.◜10◞.

217 20 25
                                    

◜✸◞

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

.◜✸◞.

Cierpkie, gorące łzy sączyły się swobodnie spod jego zmęczonych, delikatnie przymkniętych powiek, wyznaczając sobie prostą dróżkę po bladych policzkach chłopaka. Ciemne, niczym bezkresna otchłań oczy z nutką podrażnionej czerwieni, powolnie skanowały całą sylwetkę, odczuwając żałosną bezradność i strach; strach przed tym, co miało stać się dokładnie jutrzejszego dnia, czwartego listopada. Strach przed przegraną, strach przed swoją własną, upragnioną i tak długo planowaną zemstą na człowieku tak nieostrożnym, tak głupim, tak cholernie denerwującym i przede wszystkim za każdym razem gaszącym burzliwy płomień rozpalony w sercu Hyunjina.

Łza za łzą odbijała się o śliski, kruchy materiał białej, marmurowej umywalki, zostawiając po sobie w głowie sfrustrowanego bruneta tylko i wyłącznie delikatne echo. Pustka, która owijała jego spojrzenie niczym boa rozprzestrzeniała się również po zgorzkniałym sercu Hyunjina, ponownie wprawiając go w ten cholerny, przytłaczający trans, którego tak bardzo chciał się pozbyć. Dusił się żałośnie z tęsknoty za jego jedynym światełkiem, jedyną nadzieją na lepszego siebie, dusił się ze złości, popadając w głębszy obłęd.

W końcu oderwał spojrzenie od swojego własnego odbicia w lustrze. Nie mógł spojrzeć sobie w oczy, wiedząc, jakim tchórzem i palantem tak naprawdę był. Nie mógł spojrzeć sobie w oczy, wiedząc, że do tej pory nie zrobił niczego, by usunąć wszystkie te żałosne przeszkody, by usunąć Seo Changbina ze swojej drogi.
Hyunjin zacisnął pięści, nadal opierając większość swojego ciężaru na marmurowej armaturze, po dłuższej chwili wzdychając ciężko. Spuścił głowę w dół, nadal pozwalając łzom moczyć jego jakby martwą, zmęczoną twarz.

Wydawałoby się, że Hwang wariował. Słuchał każdego piskliwego głosu w swojej głowie, nie mogąc pozbierać własnych myśli w logiczną całość. Nic, tylko śmierć, morderstwo, krew i krzyki.

Hyunjin złapał się za włosy, mocno pociągając za ich kosmyki. Szarpał i szarpał, sprawiając tym sobie wiele bólu, uderzał we własną głowę, próbując jakkolwiek pozbyć się z niej nieproszonych gości, jednak na marne. Te dezorientujące głosiki zmuszały go do spojrzenia sobie w oczy, do zmierzenia się z własnym, słabym sobą, jakby chcąc ukarać go za brak działań. Jego ciało lgnęło do jedynego w swoim rodzaju blondyna, lgnęło do jego ciepła, pragnęło je z niego wyżreć i zostawić tylko sobie.

Hwang ze złością uderzył kilkukrotnie w kruchy materiał lustra. Milion drobnych kawałeczków szkła upadło na czyste, błyszczące kafelki, wtapiając się w ziemię. Krew zdobiąca dłonie chłopaka, jak i samą armaturę oraz szklane kryształy mieniła się słabym płomieniem bezzapachowej świeczki stojącej w pobliżu na starej pralce.
Hyunjin drżącymi dłońmi podniósł jeden z kawałków lustra, czując, jak bardzo robiło mu się duszno i słabo. Zacisnął szkarłatne ręce na ostrych kantach kryształku, zostawiając na swojej dłoni jeszcze więcej płytkich oraz głębszych ran. Krew swobodnie skapywała na ziemię, dając tym chłopakowi pewnego rodzaju ukojenie i spokój.

✔.◜LoveSick◞. || HyunlixWhere stories live. Discover now