Rozdział 45

41 5 0
                                    

Awa Black

Odjechał. Tak po prostu zniknął z mojego życia. 

Jak on mógł.

Wściekła chwyciłam za pierwszą lepszą rzecz i rzuciłam nią o ścianę. Tym razem była to szklanka z wodą, która znajdowała się na stoliku. Całą noc przepłakałam. Za to rano czułam jedynie wściekłość na Erica. A może na siebie. W końcu mogłam się tego spodziewać. Prędzej czy później musiało to najeść. Ile mógł znosić moje ciągłe zmiany nastroju i załamania nerwowe. Nikt by tego nie zniósł. Ja ledwo to robię.

Jęknęłam, gdy odłamek szkła wbił mi się w stopę. Nawet skarpety mnie przed tym nie uchroniły. Mam tego dosyć. Muszę przestać być ofiarą. 

Kuśtykając w stronę łazienki, zaczęłam myśleć jak to osiągnąć. Niewiele mi to przyniosło. Nie miałam ani jednego pomysłu. 

Usiadłam na klapie od toalety i ostrożnie zdjęłam już nieco zakrwawioną skarpetę. Na szczęście rana była niewielka i do opatrzenia wystarczył zwykły plaster. Ni mniej czułam się żałośnie. Zostałam sama na jeden dzień, a już się skaleczyłem. Zepsułam też całkiem sporo rzeczy, zarówno w salonie, jak i własnym pokoju. Podniosłam się i skrzywiłam widząc, jak wyglądam. Nie trzeba być jakoś bardzo inteligentnym, żeby zauważyć, że większość nocy przepłakałam. Wyprostowałam się, gdy zrozumiałam jaki powinien być mój pierwszy krok.

Wzięłam szybki prysznic, kiedy moje włosy były suche, zaplotłam na nich warkocza. Zajęło mi to trochę czasu, gdyż posiadałam włosy do pasa. Następnie schyliłam się i otworzyłam szafkę, z niej wyciągnęłam już zakurzoną kosmetyczkę. Nie potrafiłam sobie nawet przypomnieć kiedy ostatnim razem się malowałam. Musiało być to naprawdę dawno. Oby mi wyszło. No cóż efekt nie był idealny, ale kocie oko mi wyszło całkiem nieźle. Na sam koniec zostawiłam usta, które pomalowała bordową pomadką. 

Weszłam do pokoju i ostrożnie skierowałam swoje kroki w stronę szafy. Na szczęście udało mi się nie pokaleczyć. Ubrałam czarne koronkowe majtki, spodenki z dziurami i bluzkę, która odsłaniał mój brzuch i dekolt. Dawno tak odważnie się nie ubrałam. Mimo wszystko musiałam wreszcie zaryzykować. Taka w końcu zawszę byłam. Nie bałam się nie grać zgodnie z zasadami.

Kolejną godzinę sprzątałam bałagan jaki zrobiłam. Dopiero później zjadłam małe śniadanie. Zresztą ledwo udało mi się je przełknąć. Stałam przed wejściem do garażu. Cała się trzęsłam. Jedyna osoba, która była w stanie tam wejść był Eric. Nawet Shawn go unikał. Zresztą robiłam to z tej samej przyczyn. A teraz wchodzę tam, na dodatek właśnie po niego. 

Przymknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i szybko otworzyłam drzwi. Nie mogłam dłużej zwlekać, bo jestem pewna, że bym stchórzyła. Nie patrzyłam w stronę kolekcji ojca. Zamiast tego sięgnęłam po potrzebny mi kluczyk i ze spuszczoną głową ją wyminęłam. Na samym końcu był samochód, który był przykryty ciemną plandeką. Jednym płynnym ruchem ją zdjęłam. Zaczęłam kaszleć od tumanu kurzu. 

Ledwo powstrzymałam łzy, gdy ujrzałam niebieskiego Nissana mamy. Był nieużywany od lat. Nawet jej ciężko było do niego wsiąść. Po wypadku, który przyczynił się do jej porwania, ta miała awersję do samochodów, zwłaszcza tego. Mimo wszystko ojciec go naprawił. Byłam w nim raz. Co nie spodobało się rodzicom, zwłaszcza mamie. Pewnie bała się, że mogłabym skończyć jak ona. Na to było już za późno.

Dotknęłam blizny na obojczyku. Jej część była widoczna spod bluzki. Jednak już niedługo. Muszę w końcu ją zaakceptować a nawet pokochać, bo będę z nią żyła resztę życia. Skoro jednak nie mogłam się jej pozbyć, miałam zamiar ją zakryć. Na tyle ile było to możliwe.

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz