie wiem, czy nazwać ich parą, bo Rafała już widziałam z jakimiś innymi laskami. Myślę, że mają układ i to jeszcze jednostronny, że kiedy ona potrzebuje to po prostu spędzają czas ze sobą. To jest jak wołanie o pomoc, tylko że ona tego nie powie na głos, że za tobą tęskni.

- Ja za nią też tęsknię, każdej cholernej nocy w każdej wolnej chwili pojawia mi się przed oczami. Z jednej strony chcę, żeby tu była, ale z drugiej boję się.

- Czego? Przecież będę ja i Maya. Pomogłybyśmy jej przez to wszystko przejść. Zaaklimatyzować się tutaj. Wprowadziłybyśmy ją w to całe bagno.

- No właśnie bagno.

- Oj nie czepiaj się moich słówek, dobrze wiesz o co mi chodzi. Słyszałam, że budujesz dom niedaleko nas?

- Dex ci mówił? – patrzy na mnie z politowaniem.

- Jestem jego żoną i raczej wszystko mi mówi.

Kończę swoją kolację i na werandzie pojawia się Dex z Matt'em na rękach, mały już trochę zmęczony jest, tą całą podróżą i zamieszaniem w Klubie. Musi się przyzwyczaić do nich wszystkich, bo cała ta zgraja jest w gratisie z jego tatusiem.

- Już wszystko wyjaśnione? – podchodzi do mnie i sadza mi synka na kolana – żadnego noszenia Księżniczko – ostrzega.

Mrużę oczy na niego.

- Oczywiście, wszystko mamy wyjaśnione plus to, że spisz dzisiaj z Vinnie'm w jego pokoju.

- Co, kurwa? – podnosi głos.

- Nie krzycz przy dziecku.

- Jak to mam spać z Vinnie'm, a nie z tobą?

- Normalnie, masz z nim konszachty, ustalacie coś za moimi plecami, to trzeba teraz przyjąć na klatę konsekwencje swoich poczynań.

Lubię go wyprowadzać z równowagi, bo wtedy wie, że istnieję ja i nie tylko on może podejmować decyzję. Już i tak pewnie serce go boli, że w ogóle musi mi mówić o tych decyzjach, bo nie jest do tego przyzwyczajony. Zawsze taki samotny wilk. A teraz musi sprawozdania i raporty przed własna żoną składać.

- Twoje niedoczekanie – nachyla się w moja stronę i mówi szeptem - wieczorem wchodzę do pokoju, a ty masz leżeć grzecznie z naszym synem obok. I nawet nie próbuj czegoś mówić Księżniczko. Jestem twoim mężem i musisz się mnie słuchać, zrozumiałaś – mówi głosem pełnym obietnic i żaru.

Od razu zaczynam robić się mokra. Cholerne hormony. Cholerna ciąża. Ten dupek wie, jak podniosło mi się libido w tej ciąży. Śmieje się ze mnie, że to na pewno przez to, że to będą synowie, a nie córki. Ale bym się śmiała, jakby to właśnie były dwie córeczki. Wtedy już by oszalał i osiwiał jeszcze na porodówce. I właśnie przypomniało mi się, że mam zapisać się do lekarza.

- Przypomnij mi, że jutro muszę się zapisać do ginekologa na kontrolę.

- Już to zrobiłem – mówi dumnie, prostując się i siada koło mnie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zostaliśmy sami – jak spałaś w samochodzie, to zadzwoniłem i umówiłem wizytę na jutro popołudniu.

Mówiłam już, że go kocham?

- Kocham cię – mówię na głos.

- Ja was też kocham – zniża się i najpierw całuje Matta w główkę, później mój brzuch a na końcu mnie. Długo i namiętnie. To taki przedsmak tego, co będzie później i cholera nie mogę się już doczekać. 

Black Dragon. Błędy Dex'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz