Rozdział 26

42 6 0
                                    

Eric Rowen

Było blisko. Jak tak dalej pójdzie to nie będę w stanie się dłużej powstrzymać. Oczywiście, że miałem wielką ochotę zrobić coś, czego tak dawno nie robiliśmy. Z drugiej strony obawiałem się, że mogłabym ją skrzywdzić. Może nie jest gotowa, a głupio byłoby jej mi odmówić. W końcu wielokrotnie kiedy tylko mnie widziała zaczynała się ubierać. Zresztą dobór ubrań również się zmienił. Kiedyś nosiła obcisłe czarne ubrania. Teraz woli bluzy, chociaż jej ulubiony kolor nie uległ zmianie. 

Sięgnąłem za słuchawkę, jednocześnie przeglądając menu. Co prawda nie mieli zbyt wielkiego wyboru, ale zawszę to coś.

- Zamówię nam rolady drobiowe. Chyba, że masz ochotę na coś innego?

Nawet nie spojrzałem w jej kierunku. Powód był oczywisty. Zresztą ciężko było go zignorować, skoro tak bardzo mnie uwierał.

- Może być.

Jej głos był smutny, a ja poczułem wyrzutu sumienia. Niepotrzebnie się tak zachowałem. Nie mogłem jednak nic na to poradzić. To jak zachowała się przy tej recepcjonistce. Całkiem zapomniałem, że już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Na początku naszego związku, a bardziej bliższej relacji, mogłem pozwolić sobie na bycie mniej delikatnym i ostrożnym. W końcu Awa zawszę była kobietą, która wie czego chce i nie zawaha się po to sięgając. Na chwilę w windzie zapomniałem, że tamta osobą zniknęła. W końcu już się nie ściga. Mimo, że ostatnio rozmawialiśmy o tym, mam wątpliwości. Oczywiście nie mogę niczego jej zabronić. Nie jestem od ograniczenia a wspierania. Moja dziewczyna zasługuje na powrót do zdrowia. Tymczasem dzisiaj się nie popisałem.

Na domiar złego przez pojawienie się Nyli, która na pewno zajmie Shawnowi mnóstwo czasu. Na mnie spadła odpowiedzialność przekazania Awie co stało się z jej wujem i ojcem. Rzecz w tym, że dzisiaj nie jest odpowiedni moment. Za to im dłużej będę zwlekał, tym bardziej będzie na mnie zła. Z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, a ja zaczynam żałować, że pojechałem pomóc Blackowi. Mogłem go zignorować i zostać w domu. Wtedy to on jej by to przekazał. 

Wstawiłem dzbanek z wodą, by zrobić herbatę. Akurat wtedy za plecami usłyszałem, że dziewczyna wstaje. Zerknąłem na nią i dostrzegłem, że idzie w stronę, jak się domyślałem łazienki. 

Z letargu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Otworzyłem je i zabrałem mężczyznie tacę z jedzeniem. Ten wyglądał na zaskoczonego. Miałem to gdzieś. Przecież nie wypuszczę go do pokoju. Nie znam go. A wiem, że nie mogę mu ufać. W końcu każdy może być zagrożeniem dla mojej dziewczyny. Dałem mu jeszcze napiwek i zanim zdążył za niego podziękować zamknąłem z hukiem drzwi.

Zalałem  przygotowane wcześniej kubki i usiadłem na łóżku. 

Może najlepiej będzie jej powiedzieć po kolacji. Kiedy już będzie najedzona. Chociaż to może spowodować, że nie zmruży oka w ciągu nocy. Może jak wstaniemy? A najlepiej po śniadaniu. W końcu zaczęła normalnie jeść i nie mogę pozwolić, żeby uległo to zmianie.

Spojrzałem na zegarek i zdziwiłem się. Zdawałem sobie sprawę z tego, że dziewczyna uwielbiała spędzać długie minuty w łazience. Nie zmienia to tego, że za każdym razem się niepokoiłem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale często wyobrażam sobie, że zasłabła, albo… Przełknąłem ślinę. Nie mogę tak nawet myśleć. Mimo wszystko lepiej się upewnić.

Wstałem i podszedłem do drewnianych białych drzwi, w które zapukałem. Kiedy nie usłyszałem odpowiedzi cały się spiąłem, ale wiedziałem, że muszę zachować spokój. Wziąłem głęboki oddech i tym razem również dodałem.

- Wszystko w porządku.

Cisza. 

Po raz kolejny tym razem znaczenie mocnej w nie uderzyłem.

Dzieci Mafii 2 [18+] (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz