Rozdział 12

39 3 0
                                    

Eric Rowen

Spojrzałem na telefon, który natychmiast odłożyłem na stolik. Być może jest moim przyjacielem, ale wkurwia mnie niemiłosiernie. Niech się trochę pomęczyć. Co prawda Ryana nigdy nie cechowała cierpliwość. A to od razu poprawia mi humor. Pewnie teraz przeklina niemiłosiernie. Nigdy nie byłem zazdrosny, wszystko się zmieniło, gdy Awa stała się dla mnie kimś więcej.

Całe życie byłem singlem i byłem pewny, że tak zostanie. W końcu przykład moich rodziców jasno pokazał czym się kończą związki. Teraz wiem, że nie wystarczy ożenić się z kimś, aby stworzyć związek. A tak chyba myśleli moi rodzice, skoro zrobili to po kilku miesiącach bycia razem. Zresztą matka zaszła w ciążę dla ratowania małżeństwa, chyba nie można zrobić nic głupszego. 

Do stworzenia związku, który przetrwa lata potrzeba cierpliwości i wsparcie drugiej osoby. Awa mnie potrzebuje i nie ważne, że czasami każe mi się wynosić ze swojego życia, zostanę z nią tak długo jak będę w stanie. Dawno tego nie mówiła co może oznaczać, że robi progres. 

- Co robisz?

Wzdrygnąłem się zaskoczony. Nie słyszałem kiedy zeszła na dół. Przerwałem pisanie na komputerze i obróciłem się w jej kierunku. Nawet w zwykłych dresach wygląda cudownie. 

- Szukam informacji. - przytaknęła doskonale orientując się na jaki temat. - Czemu nie śpisz?

- Jakoś tak.

- Znowu koszmar?

Ta spojrzała na mnie swoimi szarymi oczami, z których byłem w stanie wyczytać, że miałem rację. Rozłożyłem ręce i stwierdziłem.

- Chodź do mnie. Wiem, że tego chcesz.

Uśmiechnęła się delikatnie, przeskoczyła oparcie kanapy i mocno się we mnie wtuliła. Objąłem ją, delikatnie głaszcząc jej czarne włosy. Zrobiłbym dla niej dosłownie wszystko. Nawet byłbym skory zabić, gdyby była taka potrzeba. Na koszmary jednak nie mam lekarstwa. Sam mam je od czasu do czasu. Chociaż mi wystarczy upewnić się, że Awa leży obok. 

- Jak poszło spotkanie?

- Nic większego nie wniosło. Poza tym, że Ryan przyjedzie na czas wyścigu.

- Kiedy ma się odbyć?

- Jeszcze nie wiadomo.

Dziewczyna się delikatnie odsunęła i spojrzała na mnie. Przygryzła wargę się nad czymś intensywnie zastanawiając. Poprawiłem kosmyki jej włosów, który zasłonił jedno z jej cudownych oczu. Założyłem go jej za ucho.

- O co chodzi?

- Myślisz, że… mogłabym wystartować?

Zmarszczyłem czoło zastanawiając się nad odpowiedzią. Byłem sceptycznie do tego nastawiony. Awa robiła postępy, ale naprawdę powoli. Zdawałem sobie jednak sprawę, jak wielki jest to krok. W końcu gdyby jej się udało, może przestałaby tak bardzo się bać, podczas opuszczania domu. Byłaby też bezpieczna. W końcu obecność moja, Shawna i Ryana powinna wystarczyć, aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie zmienia to jednak tego, że się o nią martwiłem.

Nie mogłem jedynie z tego powodu jej odmówić. Kiedyś kochała wyścigi, a ja nie mam zamiaru jej ograniczać. Mój ojciec tak robił i pierwszy kryzys małżeństwa mieli kilka dni po jego zawarciu.

- Jeśli tego chcesz to będę cię wspierał.

Pocałowałem ją w czoło, a ta szeroko się uśmiechnęła.

- Dzięki, że przy mnie jesteś.

- Oczywiście mój czarny łabądku.

Przez chwilę miałem ochotę dodać, że zawszę przy niej będę. Byłoby to jednak z mojej strony kłamstwem. W końcu nie wiem nawet co wydarzy się za kilka dni, nawet godzin, nie mówiąc już o miesiącach i latach. Zawsze to bardzo długi okres i chociaż nie wyobrażam sobie mojego życia bez Awy, to skąd mam wiedzieć co nas czeka. Nawet bez przynależenia do mafii, życie jest zagadką, której nikt nigdy w pełni nie rozwiąże.

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant